ROZDZIAŁ PIERWSZY

32 3 20
                                    

- Moi właśni rodzice się mnie boją!? Czy to w ogóle można nazwać rodzicami?!
- Kochanie, to nie tak..
- A jak kurwa?!
- My chcemy dla ciebie jak najlepiej..
- Dlatego wysyłacie mnie na jakiś pieprzony koniec świata?!
- To Europa, nie daleko. Poznasz kulturę, ludzi, język.
- A może zanim coś zrobisz zapytała byś mnie o zdanie?!
- Ale ty i tak byś chciała zostać tutaj, z tą całą przeszłością, strachem. Tam możesz zacząć od zera.
- Pieprz się razem z twoimi pomysłami.
- Zdania już nie zmienię. Masz tam ładny dom na własność, masz chodzić do szkoły i robić wszystko jakbyś była w domu.
- Czyli mam nie chodzić do szkoły? Okey..
- Młoda damo, masz być taka jak inni twoi rówieśnicy!! Normalna!
- Mam w dupie normalność, ona jest nudna i dołująca.
- Przestań odzywać się tak do własniej matki.
- Ty nie jesteś moją matką! Matka kocha..

Na jej twarzy pojawiły się łzy, wstała i szybko wyszła z pokoju, trzaskając drzwiami. To nie moja wina że jest nienormalna i boi się "własnego" dziecka. Przecież nie jestem aż tak niebezpieczna. Każdy ma na swoim koncie parę złych rzeczy, ja mam ich więcej, ale nie zasłużyłam na takie traktowanie. Jutro wyjeżdżam ze Stanów i jadę do jakiejś pieprzonej Europy. Pewnie tylko dlatego żebym odcięła się od mojego gangu, ale biedni ludzie nie wiedzą że on funkcjonuje na całym świecie. Będę mieszkała w Londynie, a Brive (mój przyjaciel) załatwił mi tam gościa od broni. Nim się obejrzę będę miała życie lepsze od poprzedniego, bo na karku nie będę miała rodziców i jebanej policji.

Zaczęłam się pakować. Podobno mój nowy dom jest już umeblowany, więc nie będę musiała brać i kupować mebli. Biorę ze sobą mnóstwo ubrań, opróżniając przy tym szafę. Na dnie znajduje koszulkę Dylana, mojego Dylana. Myślałam że ją zgubiłam!! Uśmiechnęłam się lekko do siebie i zapakowałam czarną koszulkę do swojej torby. Następnie zajęłam się pakowaniem kosmetyków i tym podobnych. Ostatecznie zapakowałam się w dwie duże torby, trzy mniejsze, plecak i dwie torebki. Tak obładowana ruszyłam na dół. Nie liczyłam nawet na najmniejszą pomoc. Zdziwiło mnie, gdy mój o rok starszy brat, Diego, przybiegł do mnie i zabrał największe torby.

Od dawna nie rozmawialiśmy, przez niego moja najlepsza przyjaciółka popełniła samobójstwo. Nie umiałam mu tego wybaczyć. Jednak teraz to się nie liczyło, to mój brat, mogę więcej go nie zobaczyć.

- Szkoda że to wszystko musiało się tak zkończyć, młoda. Będę za tobą tęsknił.. Ale może tam będzie Ci łatwiej i lepiej.
- Dzięki bracie, ja za tobą też.
- Wybaczysz mi kiedyś, to z przed dwóch lat?

Dokładnie dwa lata i cztery dni temu, Andea zabiła się. Mojego brata nie było nawet na pogrzebie. Miała 14 lat i zakochała się w idealnym Bad Boy-u, on wykorzystał to dla siebie i rzucił ją jak szmate. Nie umiała się pozbierać. Cięła się, to było u niej, niestety normalne, lecz tym razem rana była zbyt głęboka, nie miała szans na przeżycie.

- Sądzę że teraz mogę Ci wybaczyć, tylko mi zabardzo nie szalej w domu.

Uśmiechnęłam się do niego, gdy zobaczyłam zmartwienie na jego twarzy. On popatrzył na mnie.

- To głupi pomysł żebyś jechała tam, żyła sama. Pogrążysz się jeszcze bardziej.
- Wiem, gdybym tego nie wiedziała uciekła bym do Dylana.
- On wie że wyjeżdżasz, prawda?
- No pewnie.
- Czyli w Londynie czeka na ciebie cała Europejska mafia by z radością cię przywitać.
- Nie jesteś jednak taki głupi braciszku.

Nim się obejrzałam doszliśmy już do samochodu. Diego z nami nie jedzie, nawet nie wiem czemu. Jedzie tylko matka która mnie nienawidzi, z czego się bardzo cieszę. Ojciec rzecz jasna woli pracę odemnie, bywa. Przytuliłam ostatni raz brata, a po jego twarzy spłynęły łzy.

- Uważaj na siebie!

Zdążył tylko powiedzieć, bo moja matka ruszyła. Machaliśmy do siebie, aż pojawił się zakręt. Za nim znikła moja teraźniejszość.

"Łzy"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz