bless my darkness

202 17 5
                                    

Siedziała na jednej z drewnianych ławek w parku, wpatrzona w odbicie nieba w kałuży. Chmury przemieszczały się niezwykle wolno, wręcz niezauważalnie. Dziewczyna jednak potrafiła ujrzeć każdy milimetr. Jej serce boleśnie odczuwało każdą sekundę. Słone łzy skapywały po jej zaróżowionych od zimna policzkach. Całe ciało drżało pod wpływem lodowatego wiatru. Nie potrafiła tego poczuć. Kawałki łamanego serca zagłuszały wszystko.


 I felt a break in a sacred place where your hands don't heal

These are the reasons you're ruled by the things you feel

Out of the deep waters and all their intricacies

This is the real face of all your enemies



Wypiła łyk kawy, której smaku tak bardzo nienawidziła. Zamknęła oczy, wsłuchując się w dźwięk spadających kropli deszczu za oknem. Granatowłosy chłopak podszedł do niej i przykrył kocem. Delikatnie drgnęła, jednak nie odezwała się. On usiadł na jednym z szarych foteli, obserwując dziewczynę swoimi ciemnoniebieskimi oczyma. Pragnął ją usłyszeć.


I felt you escape into empty space where my heart can't feel

Down in that darkness, you met all the things you feared

And I knew

I knew there was nothing I could do  


Stała nad jego grobem. Przez ułamek sekundy otworzyła usta, by coś powiedzieć. Ciemnooki podszedł bliżej, oczekując jakiegokolwiek słowa. Nic. Przymknął powieki, wzdychając ciężko. Kolejna iskra nadziei znikła. Która to już z kolei? Widział, że płacze. Widział, że cierpi. Umierała na jego oczach. Co mógł z tym zrobić? Nienawidził siebie za tę cholerną bezsilność.


Could you stomach it anymore, could you stand to be a breath away

Can you feel the way your face distorts, did you think that it could be this way?

I can hear you from behind the door, I can feel you from a mile away

As you're growing out of my control, will you watch me as I fade away?  


Siedział na czarnej kanapie w swoim domu. Mimo późnej godziny wciąż nie mógł zasnąć. Tysiące myśli, które przebiegały przez jego głowę nie dawały mu chwili wytchnienia. Ile minęło od tamtej pory? Rok? Dwa? Przestał liczyć po tygodniu. Nie mógł pogodzić się z jej stratą. Nie mógł pogodzić się z samym sobą. Nie mógł pogodzić się z tym, że nie potrafi być dla niej odpowiednim wsparciem. 


 You can't escape forever, mistaking smoke for heaven's light

It's not follow or a fade to black, and white

Oh I could take you home

Pretend the best's still ahead

Maybe in the sun you'll see

You got what you want

But not what you need  


Co kilka minut błyskawice przecinały ciemne, zachmurzone niebo. Granatowłosy wpatrywał się w okno podziwiając pracę matki natury. Napił się herbaty ze swojego ulubionego, czarnego kubka. Usłyszał ciche pukanie do drzwi. Wolnym krokiem podszedł do nich i  otworzył je. Stała tam ona. Cała przemoczona, z wyrazem bólu i tęsknoty w pięknych, różowych oczach. Ścisnęła mocno jego białą koszulkę.

- Przepraszam, Aomine. - szepnęła. Chłopak odgarnął przemoczone włosy z twarzy i delikatnie pocałował ją w czoło. Przyszła do niego. Jest tutaj. Całe jego ciało wypełniło przyjemne uczucie. Radość. Nigdy nie był aż tak szczęśliwy jak teraz. 

- Dobrze, że wróciłaś.  - odparł, otulając ją w lekkim uścisku. 

Za jej plecami zauważył uśmiechniętego, niebieskowłosego chłopaka. Po chwili jednak zniknął, zamieniając się w błyszczący pył. Uśmiechnął się do siebie.  

- On cały czas tu był, Satsuki. - pogłaskał ją po głowie. - Cały czas się tobą opiekował.



dobra, mogłabym powiedzieć, że tym razem mi się udało wpleść piosenkę w fabułę, lecz samo opowiadanie wypadło dosyć dziwnie (???) 

mimo wszystko postanowiłam to opublikować, aby poznać waszą opinię na tego typu... coś

a, i gorąco pozdrawiam wszystkich obserwatorów

naprawdę nie sądziłam, że świadomość tego, że ktoś cię czyta i w dodatku mu się podoba, może sprawić aż tak wiele radości c:

dziękuję wam wszystkim <3




shots [Aomomo]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz