Witamy w najbardziej gejowskiej firmie w Korei.
Gatunek: Fluff, komedia i smut, który mam nadzieję nie będzie porażką.
Pairingi: Wyjdą w praniu.
Uwagi: Momentami może być mocno przerysowane, ale czego nie robi się dla ff XD
Bohatorwie: Głównie E...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
D.O POV
Nazywam się Do Kyungsoo i dzisiaj zaczynam pracę w Exo. Jest to najpopularniejszy (i pewnie najdroższy) internetowy sklep z męskimi ubraniami w całej Azji. Nie myślcie sobie, że będę pracował w magazynie, czy coś takiego. Nie po to tyle lat poświęciłem nauce. Ja będę siedział w luksusowym biurze, na fotelu droższym niż mój samochód, przy supernowoczesnym komputerku i wypełniał tabelki. Rodzice mieli rację, gdy zaganiali mnie do nauki.
Nigdy pewnie bym nawet nie pomyślał o złożeniu tam swojego CV, ale jakiś czas temu wyciekła informacja, że przyjmują tam tylko gejów. Nie pomyślałem, że naprawdę mnie przyjmą, więc zdziwiłem się, gdy dostałem zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną. Okazało się, że ich szef świetnie zna się na ludziach, a w dodatku jest chodzącym gej-radarem i chyba mu się spodobałem (jako pracownik oczywiście), bo dostałem tą pracę.
Budynek był ogromny, chociaż już wcześniej dowiedziałem się, że pracuje tam niewielu najważniejszych ludzi. Na najwyższych piętrach, znajdują się apartamenty pracowników. Też miałem jeden z nich zająć. Byłem podekscytowany i trochę zestresowany. Różne plotki chodziły o tym miejscu. Wziąłem głęboki oddech i wszedłem do środka przez wielkie, szklane drzwi. Oczywiście klimatyzacja działała bez zarzutu, co było zbawieniem, gdyż na dworze temperatura przekraczała trzydzieści stopni. Już na wejściu dopadł mnie chłopak w blond włosach z przedziałkiem na środku. -Do Kyungsoo? - zapytał, jednak na odpowiedź nie raczył poczekać. - Jestem Kim Kibum, ale możesz nazywać mnie Key. Moim zadaniem jest ciebie oprowadzić. Twoje walizki bezpiecznie dotarły do nas wczoraj i już czekają w twoim apartamencie. - może to nie było zbyt profesjonalne, ale złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę schodów. - Mamy też windę, ale tylko schody zapewnią ci nieziemskie nogi. - ta rada rzeczywiście była niezbędna. Jednak nie odezwałem się ani słowem. Chwilę później znajdowaliśmy się już w wielkim korytarzu. -Tu są gabinety pracowników. Ten na samym końcu, ze złotymi drzwiami to gabinet Suho, czyli naszego szefa. Poznałeś go pewnie na ostatnim etapie zdobywania pracy. Wiem, że wydaje się miły i taki jest, ale lepiej wykonuj dobrze swoje zadania. Tutaj jest gabinet Krisa, tam urzęduje Sehun, dalej Baekhyun, Luhan i tak dalej. Poznasz ich wszystkich podczas przerwy na lunch. Lunch jemy na następnym piętrze. Pokażę ci wszystko, a na koniec wrócimy do twojego gabinetu. Muszę przyznać, że wszystko robiło piorunujące wrażenie. Kawiarnia, restauracja - oczywiście za nic nie będę musiał płacić. Apartamenty tak duże jak sala bankietowa. Nawet basen na dachu. Nie wytrzymałem. -Wow. - oczywiście mogłem się postarać na coś ciut bardziej wylewnego, ale ja nie lubiłem wylewności. Nic więc dziwnego, że Kibum uznał moją reakcję za niewystarczającą. -Podoba ci się? - zatrzepotał rzęsami, jakby to wszystko było jego własnością. Znajdowaliśmy się już w moim nowym gabinecie. To przerosło moje najświętsze oczekiwania. -Jest nieźle. - Pokiwałem głową z uznaniem. Chłopak skrzywił się. -Naprawdę? Kyungie. - Aha, widzę, że ktoś chce zostać znienawidzony za wymyślanie idiotycznych zdrobnień. -Kyungsoo - poprawiłem go, na co tylko machnął ręką. Jego czerwone paznokcie naprawdę rzucały się w oczy i jestem przekonany, że wiele dziewczyn zabiłoby za tak dopracowany manicure. -Słowo ,,nieźle" ani trochę nie pasuje. To miejsce to raj, zwłaszcza, gdy zobaczysz swoich współpracowników. No i siłownie, ale tam zaprowadzę cię dopiero w porze treningu. - puścił mi oczko. Byłem trochę zażenowany. -Chcę tu pracować, nie szukać miłości i innych niewątpliwie równie atrakcyjnych przygód. -Halo, byłem normalnym facetem. Bycie gejem sprawiało, że zachowywałem się jak napalona nastolatka. -Jeszcze zobaczymy. - wzruszył ramionami udając obojętność. - Tu masz przycisk. Dzwonisz jak potrzebujesz czegokolwiek. Jeśli nie będę aktualnie kimś zajęty, to przyjdę. Nowoczesny zegarek na ścianie wybił dwunastą. To zwiedzanie zajęło więcej czasu niż myślałem. -Pora na lunch. Lepiej się nie spóźnić. - znów pociągnął mnie za rękę. *** Mówiłem coś o tym, że nie zachowuję się jak napalona nastolatką?
Kłamałem. Właśnie tak czułem się w tej chwili. Ludzie, z którymi miałem pracować to b o g o w i e. Wszyscy patrzyli na mnie z zainteresowaniem, a ja nie miałem pojęcia na kogo powinienem zwrócić uwagę. W ostateczności skupiłem się na szefie, który wszedł do sali jako ostatni i zajął honorowe miejsce na -oczywiście- złotym krześle.
-Uwaga wszyscy. To jest właśnie nowy pracownik Do Kyungsoo. Proszę traktujcie go dobrze, bo inaczej będziecie mieli do czynienia z moją skromną osobą. Postarajcie się też nie wystraszyć go na wstępie. - uśmiechał się, ale ja czułem, że pod tym uśmiechem coś się musiało kryć, bo wszyscy z kamiennymi twarzami słuchali go i grzecznie potakiwali. - Kyungsoo - zwrócił się bezpośrednio do mnie. - Jeśli ktoś będzie ci się naprzykrzał, to powiedz mi od razu. - uznałem, że najbezpieczniej będzie pójść w ślady innych i pokiwałem głową. -Cieszę się, że się rozumiemy. Jesteśmy zgranym zespołem i przyjaźnimy się, ale jakieś zasady muszą panować. - po raz kolejny pokiwałem głową. - Nie jesteś specjalnie rozmowy. - zaśmiał się, a ja spuściłem wzrok. - Może chcesz coś powiedzieć do swoich kolegów z pracy. - nieśmiało wstałem. Czułem, że wszyscy mnie obserwują i może nie przeszkadzałoby mi to, gdyby nie byli tak cholernie przystojni. -Dzień dobry wszystkim. Cieszę się, że mogę tu być i mam nadzieję, że będzie nam się dobrze pracowało. Proszę, dbajcie o mnie. - wysiliłem się na uśmiech, ale nie mam zielonego pojęcia jaki był efekt moich starań. Szybko usiadłem. Potem za zarządzeniem Suho (nie mam zielonego pojęcia dlaczego nikt nie mówił do niego po imieniu) każdy po kolei przedstawił mi się i opowiedział krótko czym się zajmuje. Szczerze mówiąc niewiele z tego zapamiętałem, bo od nadmiaru ideałów zrobiło mi się słabo. Kiedy Key wnosił jedzenie na stół, czułem, że nie zjem zbyt