Jak zwykle o 6:30 obudził mnie budzik. Szybko nałożyłam czarne legginsy i luźną, bordową bluzkę. Moje długie, brązowe włosy związałam w niechlujnego koka. Na nogi nałożyłam czarne Conversy i ruszyłam w kierunku stajni.
Od razu skierowałam się do boksu Tequilla, z którego wystawił łeb.
- Cześć piękny - wyszeptałam do niego, na co lekko prychnął.
Wsypałam obu koniom owsu oraz dałam dwie garści suchego chleba. Następnie wróciłam do domu, gdzie zastałam siedzącą w fotelu z filiżanką herbaty Liv.
- Zrobiłam ci kawę, kochanie - powiedziała od razu, gdy mnie zobaczyła.
- Uh, dzięki.
- Młodszy syn państwa Badgersów - naszych nowych sąsiadów organizuje dzisiaj imprezę. Myślę, że powinnaś tam pójść i ich poznać.
- Wiesz co, chyba wolę zostać w domu i trochę potrenować z Tequillo do Jesiennych Zawodów i...
- Mela, otwórz się na ludzi - przerwała mi matka - Ja w twoim wieku szalałam na imprezach ze znajomymi. Ty też powinnaś. Kto wie, może spotkasz tam jakiegoś fajnego chłopaka i będziecie...
- Dobra, dość. Pójdę tam. O której się zaczyna?
- O 20:00.
Na tym zakończyła się nasza rozmowa. Po śniadaniu wybrałam się z Tequillo na przejażdżkę. Jadąc przez arizońskie pustkowia po mojej głowie krążyło tylko jedno słowo - Badgers. Skądś kojarzyłam to nazwisko.
Może kiedyś sobie przypomnę.
Wróciłam do domu około 16:00. Do imprezy pozostały mi jeszcze 4 godziny, więc postanowiłam potrenować trochę z Daisy.
Nim się obejrzałam, była 19, a ja miałam tylko godzinę na wyszykowanie się . Zsiadłam z klaczy i zaprowadziłam do stajni, gdzie ją rozsiodłałam i wyczyściłam. Kiedy upewniłam się, że oba boksy są zamknięte, skierowałam się do domu, w którego drzwiach stała już lekko sfrustrowana Liv. Oczywiście nie obyło się bez mamusinych komentarzy typu: spóźnisz się albo mówiłam, że nie zdążysz.
Mierzyłam chyba z trzy sukienki, o których istnieniu nawet nie miałam pojęcia. W końcu zdecydowałam się na czarną, zwiewną z wycięciem na plecach. Sięgała mi ona do połowy uda. Rozpuściłam moje falowane, brązowe włosy i nałożyłam lekki makijaż. Na nogi założyłam wysokie, czarne szpilki i spryskałam się moją ulubioną truskawkową mgiełką.
- Wyglądasz przepięknie córeczko. A teraz leć, bo się spóźnisz.
Wzięłam jeszcze dopasowaną, czarną kopertówkę i wyszłam z domu.
Dom Badgersów był oddalony o jakieś 10 minut drogi od naszego rancza. Z oddali rozbrzmiewała już muzyka. Wszędzie stały samochody.
Wygląda na to, że pół miasta przyszło się tu zabawić.
Dom naszych sąsiadów był ogromny. Posiadali również stajnię, do której od razu się skierowałam. Wtedy na parking wjechał czerwony kabriolet, a w nim on...
CZYTASZ
My Passion
RomanceKonie są dla Melanie całym światem, lecz czy znajdzie się w nim miejsce na miłość?