Rozdział 1

455 20 2
                                    

Było ze mną źle. Przez ten cały czas, gdy nie było ze mną Leo, nie mogłam znaleźć sobie miejsca w obozie. Wszystko mi o nim przypominało. Wiedziałam też, że go nigdy nie odzyskam. Jedynym moim wsparciem był Percy i Nico, który ledwo żywy pojawił się w obozie, po jakiejś tajemniczej misji, o której nic nie chciał nikomu powiedzieć. Lecz nasz kontakt się urwał. Syn Hadesa spędzał więcej czasu ze swoim chłopakiem, Willem. A Percy wrócił na Manhattan, ponieważ jego mama miała urodzić niedługo kolejną, tym razem rodzoną siostrą. Zostałam sama. Czasem odwiedzałam ojca w pałacu, lecz nie miał dla mnie czasu. Dlatego postanowiłam, że odejdę. Zamieszkam gdzieś daleko. Niestety moje plany pokrzyżował pewien 16 - latek.

Słuchając muzyki na moim nowym mp3 zmierzałam ku pawilonowi jadalnemu. Była pora obiadu, więc poszłam coś zjeść. Był lipiec, strasznie gorąco i zero cienia w obozie. Owszem było kilka drzew, lecz oblegały je dzieci Afrodyty, ponieważ nie chciały się za mocno opalić.

Nagle w swojej głowie usłyszałam krzyk. Zaczęłam się rozglądać. Każdy robił to co wcześniej. Pomyślałam, że coś mi się przewidziało. Po chwili znów usłyszałam ten sam dźwięk. Ponownie się rozejrzałam. Nagle moją uwagę przykuł jakiś ruch w lesie. Bez zastanowienia wyciągnęłam miecz i najciszej jak tylko mogłam udałam się tam. Zastałqm dziwny widok. Jakaś dziewczynka ciągnie za rękę starszego chłopaka, może w moim wieku. Podeszłam bliżej.

- Kim jesteś? - spytałam.

- Jestem Meg. A teraz mi pomóż z nim! - wrzasnęła puszczając rękę chłopaka.

Ukucnęłam obok jego ciała. Po przyjrzeniu mu się, miałam wrażenie, że go skądś kojarze. Nie zauważyłam jak się ocknął i spojrzał w moje oczy.

- D..Dafne ? - wyjąkał mrużąc oczy.

Spojrzałam się zdezorientowana na dziewczynę.

- Cały czas o niej gada. - wzruszyła ramionami - Nie wiem kto to.

- Dafne ja nie chciałem. Przepraszam. Wybacz mi - chłopak zaczął łkać.
Spojrzałam mu prosto w oczy. Dostrzegłam w nich ból. Dużo bólu. Złapałam go za rękę.

- Wybaczam ci - odpowiedziałam cicho. Chłopak lekko uśmiechnął się i zemdlał.

Ostrożnie wzięłam go na ręce. Był zadziwiająco lekki. Idąc w stronę domku Apolla spoglądałam na nieznajomego. Był poobijany, miał mnóstwo siniaków i zadrapania, niektóre z nich były głębokie. Nie spostrzegłam kiedy dotarłam na miejsce. Z niemałą trudnością zapukałam do drzwi. Chwilę później w progu stanął Will, a tuż za nim Nico.

- Co się stało A.. - nie dokończył ponieważ tajemniczy chłopak się obudził i zaczął się wiercić. Gdyby nie syn Apolla leżałby już na ziemi. Nagle jego mina spoważniała.

- Will Solace, mój synku.. - po tych słowach znowu zemdał. Zamurowało nas.

- Wchodź, szybko. - oznajmił chłopak Nica.

Weszłam do środka. Ostrożnie położyłam chłopaka na najbliższym łóżku. Miałam już wychodzić, gdy usłyszałam jego krzyk.

- Dafne! Gdzie jesteś? Co jej zrobiliście?!

Półbogowie patrzyli raz na mnie raz na niego.

- Ann podejdź tutaj. - powiedział Will.

Stanęłam obok łóżka. Chłopak mnie dostrzegł i złapał mocno za rękę.

- Dafne proszę.. Nie zostawiaj mnie - powiedział i zemdlał.

Solace spojrzał na mnie ja na wariatkę.

- Nie wiem kto to ta cała Dafne więc..

- Strasznie ją przypomimasz - przerwał mi chłopak Nica.

- A ty skąd ją znasz?

- Apollo mi o niej wiele opowiadał.. Byłem tak jakby jego sercowym psychologiem. Faktycznie przyznam, że wyglądasz zupełnie jak ona.

- Skoro to jest Apollo.. bóg to co mu jest? I co robił w lesie z tą dziewczynką? - wskazałam palcem na dziecko - przecież to niedorzeczne.

- Zeus mnie uśmiertelnił i Percy pomógł mi się dostać tu - wszyscy podskoczyli wystraszeni- Przepraszam, nawaliłem.

- Zaraz, ty powiedziałeś Percy? Percy Jackson? - zapytałam.

- Tak to mój kumpel, a ty kim jesteś?

- Jego siostrą, Ann Fray.

- Ann? Serio to ty? Wiele o tobie słyszałem, ale przez pół roku byłem jakby wyłączony ze świata.

- Taa a ja przez rok. I żałuję, że się obudziłam.

Po tych słowach wyszłam z domku Apollina. Chciałam za wszelką cenę dostać się do Percy'ego. Niestety iryfon nie działał, tak samo jak komórki i laptopy. Co było bardzo dziwne.

Weszłam do swojego domku i natychmiast ruszyłam w stronę szafy. Do plecaka schowałam kilka ubrań na zmianę, kilka złotych drachm oraz dużo sztyletów i innej broni. Ostrożności nigdy za wiele.

Ann Fray - Mrok Jest Wśród NasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz