Otworzyłem drzwi i pomogłem wyjść Alice. W nasza stronę została skierowana broń ale gdy tylko zobaczyli kim jesteśmy opuścili ją i pomogli zanieść dziewczynę do samochodu.
Kiedy miałem ją z głowy podszedłem do Alexa i pozostałej dwójki którą znam żeby czegoś się dowiedzieć.
-Eric jak się cieszę że Cię widzę!
-Nie spodziewałem się takiego gorącego powitania od Ciebie przyjacielu.
-Oh tam nie marud.
-Co z miastem?
Zmiana nastroju tu obecnych była wręcz widoczna okiem...
-Stracone- Krótko odpowiedział Alex- Wszyscy z miasta są porozrzucani w promieniu kilkunastu kilometrów. Aaron próbuje to jakoś opanować ale średnio to wychodzi.
-A co z bandytami?
-Wybici... I mam do Ciebie pytanie, coś ty zrobił w ich bazie?
-Co masz na myśli?
-Jedziemy i nagle przed nami pełno sztywnych i trupów.
-Uwierz mi to nie ja, ale skoro o tym mowa to mam niepokojące wieści.
-To znaczy?
-Jest więcej koszmarów... O wiele wię-
-Co?!
-Tamtą masakrę zrobiło kilka koszmarów.
-Ale jak to możliwe? Przecież jest tyl-
-Też tak myślałem ale już podczas walk w mieście i ataku tamtego coś mi nie pasowało. Tamten koszmar w mieście był inny od tego z którym spotkałem się pierwszy raz... Ale na razie jest tak wiele niewiadomych więc zostawmy to na później.
-Z tym siê zgodzê, musimy jechaæ do tymczasowej bazy.
-Widzê ¿e Aaron wszytko przygotowa³?
-Tak chocia¿ to nie piêcio-gwiazdkowy hotel. Powiedział bym że nawet do trzech mu daleko.
-W takim razie nie traćmy czasu i jedźmy.
-To w drogę.
Miejsce do którego dotarliśmy przypominał mi obozy dla uchodźców na początku epidemii. Dziesiątki namiotów, płacz dzieci, krzyki rannych i chorych.
-Nie mówiłeś że jest aż tak źle.
-Lepiej żebyś sam to zobaczył- Powiedziała Elizabeth- Takich rzeczy nie da się opisać, a samo mówienie o nich jest okropne.
Nic nie odpowiedziałem. Nawet nie wiedziałem co bym miałem powiedzieć. W oddali zobaczyłem Aarona który mówił coś do swoich żołnierzy. Po chwili nas zobaczył, odprawił grupę mężczyzn i zwrócił się w naszą stronę.
-Widzę że przeżyłeś.
-Jak najbardziej, chociaż widzę że to wy macie większe kłopoty.
-Wciąż zbieramy ludzi z okolicy... A skoro tu jesteś to możesz pomóc szukać ludzi razem z Alexem i Elizabeth.
-Daj mi chociaż odpocząć.
-Nie ma sprawy. Szczęka.
-Tak?
-Pokaż Ericowi co i jak.
-Tak jest.
Kiedy odchodziłem słyszałem jeszcze jak Alex kłócił się z Aaronem o to że tylko on może wydawać rozkazy Wilkom.
CZYTASZ
City of Death
Science FictionKiedy miałem piętnaście lat dla mnie i reszty świata nadszedł koniec. Epidemia zombie. Martwi wracali do życia i pożerali żywych. Od tego czasu minęły trzy lata. Ostatkiem sił ludzkość stworzyła miasto w którym miało być bezpiecznie. "Miało". Miasto...