Ten moment

6 1 0
                                    

Kylie głośno krzyknęła na mnie po czym weszła do domu i przeszkodziła mi w jedzeniu.
- dopiero jesz śniadanie?! Jest juz 7:50 a wiesz ze miałam być w szkole 10 min temu bo umówiłam się z Jackiem i mieliśmy pogadać o naszym związku!- krzyczała nadal moja najlepsza przyjaciółka, która codziennie rano przychodzi pod mój dom i razem idziemy do gimnazjum.
- Słyszysz co do ciebie mowię, Mag?-juz trochę bardziej spokojnym tonem.
- Tak, Kylie juz wychodzę- powiedziałam  odsuwając krzesło i sięgając po torbę.
- Dobra wytłumaczę mu okoliczności i pogadamy po szkole.
              * * *  * * *  * * *
Wyszłyśmy z domu i ruszyliśmy. Do szkoły nie było daleko, bo nie całe 1,5 km. Cały czas gadałyśmy i co chwila wybuchałyśmy głośnym śmiechem.
Przed szkołą stał Jack z piękna herbacianą różą.
- wszystkiego najlepszego, kotku- powiedział do Kylie wręczając jej róże- dziś nasza miesięcznica.
Widać było po dziewczynie że jest bardzo miłe zaskoczona a na jej ustach maluje się najpiękniejszy uśmiech.
- zapomniałam o tym, bardzo cie przeprszam- Kylie była juz dość czerwona a uśmiech zszedł jej z ust.
- Nic się nie stało, wiem ze często zapominasz- chłopak powiedział to tak ciepłym głosem że dziewczyna rzuciła sie na niego, objęła go i mocno przytuliła. 
                * * *  * * *  * * *
Przez całą przyrodę siedziałam i myślałam o tym co kupić mojemu bratu na urodziny,które zbliżały sie wielkimi krokami. Zawsze miałam z tym problem, bo on ma wszystko co chce, bo mówi o tym otwarcie. Poza tym jest o 3 lata starszy. Mamy bardzo dobry kontakt bo od dzieciństwa zawsze biliśmy blisko, zwierzaliśmy sie sobie nawzajem. Teraz on ma dziewczynę Juliet, ale ona nie zmieniła za dużo, bo nadal bardzo lubimy chodzić do kina albo gdzieś na jakies imprezy. Jesteśmy bardziej przyjaciółmi niż rodzeństwem.
              * * *  * * *  * * *
Po lekcjach wyszłam ze szkoły i zaczekałam na Fil, czyli moja drugą najlepszą przyjaciółkę. Kilka dni wcześniej juz mówiłam Fil że chce iść  z nią na zakupy po prezent dla Lucka, wiec szybko poszłyśmy do mojego domu odłożyć książki i ruszyliśmy do przystanku autobusowego.2-2-2-2/kochaj do końca
Chodziłam od sklepu do sklepu i widziałam rzeczy które Luck juz ma. 
- chodzimy tak juz od dobrej godziny a nie mamy nic. Masz jakiś zarys tego prezentu?- powiedziała Fil zmęczonym głosem.
- Nie mam nawet zarysu. Ale zastanawiałam się żeby kupić mu zegarek, zwykły czarny ale gdyby mu sie nie spodobał to jest to za duży wydatek.
Kiedy to powiedziałam miałyśmy właśnie sklep z butami dokładnie adidasami i dodatkami. Na wystawie zauważyłam skrzydła przyczepione do sznurówek klasycznych super-starów. Weszłyśmy wiec do tego sklepu. Nawprost wejścia obok kasy był stojak z takimi skrzydłami. Były w każdym kolorze tęczy oraz w różnych wariantach. Zaczęłam szukać jakiejś wyjątkowej sztuki. Obracałam stojak w każdą stronę tak samo jak Fil. Nagle ujrzałam czarne ze złotymi szczegółami. Były w całości w stylu Lucka.
- znalazłam- wrzasnęłam przepełniona szczęściem i trzymając w ręce małe opakowanie z czarnymi skrzydłami.
- Nareszcie. Myślałam ze nigdy nie znajdziemy odpowiedniej rzeczy.
Gdy płaciłam za skrzydła  pomyślałam jak bosko bedą wyglądać wraz z czarnymi ze złotymi paskami superstarami mojego brata.
         * * *  * * *  * * *
Wróciłam do domu z uśmiechem. W kuchni stała mama i pichciła coś co wypełniło swoim smakowitym zapachem całą kuchnie.
- co smacznego dziś na kolacje?
- Zapiekanka z ...
- Sercem w sosie krwistym- powiedziałyśmy w tym samym momencie przez co obie wybuchnęłyśmy śmiechem. Zawsze tak mówimy. Przy każdej odpowiedniej okazji. Cała nasza rodzina zna to dobrze odkąd obejrzeliśmy razem jakąś komedie w której użyto tego wyrażenia.
