Przydzielony

1.9K 64 4
                                    

   Minęły zaledwie cztery dni od śmierci państwa Wilincton. Cała rada jest za wprowadzeniem córki, która jako jedyna przeżyła do programu ochrony świadków. 

-Jest tylko jedna osoba która może poradzić sobie z całą Yakuzą na raz... - powiedział szef programu ochrony świadków.

-Niech pan nie robi sobie żartów. Przecież wie pan... on jest zboczony... - dodał asystent szefa.

-Wiem, jednak znasz jego umiejętności. 

-Tak. Tylko ostatnim razem po powrocie z misji powiedział, że cytuję ,,zaliczył" panią Smith.

-Tyle to ja też wiem... 

   W korytarzu już stał on. Wszystkie panie z administracji patrzyły się na niego jak na istnego boga. Czarne rozczochrane włosy. Na sobie jedynie miał białą rozpiętą bluzę, spod której było widać sześciopak. Szyję zdobił nieśmiertelnik. Na nogach szare dżinsy z brązowym paskiem i czarne trampki. Spojrzał w stronę szefa tymi swoimi niebieskimi ślepiami i powiedział...

-To co? Jaką tym razem panienkę mam zaliczyć? - spytał z uśmiechem na twarzy. 

   Z tyłu do pasa miał przypięte dwa czerwone pistolety. Oba naładowane i zabezpieczone.

-Zaliczyć to ty możesz sam wiesz co... - powiedział asystent 

-Nie moja wina, że kobiety na mnie lecą, a na ciebie nie. - dodał stojąc i wbijając wzrok w młodego chłopaka.

-Przestaniesz Christopher? - spytał szef celując bronią w głowę mężczyzny.

   Ten po chwili zabrał mu broń i sam wycelował w jego.

-Jak? 

-Mówiłem ci. To nie jest człowiek, tylko maszyna do seksu i zabijania - powiedział przełożony Christophera zabierając swoją broń.

-Zgadzam się z panem w stu procentach! - krzyknął Chris wyjumjąc z kieszeniu paczkę papierosów.

-Myślałem, że już przestałeś palić. - powiedział przełożony.

-Kto panu tak nagadał? - spytał Christopher odpalając fajkę.

-Nie. Po prostu ostatnio jakoś dużo nie paliłeś. - wytłumaczył po czym sam wyjał papierosa.

*Godzinę później. Strzelnica*

   Tak jak zawsze Christopher przychodzi na strzelnicę.

   Wyjął swoje dwia pistolety. Wystrzelił z obu po pięć kul. Kliknał przycisk będący na ścianie by przysunąć tarczę do okienka.

-Widzę Chris tak jak zawsze. Dziesięć strzałów w głowę. Jak ty to robisz? - spytała trzydziesto letnia kobieta nadzorująca co się dzieje na strzelnicy.

-Tak jakoś mi wychodzi babciu - powiedział po czym wystrzelił po dziesięć kul z obu pistoletów.

-Kurwa mać! Mówiłam ci, że masz tak na mnie nie mówić. Mam trzydzieści dwa lata a nie sześdziesiąt dwa.

-Ja mam dwadzieścia i się tym nie chwalę.

-A niech cię, ty... 

-Wiem, że i tak chciałabyś się ze mną przespać. Nie prawda? - Spytał przeładowując swoje bronie.

-Spierdalaj - powiedziała kobieta czerwieniąc się.

-Trafiłem w sedno. 

   Naładował swoją broń i schował do kabur. Podszedł do kobiety i pocałował w policzek.

-Jak skończę robotę - uśmiechnął się i powoli zaczął zmierzać do wyjścia.

   Otworzył stalowe drzwi i wyszedł z strzelnicy. Przed budynkiem stał czarny samochód. Na drzwiach widniał napis FBI. Opierała się na nich kobieta. Białe jak śnieg włosy. Na sobie miała czarny garnitur i szpilki.

-Wiedziałam, że cię tu znajdę Chris - powiedziała zdejmując czarne okulary przeciwsłoneczne.

-Jennifer! - powiedział idąc w stronę dziewczyny - Dawno się nie widzieliśmy piękna.

-Nie musisz mi słodzić. Przypomnę ci... ostatnim razem jak próbowałeś mnie poderwać skończyłeś z kulą w ramieiu. Pamiętasz? - spytała odpychając chłopaka.

-Tak pamiętam. I tak kiedyś cię przelecę - powiedział wsiadając do samochodu.

-Marzysz. Wiesz już jaką masz robotę? - spytała podając mu teczkę z informacjami.

-Nie bardzo. A ładna chociaż? 

-Sprawdź. Jak będziesz próbował ją zaciągnąć do łóżka wykastruję cię.

-Kotek pokazał pazurki! - krzyknął po czym zaczął się śmiać.

   Kobieta wyciągnęła broń i przyłożyła mu do głowy.

-Strzelić?

-Oczywiście - powiedział kładąc palec na spuście.

   Przycisnął go. Tak jak myślał. Broń nie była naładowana.

-Jesteś niemożliwy Chris. Kiedyś przez takie coś się przekręcisz.

-Nie? - spytał miejąc gdzieś słowa Jennifer.

   Otworzył teczkę. Pierwsze co sprawdził to znalazł zdjęcie osoby której ma robić za ochroniarza. 

   Młoda dziewczyna. Około osiemnaście, dwadzieścia lat. Ładna buźka. Włosy jak słońce, które jest w zenicie. Zielone oczy jak liście drzew. Wszystko mu przypasowało do gustu. Odłożył zdjęcie i zaczął czytać ifnromacje. 

-No nieźle. Tym razem będę miał doczynienia z Yakuzą.

-Tak. Tobie i tak pewnie różnicy to większej nie robi... - powiedział kobieta parkując przed willą

-Ja pierdole! Ale chacjedna. Kupisz mi taką kochanie? - spytał z oczywistym uśmiechem na twarzy.

-Mówiłam ci nie mów tak do mnie! - krzyknęła po czy przyłożyła mu pistoletem w głowę.

-Au... Bolało!

-I ma boleć zboczona durnoto... - Tylko nie próbuj się tak zachowywać przy tej dziewczynie.

-Tak jest, panie kapitanie.

   Oboje weszli do budynku. Przywitała ich pokojówka...

Ochroniarz | Short StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz