#1

23 2 3
                                    

*Gimnazjum*

Ja i Soph byłyśmy już  w tak zaawansowanej przyjaźni, że mówiłyśmy sobie wszystko, nie wstydziłyśmy  się przy sobie niczego. Już wtedy wiedziałam o niej wszystko i ona wszystko wiedziała o mnie. Byłyśmy jak siostry.

Tak jak wspomniałam na początku gimnazjum Sophii podobał się Phill.

Phill nie był dla niej obcy i widywała go dosyć często, gdyż jej siostra Nicole spotykała się z jego bratem.

Między nimi była jedna granica. WIEK.

On miał 18 lat, a Soph jedyne 14. Phill uważał ja bardziej za siostrę przyszłej bratowej niż mógłby pomyśleć o niej jako o dziewczynie dla siebie.

*Teraz*

Ja i Soph obchodzimy dziesiątą rocznicę znajomości.

Przyszłam do niej na noc po drodze zaopatrując się w chipsy, jakiś sok i wódkę.

Wchodzę do jej bloku, wpisuję kod do klatki, który znam na pamięć. Słyszę charakterystyczne piknięcie, łapie za klamkę i podchodzę do windy. W sumie szybciej by było jakbym poszła schodami, ale dzisiaj nie bardzo mam ochotę, więc pójdę na łatwiznę. Winda się otwiera i moim oczom ukazuje się starsze małżeństwo.

- Dobry wieczór- uśmiechnęłam się serdecznie.

- Dobry wieczór - powiedzieli równo i odwzajemnili gest.

Wcisnęłam liczbę 2 i po chwili znajdowałam się już pod drzwiami.

Pukam w charakterystyczny dla mnie sposób i niemal od razu słyszę szczekanie psa i ciche: - wejdź.

Wchodzę i momentalnie przy mojej nodze znajduje się nieduży, czarny kundelek merdający radośnie ogonkiem.

- No cześć Devil - mówiłam tonem jakbym co najmniej próbowała rozbawić roczne dziecko.

Ruszyłam w stronę łazienki, gdzie znajdowała się Sophia prostująca włosy. Dałam jej całusa w policzek i usiadłam obok niej na zamkniętej desce klozetowej. To dla nas nic nowego. Soph uważa, że sama się nudzi np. gdy ma brać prysznic bierze mnie ze sobą i ona się kąpie, a ja siedzę na wc i przeglądam różne rzeczy  w necie w między czasie rozmawiając z przyjaciółką.

- Gdzie ty się tak szykujesz? - zmierzyłam ją od stóp do głów.

- Jak to gdzie? I nie ja, tylko MY - podkreśliła ostatni wyraz trącając mnie łokciem - Idziemy do klubu.

Gdy ona się malowała, ja wzięłam szybki prysznic.

Gdy byłyśmy mniej więcej uszykowane poszłyśmy do pokoju zacząć świętowanie.

O godzinie 22 poszłyśmy pod klub.

W środku było pełno ludzi, a w powietrzu unosiła się woń papierosów. Poszłyśmy w stronę szatni i oddałyśmy naszą odzież wierzchnią. Ruszyłyśmy w stronę parkietu na dole.

StalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz