Rozdział 2

137 4 4
                                    

-Jasne, chodź z nami- odparł ten drugi ...

-Zaczekajcie, pójdę powiedzieć rodzicom.- Poprosiłam
- Oki

Parę godzin później

Przysiedliśmy na pobliskiej ławce.
- No i jak? Zadowolona?
- I to jak...tylko...
-Tylko co?- zadziwił się Fred
- Sama chyba do domu nie trafię...
- Odprowadzimy cię do domu,jeśli nas troche pokierujesz.-Zaproponował George
-Dzięki wielkie.

Po jakimś czasie byliśmy pod domem.
-Fajnie sobie mieszkasz Margaret. Co nie, George?- powiedział Fred
- Masz rację, całkiem niezłe mieszkanko.
-Dziękii.
-Nie ma sprawy. My już chyba będziemy spadać, co Fred?
-Ta, do jutra mała, szukaj naszego przedziału w pociągu , będziemy na ciebie czekać.- Powiedział George.
-Ok, pa duzi - zażartowałam żegnając ich, po czym po poszłam do domu.
- Widzę że znalazłaś przyjaciół, co?
-Tak, to Fred i George Weasley.
Pomogli mi szukać wszystkich rzeczy które właśnie stoją przed domem. A już jutro mam ich szukać w pociągu na peronie 9¾
- Ale jak wejść do tego peronu?- zaciekawił się tata
- Wejść z rozbiegu w ścianę pomiędzy 9 a 10 peronem. A i to mogą zrobić tylko czarodzieje więc wy nie przejdziecie.
- Ok, to tyle pytań. Możesz iść do siebie

Noc. Nie mogę zasnąć. Ciągle myślę o bliźniakach. Może się zaprzyjaźnimy...Fajni są. Mają poczucie humoru.....

Nowy dzień. Emocje. Byłam gotowa. Gotowa na nową szkołę. Gotowa na czary. Stanęłam przed peronem 9¾ , pożegnałam się z rodzicami, zamknęłam oczy. W głowie miałam tysiące myśli. Co jeśli nie uda mi się przejść do peronu? Co jeśli uderzę w ścianę? Wyluzuj Margaret. Cofnęłam się lekko do tyłu, mocniej zacisnęłam powieki, i już miałam biec, gdy usłyszałam ,,Cześć!" Skądś znam ten głos... Otwieram oczy... Fred i George!
Pobiegłam do nich i się przytuliłam.
- Cześć bliźniacy -Odrzekłam wesoło
- Stresujesz się?-spytał George
-Trochę...
-Fred, pokaż jej jak to się robi.
-Ok. No więc Mar ...
-Mar?
-Skrót od Margaret- wyjaśnił Fred
-Ahaa- uśmiechnęłam się
-No więc Mar: cofasz się, zamykasz oczy i biegniesz. Patrz!- Powiedział Fred, po czym zrobił to, co powiedział. I udało mu się.
-Teraz ty George.- powiedziałam
- Nie ma mowy, teraz ty- odrzekł George, po czym przypomniał mi słowa Freda
-Ok, ale czemu jesteście sami? Jesteście pierwszoroczni czy nie?
-Oczywiście że tak, Mar. Poprosiliśmy rodziców żebyśmy mogli wyjść wcześniej. Mamy starszych braci i od nich wiemy jak się to robi. No a teraz dawaj, Fred czeka.
No więc zrobiłam co kazali mi bliźniaki. Cofnęłam się, zamknęłam oczy i przebiegłam przez ścianę...
Znalazłam się w dziwnym miejscu... To peron 9¾! Udało mi się!
- Ej Margi nie stój tak bo w ciebie George wjedzie- krzyknął Fred i pociągnął mnie do siebie w idealnym momencie, bo zaraz, gdy się odsunęłam, George wjechał
- O mały włos- wyszeptał do mnie.
- No, więc chodźmy.-Powiedziałam.
W drodze dowiedziałam się wszystkiego o chłopakach. Chcą trafić do Gryffindoru, uwielbiają robić żarty, wszyscy u nich w rodzinie są rudzi, są czystej krwi. Nagle ktoś zapukał do przedziału - Coś podać? -spytała jakaś kobieta.
- Ja po proszę cytrynowe dropsy- Powiedziałam.
- Fasolki Bertiego Botta dla mnie - Poprosił Fred
- Trzy czekoladowe żaby - George je uwielbia. Resztę podróży spędziliśmy jedząc nasze słodycze i rozmawiając.
W końcu pociąg się zatrzymał.
Przywitał nas jakiś duży zarośnięty koleś.
- Pierwszoroczni do mnie! - krzyczał olbrzym
-Jestem Rubeus Hagrid i jestem gajowym w Hogwarcie. Chodźcie, zaprowadzę was.

Byliśmy już w murach Hogwartu. McGonagall wszystko nam wytłumaczyła i zaprosiła do Wielkiej Sali. Tam czekała na nas tiara przydziału.
Po kolei wyczytywano kolejne osoby. Aż w końcu padło
: George Weasley!

,,Hm... Rudy dowcipniś, pewny siebie, odważny, waleczny... Zdecydowanie GRYFFINDOR!"
wykrzyknęła tiara przydziału a wszyscy Gryfoni zaczęli bić brawo. Następny poszedł Fred.
,,Hmm... Chyba nic mówić nie muszę, jesteś taki sam z bratem z wyglądu, jak i z charakteru... GRYFFINDOR!" A Gryfoni znowu zaczęło bić brawo. Później kolejne dwie osoby i padło
,,Margaret Weatherstuff!"
Lekko zestresowana weszłam. Od razu usłyszałam tiarę ,,Masz charakter. Jesteś odważna, sprytna,przyjacielska,i pilna. Pasujesz do każdego domu. Jednak, najbardziej pasujesz mi tylko do jednego..." Nerwowo przełknęłam ślinę ,,GRYFFINDOR!" a ja wyszeptałam do tiary dziękuję i poszłam do gryfonów. Wszyscy mi gratulowali i bardzo się cieszyli. Ja też.
- No, to teraz jak jesteśmy w tym samym domu to może się zaprzyjaźnimy? -Spytał Fred.
-Tylko na to czekałam, rudzielce.

Żartownisie Z Hogwartu (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz