4.

434 62 23
                                    

KAI POVSiadając do stołu, niechętnie mruknąłem ,,dzień dobry" do moich przyjaciół

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


KAI POV

Siadając do stołu, niechętnie mruknąłem ,,dzień dobry" do moich przyjaciół. Lay położył dłoń na moim udzie i pogładził je uspokajająco. Posłałem mu słaby uśmiech. Wiem, że starał się mnie pocieszyć, ale naprawdę potrzebowałem czegoś innego. Najlepiej zniknięcia z powierzchni ziemi jednej konkretnej osoby. Mojego najdroższego kuzyna Lee Taemina. Naprawdę nie rozumiem jak coś tak przebiegło i przepełnionego złem mogło w ogóle żyć. Mam wrażenie, że za cel życiowy obrał sobie stłamszenie mojej chęci do życia. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że gdy tylko znajdował się w promieniu stu kilometrów, świetnie mu to wychodziło. Myślałem, że moje życie stanie się lepsze, gdy przeprowadził się do Japonii, ale on przyjeżdżał tak często, żebym przypadkiem nie zdążył zapomnieć jakim jest dupkiem. Wczorajsza noc może nie należała do jego najperfidniejszego z czynów, ale mimo wszystko mnie zabolała.
Zaczynało się pięknie. Minho ze wszystkich osób wybrał akurat mnie. Był to pierwszy raz kiedy w ogóle się do mnie odezwał. Zawsze chciałem dowiedzieć się co jest w nim takiego, że wszyscy moi koledzy prawie dostają orgazm na dźwięk jego imienia. Najpierw siedzieliśmy na uboczu, gdzie prawił mi komplementy, potem przenieśliśmy się na parkiet, gdzie ze szczegółami opisał mi co będziemy robić. Pomijając fakt, że moje policzki płonęły, byłem dumny. Czułem na sobie zazdrosne spojrzenia. To było takie niesamowite uczucie. Zostałem doceniony. W końcu nie puszczając mojej ręki wyprowadził mnie z sali. Byliśmy już przed windą. Gdy się otworzyła, zamarłem. W środku stał nie kto inny jak Taemin. Wyglądał genialnie w podartych, szerokich dżinsach z wysokim stanem. W dodatku jego włosy były koloru białego, co gryzło się z tym, jak go ostatnio zapamiętałem. Ale to było bez znaczenia, bo Choi od razu mnie puścił i rzucił się na mojego kuzyna.

-O matko. Taemin. Ledwo co cię poznałem. Jezu, jak ja się stęskniłem. - okazało się, że Minho i Tae są bardzo dobrymi znajomymi.
-Kochanie, przetransportuj proszę moją walizkę do swojego pokoju. - powiedział  do mnie uroczym głosikiem, ale ja się nie dałem na to nabrać.
-Nie wiedziałem, że tu będziesz! - Minho nie przestawał zachwycać się niespodziewanym spotkaniem i na pewno nie stanąłby po mojej stronie. Naprawdę nie wiedziałem, gdzie się podział ten nieco tajemniczy mężczyzna, który kilka minut temu zaciągał mnie do łóżka. Westchnąłem cicho i wszedłem samotnie do windy. W drodze na niższe piętro towarzyszyła mi jedynie ogromna walizka Lee. Była cholernie ciężka. Ledwo co udało mi się ją wepchnąć do pokoju. Byłem cały mokry z wysiłku. Wcale nie zdziwiłbym się, gdyby Taemin specjalnie napchał tam cegieł czy innych ciężkich rzeczy, tylko po to, aby utrudnić mi zadanie.
Zdyszany wróciłem na górę, ale nikogo już nie zastałem. Wibracja mojego telefonu w otaczającej mnie ciszy zabrzmiała żałośnie. Dostałem SMSa