- A tak serio? - ledwo co to powiedziałam przez śmiech.
- Zapiekanka z sosem pomidorowym z rozmarynem- powiedziała zanurzając mój palec w garnku z sosem- masz spróbuj.
- Mmm pyszny. Kiedy jemy?
- Gdy tata wróci. Będzie za nie całe pół godziny, czyli około piątej.
Poszłam na górę do swojego pokoju i zaczęłam planować weekend bo był piątek. Nagle usłyszałam jak drewniana podłoga na korytarzu skrzypi. Serce zaczęło mi tak bić jak dzwon. Zamarłam. Nie mogłam nic zrobić. Doznałam paraliżu całego ciała ze strachu. Drzwi do mojego pokoju były lekko uchylone. Myślałam że zesram sie ze strachu. Zza drzwi wyłonił się on.3-3-3-3/ kochaj do końca
Mój brat wychylił się zza drzwi a ja gwałtownym ruchem zamknęłam torebkę w której były skrzydła dla niego.
- czemu mnie straszysz?- powiedziałam.
- Ja ... tylko szedłem cicho. Chcesz iść ze mną jutro do kina? Wyszedł jakiś super film.
- No pewnie. Właśnie planowałam weekend i nie miałam żadnych pomysłów.
- Bo Juliet nie może. Ale pewnie spotkamy spotkamy się jakoś w tym tygodniu na romantyczną kolacje.
- Ty to masz fajnie z tą Juliet widać jak bardzo się kochacie.- powiedziałam ze smutkiem w głosie.
Luck dobrze wie ze jestem sama i ze tylko raz miałam chłopaka 3 lata temu na początku gimnazjum. Był to Brad. Byliśmy razem nie cały miesiąc bo on uznał ze nie pasujemy do siebie. Oczywiście dałam mu w ryj i zaczęłam wyzywać od idiotów. Od razu gdy wróciłam po tym dniu do domu mój brat wysłuchał mnie i zrobił nam obojgu pyszne kakao z piankami. Luck zrozumiał mnie bardzo dobrze wręcz doskonale bo zna mnie na wylot. Wie o mnie wszystko i często mi pomaga nawet jak jest to cholernie trudne. Jest przy mnie w każdej trudnej dla mnie chwili.
         * * *  * * *  * * *
Obudziła się rano i założyłam czarne rurki i cienką bluzkę z top shopa. W kuchni nikogo nie było tylko na stole leżał bilet do kina na 14 z małą doczepioną do niego karteczką
"Idź sama do kina ja juz tam będę - Luck"
Luck często robi mi niespodzianki i instrukcje do nich. Nigdy nie jestem pewna czy to mi mówi to nie żadna wskazówka.
         * * *  * * *  * * *
Na śniadanie zjadłam odgrzewaną zapiekankę z wczorajszej kolacji. Była tak smaczna jakby świeża. Popiłam sokiem pomarańczowym. Spojrzałam na zegar. Była dopiero 11, więc usiadłam na kanapie i włączyłam telewizor. W telewizji były same nudy. Przełączałam kanały. Nagle dostałam smsa od Lucka
- tylko pamiętaj o naszym kinie i usiądź na swoim miejscu.
Zdziwiło mnie to bo zazwyczaj jak idziemy razem do kina i wchodzimy do odpowiedniej sali to nie siadamy na swoich miejscach tylko na innych np rząd wcześniej albo kilka miejsc obok, czyli wybieramy miejsca podczas seansu.
- Ok. Jesteś juz w pracy?- spytałam go bo zazwyczaj pracuje do 15 a film jest na 14, wiec może coś planuje.
- Nie.
- Dobra to pa.
- Pa. 
Poszłam na górę i powoli zaczęłam się szykować. Nie chciałam się jakoś  bardzo stroić bo idę tylko do kina. Zmieniłam tylko bluzkę na biały t-shirt z napisem
" wine is the answer
What was the question?". Usiadłam przy swojej toaletce  i zaczęłam robić makijaż. Podkład, maskara, eyeliner, kredka do brwi, puder i delikatna pomadka. Gotowe zajęło mi to... o matko prawie godzinę. Szybko spojrzałam na zegarek. 12:45. Uspokoiłam się i sięgnęłam po torebkę do której zapakowałam portfel, kosmetyczkę i chusteczki. Zeszłam na dół założyłam swoje stan smithy i jeansową kurtkę. Wyszłam z domu i poszłam na przystanek spokojnym krokiem.
         * * *  * * *  * * *

Ten moment Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz