*JULIA* RANOObudziłam się w sypialni Pawła. Mojego przyjaciela nie było w pokoju, więc postanowiłam wstać. Wygrzebałam się z łóżka i ubrana w za dużą koszulkę chłopaka, ruszyłam do kuchni. Paweł stał przy kuchence, w zabawnym, kolorowym fartuszku. Zachichotałam na ten widok, przez co chłopak na mnie spojrzał.
- O, już wstałaś. Siadaj, zaraz ci zrobię śniadanie - usiadłam przy białym, dużym stole i cierpliwie czekałam na posiłek.
Chłopak podał mi śniadanie składające się z dwóch jajek na twardo i tostów.
- Dobra, a teraz się tłumacz. Co robiłaś w nocy, w takim miejscu? - spytał, siadając przy stole i opierając głowę na rękach.
Przełknęłam tosta i spojrzałam na niego.
- Mama - powiedziałam lekko zasmuconym głosem i spuściłam głowę.
Paweł westchnął, łapiąc moją dłoń.
- Nie wiedziałem, przepraszam - wstał od stołu i podszedł do mnie.
Przytulił mnie od tyłu, a ja wtuliłam głowę w jego szyję. Wtedy zadzwonił telefon. Nie chciałam odbierać. Wiedziałam, że to matka, a ja nie miałam najmniejszej ochoty z nią rozmawiać. Wyjęłam telefon z kieszeni i położyłam go na stole, nadal tuląc Pawła.
- Nie odbierzesz? - spytał.
- Nie - mruknęłam.
Chłopak wziął telefon do ręki i chciał odebrać, ale w ostatnim momencie zwrócił się do mnie.
- Julia, ale to nie twoja mama dzwoni - szybko zabrałam telefon z ręki przyjaciela.
Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, widząc zdjęcie swojej przyjaciółki Sary, która właśnie dzwoniła. Szybko pobiegłam do toalety.
*10 min później*
- Kto dzwonił i czego chciał? - spytał Paweł, kiedy opuściłam łazienkę. - Co ty taka szczęśliwa, chłopaka masz?
Powiedział zaciekawiony przyjaciel. Spojrzałam na niego z niedowierzaniem i popukałam się w czoło.
- Ja i chłopak? W jakim ty świecie żyjesz? Dzwoniła Sara, zabiera mnie ze sobą jutro na zawody w szermierce - powiedziałam, pokazując mu język.