- Musimy porozmawiać. - To wszystko, co mówi, nie spuszczając ze mnie wzroku. Serce mam w gardle, moje zmutowane motyle wierzą, że są na koncercie heavy metalowym, dłonie mi się trzęsą i nie mogę się ruszyć. On tu jest, naprzeciw mnie, w moim pokoju, i część mnie chce biec do niego, ale inna chce wyskoczyć z okna, wystraszona jak skurwysyn.
Dlaczego on tu jest? To nie miało się zdarzyć, nie tak, coś jest nie w porządku.
W tym samym czasie moje serce jest szczęśliwe, że znów go widzę, a moje dłonie aż swędzi, by go dotknąć. Doskonale pamiętam, jak czułam się w jego ramionach noc wcześniej, sposób, w jaki jego usta bawiły się z moimi, czyniąc mnie żywą i nową.
- Co-coś jest nie tak? - staram się luźno zapytać, jakby to była najnormalniejsza rzecz w moim życiu.
- Tak, coś jest nie tak, coś, czego nie rozumiem - odpowiada stanowczo, robiąc krok do przodu. Chcę się cofnąć, ale jestem jak wmurowana. - Chcę wiedzieć, czemu uciekłaś ostatniej nocy - dodaje, a moje serce gubi rytm. Przygryzam dolną wargę, nie wiedząc, co zrobić czy powiedzieć. - Moni - wzywa mnie, robiąc kolejny krok. Jest bliżej, a ja wciąż nie mogę się ani ruszyć ani odpowiedzieć. - Proszę, powiedz mi. Co jest nie tak?
Ja. Jestem problemem, jestem popsutym kawałkiem i tutaj nie pasuję. Chcę krzyczeć, ale moje usta na to nie pozwalają. Wciąż tu jestem, jak posąg, niezdolna do żadnego ruchu. Mogę tylko na niego patrzeć, pamiętając słowa Mili, że moje reakcje także mogą go zranić. Widzę w jego oczach zdezorientowanie i ból, które sprowadziło na niego moje zachowanie, i tak mi przykro.
- Hej, mi możesz powiedzieć wszystko - zapewnia, zamykając w końcu dystans między nami i łapiąc mnie za dłonie. Dygoczę jak mały ptaszek w środku zimy, mały oraz wrażliwy. Nienawidzę tego uczucia. Nienawidzę czuć się bezsilna.
- To ja jestem problemem - szepczę, a on spogląda na mnie zdezorientowany. - N-nie wiem jak to jest być z kimś. P-po prostu nie mogę, Ed. Nie chcę cię zranić w jakikolwiek sposób i wiem, że jestem w rozsypce, i nie wiem, co zrobić, czuję się jakbym biegała, jakbym miała gulę w gardle, i teraz się duszę, ale nie potrafię przestać. Jestem przerażona, tak bardzo przerażona... - wyznaję, albo raczej wyrzyguję słowa.
Nic nie mówi, oplata mnie ramionami i przyciska do swojego ciała, mocno przytulając. Przez chwilę się nie ruszam, ale potem moje ramiona go obejmują i nagle go przytulam.
- Wszyscy się boją, Moni. Inaczej związki byłyby proste i wszyscy byliby szczęśliwi. Ale jeśli wszystko byłoby tak proste, niczego byśmy nie doceniali, prawda? Zdajesz sobie z tego sprawę - przypomina, a ja chowam twarz w jego ramieniu, kiwając głową.
Wiem to, wiem, że doceniamy jedynie te rzeczy, na które sobie zapracujemy, ale nie wiem, jak ja mogę sprawić, żeby ten związek miał sens? Jak tego dokonam? Jak ktoś taki jak ja może być z kimś takim jak Ed? Szczerze, to co on we mnie widzi? Dlaczego tu jest, próbując to naprawić?
- Mów do mnie, Moni. Powiedz mi, dlaczego tak bardzo się boisz - prosi, a ja znowu zaczynam się trząść.
- Ja-ja po prostu zapomniałam, jak się czuje - odpowiadam szeptem, wiedząc, jak głupio to brzmi, ale taka jest prawda. - Myślę, że straciłam część mnie - dodaję i czuję jego ręce, ciaśniej mnie oplatające.
- Powiedz mi, dlaczego - błaga, a ja delikatnie zamykam oczy, zdając sobie sprawę, że stara rana już zaraz się otworzy i to będzie boleć, ale on musi widzieć, a ja chcę mu powiedzieć. Chcę, by zrozumiał, dlaczego nie mogę tego zrobić. Dlaczego uciekam.
CZYTASZ
Little Bird PL // e.s.
Fanfiction{bonusowe opowiadanie} Jest beznadziejną romantyczką - jeśli chodzi o innych. Nie wierzy we własną miłość, nie wierzy, że ktoś mógłby ją pokochać. I kiedy platoniczna miłość zamienia się w prawdziwą, zawsze twarda Moni, jak krucha naprawdę jest. Sil...