Let's drink to feeling temptation.

175 20 3
                                    

Patrzyli na siebie jeszcze przez dłuższą chwilę, po czym Vic zacisnął usta w cienką linię i zaczął szybko się ubierać. Kellin poszedł za jego śladem. Poważne rozmowy wyglądają lepiej, gdy nie przeprowadza się ich nago. Gdy byli już ubrani, Victor niemal od razu ruszył w stronę wyjścia. Kellin w ostatniej chwili złapał go za rękę i zatrzymał w busie. Zmusił go do spojrzenia na niego. Nie będzie tolerował żadnych fochów, nawet jeśli to on sam je spowodował. Na razie jednak postanowił udawać, że nie wie o co chodzi. Najwyżej dostanie ochrzan, nie obchodziło go to. Chciał po prostu usłyszeć, co miał do powiedzenia Vic.

- Hej, spójrz na mnie - powiedział, widząc, że szatyn odwrócił od niego wzrok. Kellin chwycił go za podbródek i zmusił do spojrzenia na niego. Victor zrobił to niechętnie, a w jego oczach można było dostrzec złość i... Rozczarowanie? Tak, to chyba było rozczarowanie. - O co chodzi, co?

- Chyba powinieneś wiedzieć - mruknął Vic, krzyżując ręce na torsie i spuszczając wzrok, który wbił w swoje buty.

- Dobrze wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć.

- Ale powiedziałeś. Chyba nadszedł czas, żebyś najpierw pomyślał, a dopiero potem mówił.

- Victor, przecież to nie jest jakiś wielki problem, nie przesadzaj... - Kellin przewrócił teatralnie oczami.

- Umawialiśmy się - przerwał mu ostro Fuentes.- Ty nie gadasz o Katelynne, ja nie gadam o moich potencjalnych dziewczynach.

Kellin uniósł brew w górę i rozchylił nieco wargi. Wkroczyli w niebezpieczne tematy. Najbezpieczniej by było, gdyby zostawili tę rozmowę w tym miejscu, w jakim są teraz, ale każdy doskonale wiedział, że trzeba wyjaśnić sobie wszystko i najlepiej jak najszybciej.

- Czy chcesz mi o czymś powiedzieć? - zapytał Quinn, krzyżując ręce na torsie. Oparł się tyłem o jakiś stolik i niewzruszenie patrzył na Vica, czekając na jego odpowiedź.

- Niby o czym miałbym ci powiedzieć?

- No nie wiem, jakoś tak nagle wspomniałeś o swoich potencjalnych dziewczynach... - Kellin wzruszył ramionami, akcentując słowo "potencjalne".

- Co, jesteś zazdrosny?

- A mam być?

Między nimi nastała krępująca cisza. Żaden z nich nie wiedział, co ma powiedzieć. Vic już otwierał usta, aby odpowiedzieć Kellinowi, ale po chwili namysłu je zamknął. Kellin natomiast odnalazł coś ciekawego w swoich palcach, którym się przyglądał. Victor spojrzał na bruneta.

- Nie chce mi się o tym gadać - powiedział w końcu, prawie niedosłyszalnym głosem, jednak na tyle głośno, aby Kellin go usłyszał. Ten spojrzał na Vica zdziwionym wzrokiem.

- Czyli kogoś masz - stwierdził krótko. - Przecież nie będę ci niczego zabraniał, też mam żonę, jesteśmy kwita...

- Kellin, do kurwy nędzy, przestań pieprzyć w kółko jakieś głupoty - Vic w końcu się zdenerwował. - Po prostu umawialiśmy się, że nie będziemy rozmawiać o kobietach, tak? Moja dziewczyna nie ma z tym nic wspólnego, to ty zacząłeś o Katelynne, ja nic nie mówiłem.

- Czyli masz dziewczynę - Kellin uśmiechnął się słodko. Aż za słodko. Wrednie. Fałszywie. Nikt nie lubił takich uśmiechów.

- Co... Nie! - krzyknął Vic, gdy zorientował się, co powiedział.

Odkąd trwał z Kellinem w tym "związku" spał tylko z dwoma kobietami. Z żadną jednak się nie związał, nie planował wspólnej przyszłości. O tych dwóch zbliżeniach oczywiście Kellinowi nie powiedział. Już sobie wyobrażał, jaką awanturę by mu zrobił, gdyby się o tym dowiedział. Przynajmniej poczułby się tak, jak od dawna czuje się Vic. A on czasami czuł się beznadziejnie. To trochę śmieszne, ale czasem miał takie dni, gdy czuł się przez Kellina zdradzany. O ironio.

Can we create something beautiful and destroy it? 》kellicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz