Parująca kawa zdecydowanie pobudziła uśpione zmysły Shani. Siedziała przy wyszczerbionym drewnianym stole pogrążona we własnych myślach, podczas gdy znajomi wokół niej krzątali się po kuchni i salonie. Na przeciwko dziewczyny siedział Armin, który z ogromnym przejęciem grał na konsoli. Wydawałoby się, że nie zauważa zaciekawionych spojrzeń blondynki, jednak po chwili chłopak podniósł wzrok i wyszczerzył się do dziewczyny.
- Lepiej się czujesz? Mam wrażenie, że gorzej niż wczoraj już nie będzie. - roześmiał się na widok jej miny.
Shani milczała przez chwilę, gdyż każdy niekontrolowany ruch uruchamiał bolące trybiki w jej czaszce.
- Szczerze? Czuję się jakby ktoś mnie zakopał żywcem. - odparła zachrypniętym tonem, gdyż dawno nie używała strun głosowych.
Czarnowłosy pokiwał ze zrozumieniem głową. Zlustrował dziewczynę wzrokiem, a dziewczynie wykwitły rumieńce na policzkach. Cóż, w za dużej koszulce i potarganych włosach nie prezentowała się zniewalająco.
- Dobrze ci w tej koszulce, powinnaś ją zatrzymać. - powiedział chłopak.
Shani zerknęła w dół na pogniecioną szarą koszulkę, która przedstawiała Torchica z Pokemonów.
- Ach, czyli to twoja. Jesteś pewny?
- Jasne. To będzie symbol naszej nowej znajomości. - powiedział ze śmiertelną powagą.
- To słodkie, ale nie mam niczego, co mogłabym ci dać w zamian. - odparła rozbawiona Shani.
- Nie szkodzi, mam twoją gumkę do włosów.
Zielonooka zbladła.
- Skąd masz moją gumkę do włosów?
- Roza dała mi ją na wypadek, gdyby trzeba ci było trzymać włosy. Nie przydała się, w sumie to nawet nie wiedziałbym jak jej użyć. - spojrzał na przedmiot jak na przybysza z kosmosu.
- Trzymać włosy? Och... - dziewczynie wydawało się, że zapada się pod ziemię.
- Nie bój nic, pilnowałem cię. - puścił Shani oczko.
- To mimo wszystko dosyć krępujące, że widziałeś mnie akurat w takim stanie. Przecież prawie się nie znamy.
- Dla mnie to było zabawne, ale dla takiego Lysandra, który przyszedł trochę pózniej i jedyne co w tobie zobaczył to działające procenty, no sama wiesz... po tym, co zrobiłaś ja też bym się raczej wkurzył.
- Jak to? A co zrobiłam? - spanikowana dziewczyna ścisnęła swój kubek, dopóki gorące naczynie nie poparzyło jej dłoni.
- Nic poważnego. Po prostu wyrwałaś mu jego notatnik, przeczytałaś na głos część jego wierszy, po czym gdy ten odebrał ci zeszyt, zwyzywałaś go od nudziarzy. - opowiedział Armin z uśmiechem.
No cóż, teraz dziewczyna nie mogła się już dziwić nieprzyjemnym spojrzeniom Lysandra, gdy weszła do kuchni.
- Błagam, powiedz mi że żartujesz i to się nigdy nie wydarzyło. - załamana blondynka schowała twarz w dłoniach.
- Oj nie pękaj, wystarczy, że go przeprosisz. - rozbawiony chłopak sięgnął nad stół i poklepał zielonooką po włosach.
,,Gorzej być nie mogło", pomyślała Shani.
- Ah, a w sprawie tych połamanych talerzy, to się nie martw, nie każemy ci ich odkupić.
Dziewczyna wydała z siebie jęk, podczas gdy trzęsący się ze śmiechu chłopak znowu zatopił wzrok w swojej konsoli.
***
- Ej, Shani, ogarnęłaś się już? - znudzony głos wyrwał dziewczynę z zamyślenia.
Zielonooka zakręciła tusz do rzęs, postanawiając jednak się nie malować. Związała włosy w niedbały kucyk, w który zresztą czesała się zazwyczaj. Spojrzała w lustro, zwilżyła spierzchnięte wargi językiem, po czym widząc, że to nie pomaga, wyszła z łazienki i zeszła po schodach.
Rozalia czekała na nią przy drzwiach wejściowych, niecierpliwie stukając palcami o ekran telefonu. Na dźwięk schodzącej po schodach Shani podniosła wzrok, zrobiła zniesmaczoną minę, po czym wróciła do patrzenia na wiadomości.
- Kochana, to nie jest twój dzień.
- Jak każdy inny.
- Przesadzasz. - białowłosa się roześmiała. - Chcesz już iść?
- Za moment, chcę tylko z kimś porozmawiać. Widziałaś Lysandra? - zapytała zestresowana.
- A co ty od niego chcesz? Nie wydaję mi się, żeby chciał z tobą rozmawiać. - Rozalia popatrzyła na dziewczynę z politowaniem.
- Przeprosić. Głupio mi, że poznaliśmy się akurat w taki sposób.
- Życzę powodzenia. Lysander ma... dosyć ciężki charakter. - zawahała się przy odpowiedzi - żeby nie powiedzieć, że jest po prostu nieznośny.
- Serio? Nie wygląda na takiego. - zdziwiona Shani odgarnęła grzywkę wpadającą jej do oczu.
Słowa Rozalii na nowo obudziły w niej nieznany lęk przed rozmową. Jeśli chłopak okaże się taki, jak mówi białowłosa, przeproszenie go może się okazać trudniejsze niż myślała. Dziewczyna zaczęła aż żałować, że udało jej się wkurzać akurat jego, a nie na przykład Armina. Choć odkupowanie naczyń też jej się nie za bardzo uśmiechało.
- No nic, chyba muszę po prostu iść i polegać na swoim uroku osobistym.
Rozalia aż uniosła brwi z rozbawienia.
- Życzę powodzenia, Słońce._____________
Tak, tak, długą przerwę miałam. No wiecie, święta, huczny sylwester, dużo nauki. Ale teraz będzie lepiej!
***
Ps: Just kidding, po prostu jestem leniem i oglądałam anime.
Ps2: WE WERE BORN TO SHIP VICTUURI~~~~~
CZYTASZ
W pogoni za samą sobą ~SF
FanficShani - przeciętna uczennica Słodkiego Flirtu, zupełnie nie integrująca się z klasą. Dopiero zaproszenie na imprezę, do ludzi, o których nic nie wiedziała, zmienia całe jej dotychczasowe myślenie. Nowy znajomy zdecydowanie zmusza Shani do refleksji...