1: Rozdział 3

142K 3K 1K
                                    

Rozdział 3

Isabella

Leżałam skulona na łóżku, owinięta kocem od stóp do głów. Wpatrywałam się w punkt przed sobą. Przestałam powstrzymywać łzy. Nie czułam niczego poza rozgoryczeniem i żalem. Moje ciało drżało z nerwów. Emocje pochłonęły mnie jak fala. Pierwszy raz od dawna poczułam się słaba.

Nastąpiło pukanie do drzwi. Milczałam.

– Kochanie?

Tata wychylił głowę. Posłałam mu sekundowe spojrzenie i powróciłam do gapienia się w sufit. Kątem oka widziałam, jak wszedł do pokoju. Jego dłoń niedbale przeczesała mi włosy. Zacisnęłam szczękę i w kompletnej ciszy obróciłam się do niego plecami. Nie chciałam z nim rozmawiać. Podczas gdy on zgarniał zasługi w pracy, ja obrywałam za to, że byłam przynętą.

– Jesteś zła? – spytał łagodnym głosem.

– Ależ skąd, skaczę z radości, nie widać? – warknęłam, po czym zarzuciłam koc na głowę.

Usłyszałam westchnienie. Materac ugiął się pod jego ciężarem. Ojciec usiadł i oparł rękę na moim ramieniu. Nie było w tym współczucia. Traktował mnie jak kumpla, a nie jak córkę, której właśnie spieprzył życie.

– Jeśli chcesz, to złożymy zawiadomienie. Powiesz tylko, kto...

– Niczego ci nie powiem! – wrzasnęłam, kiedy poderwałam się do pozycji siedzącej. – Nigdy więcej!

Wzniósł brwi tak wysoko, że aż zetknęły się z linią jego grzywki. Poprawił się na miejscu. Grdyka drgnęła mu pod skórą.

– Kochanie, wiesz, że to dla śledztwa...

– A pomyślałeś w tym wszystkim o mnie?! – Uderzyłam pięścią w poduszkę. Szloch wypadł mi z ust. – Zniszczyłeś mi życie!

– Isabello...

– Nienawidzę cię – wycedziłam przez zęby, a następnie podniosłam się z łóżka. Otworzyłam szerzej drzwi i machnęłam ręką w stronę wyjścia. – Wynoś się.

Patrzył na mnie skarcony. Zwiesił głowę i gdy próbował złapać za mój policzek, odtrąciłam jego dłoń. Nie potrzebowałam litości. Nie po tym, jak zostałam upokorzona przed wszystkimi znajomymi, a później doszło do tego, że mi grożono. Tata podniósł spojrzenie na coś, co było w korytarzu. A raczej na kogoś. Pan Hogan spoglądał to na niego, to na mnie. O nie. Wyglądałam okropnie. Naprawdę weźmie mnie za beksę.

– Wszystko w porządku? – Zmrużył oczy, kiedy te skupiły się już tylko na mnie.

Przetarłam twarz rękawem swetra. Dzięki Bogu, że zmyłam makijaż, inaczej wyglądałabym jak Marylin Manson. Wtedy też uświadomiłam sobie, że stałam w długim swetrze i samych majtkach. Moja twarz spurpurowiała na tę myśl.

– Nic nie jest w porządku – wymamrotałam.

Szatyn przesunął koniuszkiem języka po górnej partii zębów i zerknął na mojego ojca.

– Kłótnia? – Gość włożył ręce w kieszenie spodni, zahaczając kciukami o szlufki.

– Problemy w szkole. – Odetchnął ciężko, gdy rzucił mi krótkie spojrzenie.

– To dlatego tak wybiegłeś...

– Możesz już sobie iść? – Przyłożyłam drżącą dłoń do czoła i zamrugałam. Poczułam nagłe zmęczenie, a głowa pękała mi od płaczu.

Tata niechętnie przytaknął. Uśmiechnął się niezręcznie do prokuratora i minął go w przejściu. A ten dalej stał. Przypatrywał mi się tymi ciemnymi, chłodnymi oczami. Westchnęłam, podchodząc do łóżka. Opadłam na nie, by kontynuować wpatrywanie się w sufit.

Korepetytor || JUŻ W KSIĘGARNIACHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz