– Ja... – Fabring zamilkła, zaciskając dłonie w pięści. Łzy znów próbowały się wydostać spod jej powiek, jednak nie pozwoliła im na to. – Gordon okazał się zdrajcą.
Nie musiała mówić nic więcej, Fentick zrozumiał. Jego oczy natychmiast zrobiły się zimne, a twarz bardziej czerwona od gniewu. Zacisnął pięści i rzucił jej przelotne spojrzenie.
– Gdzie on jest? – spytał, pozornie spokojnie, chociaż Fabring wiedziała, że w środku gotował się z wściekłości. Fentick zawsze twierdził, że Gordonowi nie można ufać, a paladynka powinna jak najszybciej wyrzucić go z domu, jednak nigdy o tym nie mówił. To właśnie było między nimi wyjątkowe – rozumieli się bez słów, w każdej sytuacji.
– Zostaw go, Fentick. – Paladynka pokręciła głową ze zrezygnowaniem. – Nie ma sensu marnować na niego czasu. Trudno, stało się. Nie chcę już do tego wracać.
Złodziej westchnął ciężko i zacisnął dłoń w pięść.
– Co teraz zrobisz? – spytał, ciągnąc Fabring z dala od drzwi swojego domu. Jego rodzice mieli tendencję do krótkich wypadów na zewnątrz, by kontynuować każdą kłótnie, jeśli nie odszedł wystarczająco szybko – Twój dom jest duży i za drogi dla jednej osoby, jeśli idzie o utrzymanie. No i pozostaje też kwestia obrony – sama wiesz, jaka jest sytuacja.
Fabring spuściła wzrok, nagle tracąc zainteresowanie wszystkim dookoła.
– Chyba będę musiała znaleźć kogoś innego. – stwierdziła po chwili, zakładając ręce na piersi. Szli tak przez wąskie uliczki, krążąc bez celu po mieście – Tym razem może jakąś kobietę, nie będę już ryzykować.
Resztę czasu szli w milczeniu, aż dotarli pod Lodową Twierdzę, jedną z trzech gospód w centrum miasta Never.
– Napijesz się? – spytał Fentick, rzucając Fabring szybkie spojrzenie. – Ja stawiam.
Dziewczyna kiwnęła głową, wchodząc do dusznego, jasnego wnętrza tawerny.
Jak zwykle dookoła było głośno – zewsząd dobiegała ich muzyka, śmiechy i radosne krzyki.
Fentick chwycił Fabring za rękę. Dziewczyna zdawała się pół żywa – błądziła w tę i we w tę nieobecnymi oczyma, jakby już była pijana.
– Fab? – Złodziej zatrzymał się przy jednym z wolnych stołów. – Wszystko w porządku?
Paladynka drgnęła i spojrzała mu w twarz. Do jej oczu powrócił zwyczajny błysk.
– T–tak. Zamyśliłam się lekko.
Fentick zmarszczył brwi, ale nic nie powiedział. Pomału zaczynał się martwić o przyjaciółkę – od samego rana Fabring była bardzo przygaszona. Chłopak rozumiał, że mogła czuć się oszukana, jednak ona wyglądała tak, jakby wewnętrznie przechodziła żałobę. Czyżby Gordon znaczył dla niej więcej, niż myślał? Czyżby znaczył więcej, a ona nie zdawała sobie wcześniej z tego sprawy?
Pół elf pokręcił głową i polecił Fabring, by usiadła przy stole. Sam udał się po piwo, do oddalonego o kilka kroków barku.
***
Gdy tylko elf odszedł, do stołu Fabring ktoś podszedł. Dziewczyna podniosła na postać smutne oczy, nagle zdziwiona.
Kobieta przed nią mogła mieć około dwudziestu kilku lat. Jej długie włosy, połowicznie ukryte pod kapturem spływały po piersiach, aż do końca żeber. Poruszała się z niezwykłą wręcz zwinnością, jak ktoś, kto od dziecka był wychowywany na zamku. Jednak tym, co przyciągało wzrok najbardziej, były jej oczy – dwa czarne punkty, głębokie i pełne tajemnic. Jej tęczówki nie odbijały ani jednego błysku światła. Mimo szerokiego uśmiechu, jaki gościł na ustach nieznajomej, Fabring poczuła, jak po plecach przechodzi jej dreszcz.
– Fabring Gwenth? – spytała czarnowłosa kobieta, bezceremonialnie dosiadając się do stolika – nie mało o tobie słyszałam, tu i tam... Podobno masz wolny pokój, a tak się składa, że szukam miejsca, w którym mogłabym spędzić kilka nocy.
Paladynka zmrużyła oczy, nagle ożywiona. Nie podobał jej się ton głosu nieznajomej – głęboki, pewny siebie i swego rodzaju drapieżny... Coś było w niej nie tak, a Fabring nie była głupia. Ani myślała robić sobie z niej współlokatorki.
– Tak się składa, że nie mam wolnego pokoju. – Oczy pół elfki stały się nagle chłodne, a prawa ręka mimowolnie sięgnęła do pasa, po nóż.
– Hej, hej, spokojnie! – Czarnowłosa uniosła dłonie do góry, uśmiechając się jeszcze szerzej. – Nie zamierzam cię atakować, popatrz: nawet nie mam broni. Jestem Calvias.
Myśli Fabring pędziły jak szalone – część niej kazała dziewczynie jak najszybciej wyjść z Lodowej Twierdzy, nie zaszczycając Calvias już nawet spojrzeniem. Jednocześnie druga część, ta dociekliwa i nieroztropna chciała wiedzieć, skąd ta dziwna, niepokojąca osoba wie o niej tyle rzeczy?
A. Odejdź i wyjdź z gospody
B. Zapytaj nieznajomą o to, skąd tyle wie
[Głosowanie Zamknięte]
______
Uhu, udało się, w końcu to napisałam!
Muszę przyznać, że tę część pisało mi się wyjątkowo dobrze, chociaż trochę czasu mi zajęło, żeby się za nią zabrać.
Chciałam też na miejscu poinformować wszystkich, że jeśli macie jakieś pomysły co do fabuły, nie bójcie się i wysyłajcie swoje propozycje - mam bardzo bazowy plan, także się nie obrażę.
Mam nadzieję, że część przypadnie wam do gustu!
Shida
CZYTASZ
Noce Neverwinter | Wolno Pisane
FantasyOd czasu epidemii Wyjącej Śmierci, która wybuchła ponad dwieście lat temu, nad Neverwinter, miastem dawniej zwanym Klejnotem Północy, zawisły ciemne chmury. Ludzie są wobec siebie nieufni i podejrzliwie podchodzą do władz i straży miasta. Jedyne, na...