Michael
Wychodzę z domu z przewieszoną przez ramię torbą sportową. Christopher już na mnie czeka. Umówiliśmy się na siłkę z z samego rana, bo jedynie o tej godzinie znaleźć można nieco więcej miejsca dla siebie w naszym ulubionym klubie.
-Cześć stary-przybijam mu piątkę.
-Czekam tu od piętnastu minut-przewraca oczami.
-Wskakuj i nie marudź-wrzucam torbę na tylne siedzenie-Zgarniemy kogoś po drodze.
-Kogoś, to znaczy?-zapina pas.
-Znajomą-wyjeżdżam na ulicę.
-Znajomą-powtarza i uśmiecha się znacząco.
Ignoruję to i odnajduję małą karteczkę z adresem w samochodowej popielniczce.
Kiedy zatrzymujemy pod jej domem, stoi na podjeździe z nosem w komórce. Ma na sobie krótkie spodenki, które odsłaniają jej zgrabne nogi.
-Cześć, wskakuj-krzyczę, opuszczając szybę.
Chwilę później siedzi już na tylnym siedzeniu tuż za mną.
-Chris, to jest Kayla, Kayla, to mój przyjaciel-przedstawiam ich sobie i ruszam, podczas gdy oni wymieniają się uściskami dłoni.
-Jedziecie na siłownię czy raczej na squasha?-zagaduje dziewczyna.
-Siłka-odpowiadam i zerkam w lusterko wsteczne i dostrzegam, że mnie obserwuje.
-A Ty trenujesz coś?-wtrąca Chris-Masz bardzo ładnie zarysowane łydki i ramiona.
Okazuje się, że przez te pięć sekund mój przyjaciel zdążył dokładnie zbadać ją wzrokiem od stóp do głów i wcale się z tym nie kryje. Cały Christopher.
-Biegam, chodzę na fitness i czasami na basen, jak mam chwilę-poprawia się na siedzeniu.
-Biegasz stałą trasą, czy improwizujesz?-dopytuje.
-Mam swoje ulubione trasy, ale często improwizuję.
-Michael ostatnio skarżył się na brak towarzystwa podczas joggingu. Na pewno z chęcią dotrzymałby Ci towarzystwa-wypala, a ja zerkam na niego z ukosa.
Do czego on zmierza i po co, do cholery, umawia mnie z nią na jogging? Nie mam przecież pięciu lat i gdybym chciał, sam bym to zrobił.
-O ile w ogóle dałby radę utrzymać twoje tempo-śmieje się.
-Z moją kondycją nie jest najgorzej-zaznaczam.
-Można to łatwo sprawdzić, co nie, Kayla?
-Oczywiście. Podejmujesz wyzwanie?-powtarza moje wczorajsze słowa z szyderczym uśmiechem.
-Podejmuję-odpowiadam bez chwili namysłu, parkując pod jej szkołą.
-Sobota 7:00 rano?-odpina pas.
-W porządku-patrzę na nią w lusterku.
-Dzięki za podwózkę-uśmiecha się jeszcze-Cześć!
Oboje obserwujemy ją do momentu, aż znika w drzwiach wejściowych.-W co Ty mnie wkręciłeś, Chris?-pytam, kiedy tracimy ją z oczu.
-Stary, czy Ty wiesz, z kim przed chwilą umówiłem Cię na jogging?-patrzy na mnie z niedowierzaniem.
-No, oświeć mnie-przewracam oczami.
-Z córką Roberta Johnsona!-wykrzykuje i klaszcze w dłonie-Jesteś uratowany!
Cześć! Rozdział krótszy niż zwykle, ale to dlatego, że usunął mi się podczas pisania i kiedy w końcu zebrałam się do tego, żeby napisać go po raz drugi, postanowiłam zrobić z niego dwa :D Zaczyna się właściwa akcja. Czekam na twoją opinię! :* Miłych wakacji! :D
CZYTASZ
Without feelings
Romance-Nie powinnam nic do Ciebie czuć, rozumiesz?-patrzę na niego z oczami pełnymi łez. -Nie mów tak-kręci głową-Nigdy więcej tak nie mów. Przyciąga mnie do siebie gwałtownie i całuje namiętnie. Tracę oddech.