dużo. W przeciwieństwie do moich kolegów z zespołem, którzy z zadowoleniem nakładali na talerze sterty jedzenia. -Masz taki seksowny głos. - ktoś objął mnie w talii, a ja momentalnie zesztywniałem. - Myślę, że będzie brzmiał całkiem nieźle, jak się już tobą zajmę. - jego ciepły oddech przyjemnie drażnił skórę na mojej szyi. Całe życie się szanowałem i nie zrozumcie mnie źle, ale byłem gotowy pójść do łóżka z każdym z nich. W myślach dałem sobie mentalnego policzka za ten puszczalski tok myślenia. Spojrzałem na chłopaka, który najwyraźniej skorzystał z okazji, że siedział po mojej lewej stronie. Onieśmielony odwróciłem wzrok. -Chen. - doszedł do mnie głos Junmyeona. - Mówiłem coś na temat straszenia nowych pracowników. - chłopak natychmiast ode mnie odskoczył. Czułem się zakłopotany słysząc kilka stłumionych chichotów. -Mógłbyś dać mu chociaż zjeść. Zobacz jaki jest chudziutki. - chłopak siedzący naprzeciwko mnie uznał, że sam nałoży mi porcję na talerz. Cóż, to raczej było kilka porcji. Byłem przekonany, że moje oczy urosły do rozmiarów jedzenia na moim talerzu. -Baekhyun, nie wszyscy muszą jeść tyle co ty. - odezwał się wysoki chłopak, który albo przesadził z ilością cienia wokół oczu, albo miał takie wory, jakby zarwał kilkanaście nocek z rzędu. I tak był przystojny. -I nie wszystkim pójdzie to w tyłek. - dodał chłopak, którego imię akurat zapamiętałem. Minseok, który woli być nazywany Xiuminem. Baekhyun najwyraźniej uznał to za komplement, bo uśmiechnął się szeroko, co sprawiło, że wyglądał przesłodko. -Wiem, że go uwielbiasz daddy. - nikt nie zrócił uwagi na to, że właśnie walczyłem o życie przez zakrztuszenie. Od czasu upomnienia, Chen ignorował mnie całkowicie. Nie mogłem liczyć na pomoc z jego strony, a chłopak siedzący po mojej prawej stronie był tak zamyślony, że pewnie nawet nie miał pojęcia, co się dzieje wokół niego. W końcu wyszedłem zwycięsko z walki z tym zdradzieckim makaronem. -Wiem, że jedyne o czym teraz myślisz to ,,spank me and fuck me". - teraz na szczęście nie miałem nic w buzi, bo kto wie jak tragicznie mogło to się skończyć. Baekhyun zatrzepotał rzęsami, a ja powoli zaczynałem żałować, że tu jestem. Nie trwało to jednak długo, bo zaraz rozejrzałem się i znowu poczułem się jak w niebie. To musiało być moje miejsce na tym świecie. -Masz zjeść to wszystko. - oznajmił Baek, na co od razu jęknąłem zrezygnowany. Wydawało mi się, że Chen prawie podskoczył na krześle na ten dźwięk. Oczywiście nie zjadłem tego wszystkiego. To było niemożliwe. Moim wybawieniem okazał się dzwonek informujący o tym, że pora jedzenia dobiegła końca. -Pamiętajcie, że w piątek robimy imprezę powitalną dla Kyungsoo. - ogłosił szef na odchodne. Widziałem, że ich twarze delikatnie pojaśniały. -Minho też będzie. - Wtedy na twarzy dosłownie każdego z nich pojawił się szeroki uśmiech, który próbowali powstrzymać z marnym efektem. A ja miałem w głowie tylko ,,Jaki znowu Minho?"
No to pierwszy rozdział już za nami! Mam nadzieję, że jakoś was zaciekawiłam. Jeszcze nie postanowiłam jakie wybrać pairngi, więc jeśli macie jakiegoś niedosyt i podoba się Wam to co napisałam, to dajcie mi znać, co chcecie :D