Od: Przeklęty Chuj

Dzięki za podstawienie mi go pod sam nos.
XOXO

Do tej pory mi wstyd, jak o tym pomyślę, ale ja usiadłem na podłodze i  się rozryczałem. I to nie tak, że mi kilka łez poleciało po policzkach. Moja twarz była cała mokra, mój makijaż się rozpłynął i co chwilę pociągałem nosem. Ogarnąłem się dopiero, gdy poczułem czyjąś dłoń na plecach. To był Lay. On miał normalnie jakiś radar do wykrywania smutnych ludzi, bo zawsze pojawiał się, gdy potrzebowali pocieszenia. 
A pocieszyć to on potrafi.
Może nie zwróciło mi to moich resztek godności i nie sprawiło, że Taemina przeniosło na samo dno Rowu Mariańskiego, ale było nieziemsko. To była jedyna dobra rzecz jaka mnie spotkała. 
-Jak sobie pomyślę, że on teraz wyleguje się w moim łóżku... - no właśnie. Gdy nad ranem wróciłem od Laya, ( bo Suho wolał widzieć, gdy rano wychodziliśmy z pokoi osobno) ten śmierdziel roznegliżowany perfidnie leżał na moim łóżku i nie szło go przesunąć. Niby taki chudziutki, ale siłując się z jego bezwładnym ciałem, miałem wrażenie, że waży ponad tonę. Nawet nie drgnął. Choć moje łóżko pomieściłoby z pięć osób, to nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby spać z nim w jednym pokoju. Skończyłem na kanapie w salonie, przeklinając cały świat.
-Słyszeliście już o Chenie? - dotarł do mnie głos Chanyeola. Kilka osób z porządnym kacem wymalowanym na twarzach od razu go uciszyła. -  Było tyle nie chlać. - niby starał się mówić cicho, ale Chanyeol i cisza były ze sobą tak spokrewnione jak Taemin i dobre serce. - Wczoraj trafił na dywanik u Suho. - wszyscy jednocześnie syknęli. Nawet ja na moment zapomniałem o swoich problemach z kuzynem. - Nie powiem wam o co poszło, ale to dość gruba sprawa. - Jejku. Miałem nadzieję, że Jongdae przeżył. 


CHANYEOL POV

Wiedziałem, że Kyungsoo może nie być zadowolony, gdy się wygadam, ale właściwie to nie prosił mnie o milczenie.
 Wczoraj na imprezie nagle zniknął mi z oczu.
Podszedł do mnie Suho i zapytał czy go przypadkiem nie widziałem. Zgodnie z prawdą opowiedziałem, że nie a szkoda, bo chciałem z nim zatańczyć. Mój szef pokiwał głową, jeszcze chwilę się pokręcił, pytając innych o niego. I nagle po prostu wybiegł z sali. Nie wnikając w szczegóły wróciłem do zabawy.

Jakiś czas później Kyungsoo zmaterializował się przede mną.
-Słyszałem, że chcesz ze mną zatańczyć. - mówiąc to wpatrywał się w swoje stopy. Pomimo jego ubrań i fryzury, wyglądał tak niewinnie i słodko. Nie odpowiadając mu, zacząłem się z nim ruszać w rytm muzyki. Tylko, że coś mi nie pasowało. Wcześniej też był spięty, ale teraz to przerósł samego siebie. Złapałem go za ramiona. Nie znałem go dobrze. Ba! Ja go praktycznie w ogóle nie znałem. Mimo to, widziałem, że coś jest nie tak. 

-Kyungsoo, o co chodzi? - spytałem wprost. No bo jak niby można owijać w bawełnę przy tak oczywistych sprawach? Jak można w ogóle to robić?
-Chen jest u Suho i to chyba moja wina. - widziałem, że ma wyrzuty sumienia, ale w jego wyrazie twarzy brakowało mi no nie wiem... PRZERAŻENIA.

-Kurwa. - Zacisnąłem dłonie mocniej. - Za co? - chłopak zastanawiał się, czy mi to powiedzieć, ale po moim naleganiu w końcu się poddał.
-Poszedłem z nim na seks. - wyjaśnił. Nie byłem pewien czy to przez czerwone światło w sali, czy może po prostu policzki chłopaka przybrały barwę pomidora. Seks. Poszedł z nim uprawiać seks. Niby nic złego, nie tutaj, ale doskonale wiedziałem, że Junmyeon nie chciał dopuścić do zbliżenia Do i Chena. Przyczyny nie znałem, ale wiedziałem, że Jongdae jako pierwszy będzie chciał się do niego dobrać. Dziwiłem się tylko, że młody się na to zgodził. Wszyscy wiedzieli, że za nami szaleje, ale nie spodziewałem się, że aż tak. Chen tak trochę to wykorzystał. Każdy chętnie by to wykorzystał, ale my potrafiliśmy się kontrolować.

-Ehhh... Nie martw się. - Przycisnąłem go do swojej klatki piersiowej. - To nie jest twoja wina.

Dzięki mnie wszyscy szeptali i wymieniali między sobą przestraszone spojrzenia. A to całe poruszenie dzięki mojej osobie. Niby nie było czym się chwalić, ale lubiłem jak coś się działo. W końcu do sali wszedł Suho. Na dźwięk jego kroków wszyscy momentalnie ucichli. Wyglądał tak dobrze jak zwykle, czego nie można było powiedzieć o Chenie, który z podkrążonymi, czerwonymi oczami, szarą skórą, ledwo szedł za nim. Cicho zajął miejsce przy stole krzywiąc się przy tym z bólu. Wszyscy mu współczuliśmy. Na szyi miał złotą obróżkę, która oznaczała mniej więcej tyle co ,,Nie rozmawiaj z nim, nie zbliżaj się do niego, jeśli nie ma takiej konieczności".
Chłopak nie zjadł prawie nic, ale było wiadomo, że Junmyeon nie odpuści mu śniadania. 

Chen POV

Wiecie dlaczego wszyscy boimy się Kim Junmyeona? Nie dlatego, że może nas wywalić albo dołożyć tyle roboty, że nie będziemy mieć chwili na złapanie oddechu. To byłoby zbyt proste. Wiadomo, że nas nie wyrzuci. Jeśli się tu znajdujesz to znaczy, że Suho cię uwielbia i będzie walczył o ciebie w najtrudniejszych momentach. Te cudowne mieszkania i inne luksusy, które ci zapewnia nie są po to, aby cię przekupić, żebyś z nim został, tylko dlatego, że nie chcę, aby ci czegoś brakowało. Brzmi pięknie, co?
Ale nasz szef ma też drugą stronę.
Nieważne czy jesteś prawie dwumetrowym Krisem, uroczym Jonginem, słodko-suczym Baekhyunem czy może Xiudaddy. On sprawi, że będziesz wył z bólu i błagał o więcej. Twoje najgorsze koszmary staną się prawdą, a jedyne co będziesz w stanie zrobić to wić się z rozkoszy.
Jedno tego typu spotkanie z Suho i już jesteś stracony. Będziesz przerażony tym co się dzieje, przekroczysz swoje limity, a potem pokochasz go jeszcze bardziej i nie będziesz chciał odejść. Znam Junmyeona bardzo długo i wiem, że po prostu jest geniuszem. Potrafi tak manipulować ludźmi, że każdy mu ulegnie.
Wszyscy go kochamy, podziwiamy, szanujemy i boimy się, bo nie wiemy co wymyśli następnym razem.

Niestety znał mnie najlepiej i doskonale wiedział, czego nie cierpię. 

_________________________________
No to mamy kolejny rozdział. 
Nie wiem co powinnam tu jeszcze napisać XD

Dziękuję za gwiazdki i komentarze <3 
Do następnego, 

xoxo

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 01, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Gay CompanyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz