Prolog

77 8 3
                                    

[LUHAN]

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Wprowadzacie się, według was i waszej rodziny, do niemalże idealnego w swojej prostocie domu na przedmieściach Seulu. Szczerze? Nie przepadam za tym wielkim, handlowym miastem. W sumie, za Pekinem, czyli tam, gdzie prawowicie się urodziłem, także nie pałałem miłością. Najlepiej czułbym się za granicami naszego kontynentu, gdzie nie sięga patologiczna władza, czyli Europa. Ewentualnie Stany Zjednoczone. Albo jedno i drugie, bo czemu nie? Podbije wszystkie państwa na mapie świata. Zostanę zapamiętany jako Xiao Luhan, człowiek, który okrążył ziemię.

Jednakże zboczyliśmy z tematu, który nieodwracalnie, należy do planów bardzo ważnych w zaliczeniu. Wyobraziliście sobie takową sytuację? No, to dobrze, bo muszę wam przekazać ważną informacje... NIGDY SIĘ W NIEJ NIE ZNAJDZIECIE. Wredne, czyż nie? Trudno. Życie to walka o przetrwanie i tylko najsilniejszy gatunek wygra. Skąd to wiem? Nie mówcie, że nie oglądacie Animal Planet...

- Luhan? - odwróciłem głowę w stronę głosu, marszcząc brwi jak moja matka w dniu przesłania ocen Amber z uczelni. Xiumin wlepiał we mnie swoje gały, a ja nie miałem złamanego pojęcia, o czym wałkował przez kilka poprzednich minut. Wyłączyłem się po słowach "Polityka Korei, to wrzód na narodowym dupsku", czy jakoś to tak ładnie ujął.

- Tak? - zapytałem nadwyraz kulturalnie, poprawiając swój zgrabny tyłeczek na stołówkowej ławce. Prawda, że to idealne? Też tak uważam, w końcu szkoła, to miejsce zawierania nowych znajomości, poznawanie otoczenia i...

- O KURWA! OH SEHUN NA DZIEWIĄTEJ!

- Luhan, dobrze sie w czu...

- Zmaknij pysk, Xiu! - warkanąłem na przyjaciela niczym pies rasy Chihuahua, wpatrując się w każdy subtelny ruch trzecioroczniaka. Wzdychałbym, piszczał i stękał, ale nie jestem sam, także odpada takie zachowanie. Wystarczy, że zachowuje pozory normalności, okej?! Okej.

- Oj, Xiu, ty biedna wiewiórko, tak mi cię szkoda. Nie rozumiesz, że w podziwianiu tego cudownego ciała, jakie należy do Sehuna, nie wolno przeszkadzać Lulu? - Byun spojrzał na różową kulkę ze zblazowaną miną.- Więc najlepiej, zamknąć pyszczki i zacząć jeść te obłędne frytki. Będziesz to jadł? - ostatnie pytanie Baekhyun skierował do Kibuma, który odsunął od siebie talerz z frytkami oraz Hamburgerem. Może i nasza uczelnia jest do dupy, ze względu na nauczycieli, ale za to żarcie i faceci są obłędni! A takie jedno obłędne ciasteczko, właśnie zmierza do swojego stałego stolika w eskorcie przyjaciół z drużyny. Siatkówka to dla nich całe życie, co mnie niezmiernie zadowala, bo w końcu mój przyszły mąż musi posiadać mięśnie. Ja sam w sobie jestem piękny, więc wystarczy, że będę lśnić u jego boku niczym Kardashian swoją wielką dupą na czerwonym dywanie.

Drużyna, do której należał Sehun, składała się z ośmiu zawodników z czego dwójka z nich była wymienna w drugiej połowie.

Jongin - frajer, nimfoman i alkoholik w jednym zestawieniu. Jak jest pijany, to rżnie, a jak pije, to... I tak rżnie, także standardowa jego postawa na imprezach, nie zostaje naruszona. Niczym szczególnym nie zadziwia, chyba, że swoją wkurwiająca mordą i łapskami, którymi ma czelność obłapywać MOJEGO Sehuna. A tak zapamiętale przypomina, jaki z niego heteroseksualista i pogromca wszystkich loszek. Aha, a ja tak naprawdę nie uwielbiam Sehuna i nie zapisuje sobie jego zdjęć na folderze laptopa z jego Facebooka. Ale tak na poważnie, to żartuję przecież z tymi zdjęciami, nie? Nie mówcie, że się nabraliście, heh. Dobry trolling nie jest zły...

Kolejna osoba na liście, to niejaki Kim Jongdae, znany bliżej pod pseudonimem Chen. Ten to ma dopiero nasrane w papierek. Ujarany, niczym nasz jednorożec Lay i bez poczucia humoru, chociaż uważa, że jest zabawny. W sumie pod tym względem przypomina Baekhyuna, tylko różnica między nimi polega na tym, że Chen WIE, iż jego przyjaciele mają w dupie jego suchary, a Baek niestety udaje debila. Chyba, że nie udaje, to wtedy mogłoby się to zgadzać.

Dobre RadyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz