Rozdział 4 "Starzy znajomi"

8 1 0
                                    

*Berry*

   Obejrzały już połowę filmu, gdy nagle zadzwonił telefon Blacky.
- Nosz, kurde... Jak zwykle dzwonią w najlepszym momencie. Pozwolisz, że odbiorę - mówiła ze zdenerwowaniem.
- Jasne, nie krępuj się - rzuciła pospiesznie Berry, a kumpela wyciągnęła telefon od razu klikając zieloną słuchawkę.
- Halo? - mruknęła - Teraz? Dlaczego nie możemy zrobić tego kiedy indziej? - mówiła Blacky coraz bardziej wkurzona - Aha... Dobrze mamo, już wracam... - po jej twarzy było widać, że nad czymś intensywnie myśli - A... nie moglibyście podjechać pod dom Berry? Byłoby szybciej... Oj, no... No jasne, tak, już wychodzę - ostatnie słowa mruknęła do telefonu głosem przepełnionym irytacją.
- I co? Co się znowu stało? - spytała Berry, gdy tylko koleżanka schowała komórkę do kieszeni.
- Ferie tuż tuż, a my nie mamy sprzętu. No i rodzice chcą jechać do sklepu teraz. Właśnie teraz... Wybacz Berry, muszę iść - odpowiedziała smutno przyjaciółka.
- Spoko, rozumiem. Dobra, no już! Ubieraj się, bo jeszcze nie zdążysz i znów ci się oberwie.
- Okej, dzięki za "film" - pokazała w powietrzu cudzysłów palcami - To ja lecę, pa pa - i ucałowała znajomą w policzek.
   'No i co ja teraz ze sobą pocznę?' - spytała siebie samą - 'A może to...?' I zaczęła grzebać w leżącym niedaleko plecaku, którego jeszcze nie zdażyła rozpakować. Po chwili fioletowy telefon już był w jej dłoniach.
-Gdzie to było? Gdzie to... - mamrotała pod nosem i urwała. Oto właśnie jej chodziło. Sms o dzisiejszym spotkaniu podstawówkowej klasy.

Od: Frans
Do: Berry
Hej, hej ☺
Może jednak wpadniesz na to nasze spotkanko? Jakby co, to o 16 w Parku "Zieleń" 😉

'Iść czy nie iść?' - zastanawiała się. Jej decyzję przyspieszył dźwięk kukułki, ze starego zegara mamy, oznajmujący godzinę 15. Pospiesznie odpisała:

Od: Berry
Do: Frans
Wiesz co? Chyba tym razem wpadnę 😊 Tylko nie rozgłaszaj tego wszystkim ☺

Odpowiedź przyszła wprost natychmiastowo.

Od: Frans
Do: Berry
O! To coś nowego 😄, trzymam język za zębami 😉 i czekam.

- Typowy Frans - zaśmiała się pod nosem i pobiegła do pokoju przebrać się w coś mniej szkolnego. Przeszukała całą szafę, aż w końcu wybrała błękitne  jeansy z paroma ciemniejszymi łatami i czerwoną bluzkę z niewielkimi "bufkami"*. Przeglądając się w lustrze zauważyła, że ma już tylko parę minut. '15.24 odjeżdża mój tramwaj, a potem muszę się przesiąść w 36.' - powtórzyła sobie w myślach. Rozczesała włosy i zaplotła w luźnego warkocza.
   Zgarnęła torebkę, ubrała kurtkę i buty, a czapkę wepchnęła z rękawiczkami do kieszeni. Już łapała za klamkę, gdy drzwi się otworzyły, a w nich stanęła mama.
- Cześć kochanie. A gdzie to się wychodzi? - zapytała odkładając torbę na ławkę i zdejmując płaszcz.
- Cześć mamo, takie tam spotkanie ze znajomymi. Muszę już lecieć, ale wrócę przed 19. Pa pa - ucałowała mamę i już pędziła chodnikiem mając nadzieję, że nie spóźni się na tramwaj.
   Te paręnaście minut w rozklekotanym pojeździe strasznie jej się dłużyło. Już chwilę po zajęciu miejsca wyciągnęła słuchawki i włączyła muzykę. Do jej uszu popłynęły pierwsze dźwięki jednej z piosenek Twenty Øne Pilots. Może to dziwne, że taka dziewczyna jak ona słucha muzyki tych dwóch chłopaków, ale po prostu kochała ich rytmy i głosy. Czasem sama się dziwiła jak to możliwe, że wśród tylu popowych wykonawców w jej telefonie tylko oni grali coś innego. Wsłuchując się w tekst 'Guns for hands' przyglądała się mijanym za oknem obrazom. Wytupując melodię wysiadła z tramwaju i przeszła na przystanek autobusowy. Czasem przyłapywała się nawet na powtarzaniu po Tyler'ze słów, ale szybko zaprzestawała tego pod wpływem dziwnego wzroku przechodniów. Zaczęła się właśnie 'HeavyDirtySoul', gdy na przystanek zajechał czerwony pojazd. Ustawiła się przy drzwiach i kliknęła przycisk. 'Jak to dobrze, że to jeden z pierwszych przystanków' - stwierdziła w myślach i usiadła na jednym z siedzeń. Rozejrzała się pospiesznie i ku jej radości nikt się jej nie przyglądał. Postukując palcami o szybę przyglądała się mijanym ludziom. Miała jeszcze kilka przystanków przed sobą, więc tylko się odprężyła i zaczęła czytanie jakiegoś fanfika wciąż wybijając rytm uderzeń Josha. 'Mogliby częściej grać u nas koncerty' - pomyślała i wyłączyła czytane opowiadanie sprawdzając równocześnie godzinę. 'Jeszcze tylko momencik' - mówiła sobie w duchu - 'Uspokuj się Berry. To przecież ludzie, z którymi spędziłaś 6 lat. Nie ma się czego obawiać'. Spojrzała na wyświetlacz, gdzie ukazała się nazwa przystanku, na którym miała wysiąść, żeby mieć najkrótszą i najprostrzą drogę do parku. Spowalniając oddech wstała i podeszła do najbliższych drzwi. Autobus nagle się zatrzymał, a ona ledwo utrzymała się na nogach. 'Jakich oni kierowców zatrudniają?! Mogliby normalnie jeździć.' - zaczęła narzekać i przekroczyła próg. Gdy tylko obróciła się, aby ruszyć w dalszą drogę, jej wzrok zarejestował pospieszny krok jakiegoś chłopaka, który wysiadł sąsiednimi drzwiami. Wyglądało to jakby przed kimś uciekał, a za chwilę zniknął za rogiem. Mimo tak krótkiej chwili obserwacji Berry już wiedziała co to był za osobnik. Tego chodu nie mogła pomylić z żadnym innym.
- Reyar... - westchnęła i przyspieszyła, aby czym prędzej wylądować wśród starych znajomych.

************************
Hej 😀
Mam nadzieję, że cieszy was pojawienie się kolejnego rozdziału?
Znowu zarywam noc 😜
Ostatnio czytałam do 5 nad ranem, a dziś w związku z tym, że mamy już Nowy Rok (od 4 godzin) miałam iść spać, żeby w poniedziałek iść do szkoły normalnie, a nie padnięta. Lecz chyba mi nie wyszło 😝
No cóż, ale za to mamy dokończony rozdział 😎

Jak wasze odczucia?
Dobrze się czyta?
A co do nowego roku:
Macie jakieś postanowienia?

Ja niby nie, ale jak się tak zastanowić to mam nadzieję na parę zmian.

Powodzenia w 2017 roku
i
Do następnego 🐭

*bufki - poszerzone rękawy u góry

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jan 09, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Nie potrafię zapomniećOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz