1.

342 26 1
                                    

Shani siedziała w pokoju gospodarzy od dwóch tygodni, czyli mniej więcej od czasu, gdy przeniosła się do nowej szkoły, a beżowa kanapa umiejscowiona na przeciw biurka, stała się jednym z miejsc, w których spędzała bardzo dużo czasu. Nie z jej decyzji, oczywiście. Przenoszenie papierów w połowie roku jednak nie było najmądrzejszą decyzją. Rodzicielka jak zwykle miała rację, mogła poczekać do następnego roku. Niestety, znowu postawiła na swoim.
Dziewczyna westchnęła głośno, przypadkowo rozpraszając siedzącego za biurkiem blondyna. Spojrzał na nią przepraszająco, jakby kłopoty z przenoszeniem dokumentów były jego winą. Shani poczuła się trochę głupio, bo marnowała nie tylko swój czas, ale i jego. Powinna być bardziej cierpliwa. Uśmiechnęła się na zachętę. Chłopak mrugnął do niej przyjaźnie, po czym wrócił do kartkowania grubego pliku kartek, leżących na jego biurku.
Blondynka spojrzała na gruby plik papierów, który rozsypywał się na etażerce obok kanapy. Poprawiła się wygodnie, strzepnęła kurz ze swojej pogniecionej koszuli i zarzuciła pasmo jasnych włosów na plecy.
- Może mogłabym ci w czymś pomóc? - zabrała głos.
Chłopak drgnął, po czym uśmiechnął się nerwowo.
- Nie, nie trzeba, chociaż... sam nie wiem, Melania jest od tygodnia na zwolnieniu, wszystko spadło na moją głowę... - powiedział, a następnie zamilkł.
Jego wzrok spoczął na stercie papierów, a następnie ześlizgnął się na dziewczynę.
- Mogłabyś pogrupować te arkusze alfabetycznie? Znacznie ułatwiło by mi to pracę.
- Żaden problem.
Zadanie nie było zbyt trudne, więc dziewczyna zabrała się do pracy.
Carter, Castillo, Collins, Clark... Shani kojarzyła niektóre z tych nazwisk, choć nie potrafiła jeszcze wymienić wszystkich ze swojej klasy.
Nagle drzwi otworzyły się z hukiem, a próg przekroczył wysoki czerwonowłosy chłopak w skórzanej kurtce. Miał władcze spojrzenie, a drwiący uśmiech zdawał się nie schodzić z jego twarzy. Tuż za nim weszła dobrze zbudowana ciemnoskóra dziewczyna o krótkich, czarnych włosach, która ciągnęła za nadgarstek kruchą osóbkę o fioletowych włosach.
- Hej, sieroto, znowu będziesz czytał w piątek książki? Czy może podrabiał podpis na moich usprawiedliwieniach? Tak w zasadzie, to nadal nie mam pojęcia, po co to robisz. Aż tak ci na mnie zależy? - zaczął drwiącym tonem chłopak.
- Po prostu dbam, żebym nie musiał potem odpowiadać za twoje lenistwo nadgodzinami w szkole. - odparł oschle blondyn.
- Kastiel chciał zapytać, czy przyjdziesz na imprezę do bliźniaków. - odparła wyższa z dziewczyn, widocznie przyzwyczajona do sprzeczek pomiędzy gospodarzem, a tym, którego nazwała Kastielem.
- Dzięki Kim za wyjaśnienie. Jestem ci wdzięczny - uśmiechnął się - myślę, że znajdę czas. O której się zaczyna?
- Przed dwudziestą. Przyjdź, kiedy będziesz mógł.
Shani obserwowała całą sytuację, już dawno zapominając o powierzonym jej zadaniu. W ciagu tych dwóch tygodni, niewiele czasu spędziła na lekcjach. Miała sporo na głowie z powodu przeprowadzki do małej kawalerki, którą wynajęli jej rodzice. Nie była jakaś specjalna, przypominała raczej starą kamienicę, ale dziewczyna była wdzięczna za kawałek własnego miejsca. Dodatkowo problemów przysparzała jej dokumentacja ze starej szkoły, która, jak się okazało, miała sporo braków.
   Podczas, gdy trójka bohaterów zażarcie rozmawiała o nadchodzącej imprezie, wzrok Shani utkwiony był w osobie, która od wejścia do pokoju nie odezwała się nawet słowem. Uśmiechnęła się do blondynki, trochę nieśmiało, ale mimo wszystko szczerze.
   Dziewczyna usiadła koło Shani na kanapie, uważając, aby nie pognieść przypadkiem dokumentów. Spojrzała na nie, by po chwili wyprostować się.
   - Cześć, jestem Violetta. Jesteś tą nową z mojej klasy, prawda? Cóż, rzadko cię do tej pory widziałam, ale już widzę z jakiego powodu. Prawdopodobnie nawet mnie nie pamiętasz, ale mimo wszystko ciężej jest jednej osobie zapamiętać wszystkich, niż wszystkim jedną - Shani wytrzeszczyła oczy i ze zdumieniem wpatrywała się w Violettę, której buzia, wbrew pozorom, wcale się nie zamykała. - Ah, ja tu tak o sobie, a ty pewnie nawet nie masz pojęcia kim są osoby, które tu stoją. Ci, z którymi przyszłam, to Kastiel i Kim, moi przyjaciele. Pan gospodarz to natomiast Nataniel, rownież mój przyjaciel. - po kolei wskazywała palcem.
   - Miło mi cię poznać.
   Violetta uśmiechnęła się szeroko, po czym nagle wstała i podeszła do gawędzącego znajomych.
   - Halo, mam tu kogoś, kogo raczyliście bardzo nie kulturalnie zignorować - cała trójka jak na zawołanie spojrzała na dotychczas nie zauważoną Shani, która uśmiechnęła się tylko nerwowo.
   - No witam, witam. - Kastiel oparł się nonszalancko o biurko Nataniela, gniotąc mu przy okazji wszystkie papiery. - Czemu się, żabko, wcześniej nie odezwałaś? Znalazłbym dla ciebie trochę czasu.
   Czerwonowłosy mrugnął. A Shani bardzo się starała, aby nie wybuchnąć śmiechem.
   - Daj jej spokój, widać że dziewczynie już jest nie dobrze od twoich durnych tekstów. - Nataniel przewrócił oczyma.
   Kastiel tylko warknął coś do niego niezrozumiale, nie spuszczając wzroku z dziewczyny. Która, nawiasem mówiąc, nie czuła się zbyt komfortowo.
   - Bardzo cię za niego przepraszamy, ale taki już z niego typ. W naszej klasie jest naprawdę wiele osobowości, ale żeby wszystkie poznać, musiałabyś w końcu przyjść na lekcje. - rozbawiona Kim oparła się o ścianę, krzyżując ręce na piersi. - jesteś Shani, prawda?
   - Zgadza się. A nieobecność na lekcjach to już nie moja wina! - uniosła dłonie w obronnym geście.
   - Nie będę dociekać. W każdym razie, nie wpadłabyś może na imprezę? Jestem pewna, że to pomogło by ci poznać kilka typów osobowości, o których wcześniej wspominałam.
   Shani spojrzała na nią z zaskoczeniem i nieudawanym zainteresowaniem. Właściwie, czemu nie?
   - Pewnie, że przyjdę. Choć od razu mówię, że alkoholu nie piję. Mam słabą głowę. - parsknęła śmiechem.

   Gdyby tylko wiedziała...

W pogoni za samą sobą ~SFOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz