[LUHAN]
- Tutaj jest niesamowicie! - westchnął Xiumin, widocznie zafascynowany nowym lokalem. Szczerze powiedziawszy, to jakiegoś szału nie widzę w tej kawiarence. Ani ładnie, ani składnie. Ściany zostały obłożone cukierkową tapetą, która sama w sobie była słodka do porzygu. A podłoga? Pieprzone kafelki w babeczki. Co ludzie mają w głowach, że wymyślają takie badziewia?! Toż, to nawet ładnie się nie prezentuje! Wygląda, jakby co najmniej jednorożec zjadł cos nieświeżego i zwrócił zawartość na budynek. I nie, nie chodzi mi tutaj o Yixinga.
- Tak niesamowicie, jak w rozjebanej dziurze Laya - warknąłem pod nosem, chowając dłonie do kieszeni krótkich, sięgających przed kolana, spodenek. Tak, MĘSKICH. Zająłem miejsce na skraju kanapy, by w razie niespodziewanego ataku kosmitów, szybko ewakuować swoje cztery litery z lokalu.
- A tego co ugryzło? - zarechotała w bardzo subtelny sposób Sulli, pozwalając Baekhyunowi siąść na swoich kolanach. Podziwiam jej chęć walki z takim grubasem. Może nie widać tego po ciele Byuna, ale namacalna waga nie kłamie i płacze nad sensem swojego istnienia.
- Wczoraj jak próbował zgwałcić Sehuna w krzakach, wściekła wiewiórka ugryzła go w odsłonięty pośladek i nie trafił w odpowiednią dziurę.
- Sehun ma dwie dziury, jak już i to nie przybliżone - mruknąłem, patrząc na dziewczynę z widocznym mordem. Jak śmie obrażać Sehuna? Dawno chyba nie widziała się z podłogą. Kafelki kontra jej twarz. Kto wygra?
- A my kobiety te od sikania, do ruchania, jeszcze tyłek... Cóż, sporo tego - odparła z bezczelnym uśmiechem. W tym momencie mój świat rozpadł się na miliard małych nanitów, które spieprzyły do świata cyfrowego, pokazując mi na odchodne środkowy palec. Pytacie - "Jak one ożyły?!". Cóż, nie trudne jest te zadanie do wypełnienia. Nakarmcie swojego nieżyjącego kota hamburgerem z McDonalda, to jeszcze tego samego dnia obrabuje jubilera. Te zmielone kości coś jednak w sobie mają pobudzającego.
- To nie było mi potrzebne do życia - fuknąłem urażony w momencie, gdy do stolika podeszła cycata kelnerka. Długie włosy, długie nogi i pewnie długi język. Skąd to wiem? Bo patrząc na Taemina, oblizuje swoje usta, jakby chciała je zaraz zjeść. Ewentualnie Lee. Boże, Taeś, run bitch, run!
- Co podać? - zapytała słodkim do porzygu, głosikiem. Ja nie rozumiem co tutaj się właśnie odpieprza! Ona sądzi, że jest kusząca? Nie wpuścili by jej nawet na casting do "50 Twarzy Greya". Chociaż... I tak tamta aktorka była brzydka, więc... Kto wie?
Każdy złożył zamówienie, by następnie rozpocząć gadke szmatke na temat cudownych i uzdolnionych siatkarzy. Oczywiście, praktycznie wszystko kręciło się wokół Krisa, który gonił Tao do samej biblioteki. Jak się później okazało, tę miejsce jest anty Krisowe. Blondyn nie postawi tam swojej stopy, więc pomieszczenia zapełnione książkami, to bunkry obronne. Cieszę się, że udało się pandzie uciec. Kto wie, co ten barbarzyńca mógł mu zrobić! Chociaż... Jakby się tak zastanowić, to Huang prędzej zgniótł by jajka Kanadyjczyka. Sama wizja tej sytuacji jest bolesna.
Później rozmowa zeszła na Minho, w której trakcie wróciła cytata kelnerka z tacką pełną naszych zamówień. Zabrałem się za wydłubywanie rodzynek z sernika, wychwytując stwierdzenie Kibuma, cytuje:
"Choi Minho to pieprzona kanalia, która nie ma za grosz odwagi. Raz mówi, że mnie kocha, a później odtrąca na rzecz dobrego imienia w szkole. Przecież Sehun i Kris to geje, i nie widzę, by jakoś laski przestały za nimi latać!". No właśnie, dlatego... ZARAZ, CO KURWA?!
CZYTASZ
Dobre Rady
FanfictionGłówny paring: HunHan, BaekYeol Poboczne paringi: TaoRis, KaiSoo, XiuChen, SuLay, MinKey, JongTae, AmSu Opis: Rodzina Xiao, chcąc odpocząć od zgiełku głośnego miasta jakim jest Seul, wprowadza się do całkiem sympatycznej dzielnicy na jego obrzeżach...