Rozdział 5

89 3 3
                                    

- Hogsmade, witaj! - wykrzyknęliśmy jednocześnie.
I resztę lekcji spędziliśmy w Hogsmadzie.
- Dzięki - Powiedziałam
- Za co?
- Za to że chcecie się ze mną przyjaźnić. W mugolskiej szkole nie miałam przyjaciół. Znęcali się nade mną, naśmiewali się ze mnie... - przerwałam tu.Chłopcy natychmiast mnie przytulili.
- Ale tu masz nas, magicznych Weasley 'ów , którzy cię bardzo lubią - powiedzieli.
- No i właśnie za to wam dziękuję.
- O, proszę. Pani Weatherstuff razem z Panami Wesley'ami. Co za niewiarygodny widok. Może zaczęła by Pani pomagać swoim przyjaciołom w lekcjach, a nie włóczyć się po szkole. - powiedział Snape.
- T-tak jest, P-profesorze Snape. - jąkałam się. Poszłam z bliźniakami do pokoju głównego i zaczęłam im tłumaczyć Transmutację i Obronę Przed Czarną Magią.
- Dobra, może coś zrozumieliście. Teraz idę spać bo się zmęczyłam.- Powiedziałam, po czym poszłam do łóżka.

,, Wąż był coraz bliżej i bliżej. Gdy był już całkiem blisko, zamienił się w wielkiego bazyliszka Zamknęłam szybko oczy. Coś oplatało mi się wokół szyi. Poczułam przeszywający ból..."

Nagle zerwałam się z łóżka. To był tylko sen, spokojnie. Jednak nie mogłam później zasnąć. Postanowiłam że pójdę do bibliotekii. Przechodząc przez Pokój Wspólny usłyszałam jakieś krzyki. Dochodziły one z korytarza. Postanowiłam że uchylę drzwi.

- Nie możesz tego zrobić!
- Minerwo, mi też jest przykro, ale Czarny Pan powrócił. Dlatego ty zajmiesz moje miejsce.
- Ale Albusie... Znajdziemy jakiś sposób żeby temu zaradzić. Ja nie mogę być dyrektorem. Co z Gryfonami?
Właśnie Dyrektorze. Co z nami? Mamy z panią McGonagall takie same zdania. Zamknęłam drzwi. No pięknie. Teraz to już na pewno nie zasnę.
- Nie ładnie podsłuchiwać. - ktoś wyszeptał mi nad uchem.
- Kim jesteś?
- Nie poznajesz mnie? - wciąż szeptaliśmy
- No jakoś nie.
- Hm... No więc twój Georguś Weasley
- Kurde George nie strasz mnie tak! - wkurzyłam się na niego.
- Ekhm wyluzjuj Marguś. I idź już spać.
- Ale Geo..
- Cicho. Idź spać. Jutro z Fredem wszystko ci wytłumaczymy.
- Ok - szepnęłam zrezygnowana.
Poszłam spowrotem do sypialni. Położyłam się na łóżko i po paru godzinach zasnęłam. Rano obudziłam się z strasznym bólem głowy.
- To z niewyspania. - pomyślałam. I gdy wstałam z łóżka, zrobiło mi się słabo...

Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu. Nie wiedziałam co się ze mną stało, i czemu tu jestem. Nade mną były 4 głowy - 2 po lewej , 2 po prawej stronie. Ktoś z lewej strony trzymał mnie za rękę. Głowy po stronie lewej były identyczne. Przypominały mi kogoś.
- Fred? George? - spytałam słabo.
- Tak, nic ci nie jest? - spytali bliźniacy. Byli wyraźnie zmartwienia. Ojej, to słodkie.
- Nie, chyba za dużo wrażeń - Powiedziałam do nich, po czym skupiłam się na mojej prawej strobie. Jeden z nich to na pewno Albus Persival Wulfryk Brian Dumbledore, a drugi... To pani że skrzydła szpitalnego.
- Dzień dobry, Dyrektorze. Dzień dobry pani pielęgniarko.- przywitałam się.
- Witaj Margaret. Bracia Weasley przynieśli cię tu. Za ich dobry czyn +20 punktów dla Gryffindoru. Może dropsa?
- Poproszę.
- A więc, czy coś się dzieje z pani zdrowiem? Trzeba wezwać rodziców?
- Nie. Po prostu wczoraj wieczorem nie mogłam spać. Przyśnił mi się dziwny sen.
- Jaki to był sen?
- Wąż był coraz bliżej i bliżej. Gdy był już całkiem blisko, zamienił się w wielkiego bazyliszka Zamknęłam szybko oczy. Coś oplatało mi się wokół szyi. Poczułam przeszywający ból, wtedy się obudziłam. Później...
- Później Margaret nie mogła spać, więc przyszła do nas. Porozmawialiśmy ale ona najwyraźniej dalej nie mogła zasnąć. - zaczął kłamać George
-Gdy weszliśmy z Georgem do sypialni dziewcząt, żeby ją obudzić, ona leżała na podłodze,
Więc ją tu zanieśliśmy - kontynuował złamanie Fred.
Kłamali dla mnie, to urocze ♥♥♥

Żartownisie Z Hogwartu (ZAWIESZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz