(Vivenne)
Zacisnęłam dłonie na korze czując jak niemal przebija mi skórę, poraniła sobie całą ich wewnętrzną stronę, niewątpliwie zostawiłam na drzewie krwawe ślady, kiedy się od niego odepchnęłam i ruszyłam w kierunku innego aby zyskać na czasie.
- Słonko, nie chowaj się!- kolejny krzyk doszedł do moich uszu. Świetnie- pomyślałam wspinając się na jedno z bardziej oddalonych drzew, co było dość trudne, biorąc pod uwagę fakt, iż miałam poranione ręce. Obserwowałam Kai'a z góry i zaczęłam rzucać zaklęcie, które miało go obezwładnić. W pewnym momencie zaczął się nawet zataczać, niestety oprócz chwilowego otumanienia nic mu się nie stało. Jakim cudem?!-pomyślałam marszcząc brwi.
- Hah, masz przejebane- warknął powoli wstając, zamiast jakoś zareagować dalej siedziałam na drzewie, nie miałam żadnej drogi ucieczki. Nagle poczułam szarpnięcie, genialnie, jego zaklęcia działały o wiele lepiej niż moje. Z impetem uderzyłam o ziemię, a z moich ust wypłynęła stróżka krwi.
- Czego chcesz Ty chory pojebie?!- wrzasnęłam stając na przeciwko niego.
-Ciebie, jutro jest bal Księżniczko- rzucił wskazując na mnie dłonią jakby to było coś oczywistego.
-Aha-odparłam po chwili i zaczęłam odchodzić w swoją stronę, dobre sobie. Kiedy myślałam, że tak się rozstaniemy Kai podbiegł do mnie i powalił mnie na ziemię. Skutecznie mnie unieruchomił związując ręce i nogi, po czym ruszył ze mną do samochodu, który jak mniemam ukradł i zapakował mnie do bagażnika.
(Kai)
Tak na dobrą sprawę jej porwanie ma wiele związków, ale czemu by jej nie wziąć na przyjęcie skoro i tak byłem zaproszony- pomyślałem kiedy obserwowałem ją jak była na drzewie.
Po kilkugodzinnej jeździe w końcu dotarliśmy do mnie, wyjąłem ją i zaniosłem do pokoju na samej górze, gdzie została zamknięta na klucz, przynajmniej do czasu przygotowań.
- Pilnuj ją-rzuciłem do lokaja i udałem się do siebie, aby choć chwilę odpocząć. Do balu zostało zaledwie kilka godzin, a byłem padnięty.
CZYTASZ
Shameless Kai [Malachai Parker]
Fanfic- Masz zamiar tak wrócić do domu?- zapytałem zapalając papierosa. - A co ze mną nie tak?- zbulwersowała się poprawiając fryzurę i próbując zabrać mi używkę, nie udało jej się to, ponieważ przyciągnąłem ją do siebie łapiąc za włosy w taki sposób, że...