Rozdział X

1.4K 109 42
                                    


Otworzyłem drzwi i pomogłem wyjść Alice. W nasza stronę została skierowana broń ale gdy tylko zobaczyli kim jesteśmy opuścili ją i pomogli zanieść dziewczynę do samochodu.

Kiedy miałem ją z głowy podszedłem do Alexa i pozostałej dwójki którą znam żeby czegoś się dowiedzieć.

-Eric jak się cieszę że Cię widzę!

-Nie spodziewałem się takiego gorącego powitania od Ciebie przyjacielu.

-Oh tam nie marud.

-Co z miastem?

Zmiana nastroju tu obecnych była wręcz widoczna okiem...

-Stracone- Krótko odpowiedział Alex- Wszyscy z miasta są porozrzucani w promieniu kilkunastu kilometrów. Aaron próbuje to jakoś opanować ale średnio to wychodzi.

-A co z bandytami?

-Wybici... I mam do Ciebie pytanie, coś ty zrobił w ich bazie?

-Co masz na myśli?

-Jedziemy i nagle przed nami pełno sztywnych i trupów.

-Uwierz mi to nie ja, ale skoro o tym mowa to mam niepokojące wieści.

-To znaczy?

-Jest więcej koszmarów... O wiele wię-

-Co?!

-Tamtą masakrę zrobiło kilka koszmarów.

-Ale jak to możliwe? Przecież jest tyl-

-Też tak myślałem ale już podczas walk w mieście i ataku tamtego coś mi nie pasowało. Tamten koszmar w mieście był inny od tego z którym spotkałem się pierwszy raz... Ale na razie jest tak wiele niewiadomych więc zostawmy to na później.

-Z tym siê zgodzê, musimy jechaæ do tymczasowej bazy.

-Widzê ¿e Aaron wszytko przygotowa³?

-Tak chocia¿ to nie piêcio-gwiazdkowy hotel. Powiedział bym że nawet do trzech mu daleko.

-W takim razie nie traćmy czasu i jedźmy.

-To w drogę.


Miejsce do którego dotarliśmy przypominał mi obozy dla uchodźców na początku epidemii. Dziesiątki namiotów, płacz dzieci, krzyki rannych i chorych.

-Nie mówiłeś że jest aż tak źle.

-Lepiej żebyś sam to zobaczył- Powiedziała Elizabeth- Takich rzeczy nie da się opisać, a samo mówienie o nich jest okropne.

Nic nie odpowiedziałem. Nawet nie wiedziałem co bym miałem powiedzieć. W oddali zobaczyłem Aarona który mówił coś do swoich żołnierzy. Po chwili nas zobaczył, odprawił grupę mężczyzn i zwrócił się w naszą stronę.

-Widzę że przeżyłeś.

-Jak najbardziej, chociaż widzę że to wy macie większe kłopoty.

-Wciąż zbieramy ludzi z okolicy... A skoro tu jesteś to możesz pomóc szukać ludzi razem z Alexem i Elizabeth.

-Daj mi chociaż odpocząć.

-Nie ma sprawy. Szczęka.

-Tak?

-Pokaż Ericowi co i jak.

-Tak jest.

Kiedy odchodziłem słyszałem jeszcze jak Alex kłócił się z Aaronem o to że tylko on może wydawać rozkazy Wilkom.

City of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz