1.Mam nadzieję, że zdążyliście się pożegnać.

238 14 24
                                    


Tonę.

Zatonęłam. Niczym titanic uderzający w górę lodową, rozpadający się na dwie części, by już po kilku godzinach całkowicie wejść pod wodę. A pasażerowie zatonęli wraz ze statkiem, podczas gdy przeżyła tylko mała ilość. W moim przypadku tą małą ilością byli moi przyjaciele, którzy właśnie siedzieli obok mnie trzymając mnie za rękę mówiąc pokrzepiające słowa, których i tak nie słuchałam. Nie słyszałam nic. Wyłączyłam się. Przed oczami wciąż miałam najgorszy widok, który w ułamku sekundy mnie złamał. I to właśnie w tym jednym ułamku sekundy uświadamiasz sobie, że nie byłaś wystarczająco dobra.

Wystarczająco dobra dla niego..

Odwykłam od ścian mego wnętrza, tak bardzo były one przesiąknięte Benem, że bez niego wydawały się puste. Czyż nie jest to rzeczą straszną tak skazywać ściany swego wnętrza na jednego tylko mieszkańca, który może wydziedziczyć mnie samą i jakoś pozbawić w nim miejsca?

Czułam się pusta, wyzbyta własnego kąta. Bezpiecznego miejsca, przystani w której potrafiłam tkwić tak długo jak tylko chciałam nie zostając wygnaną. Był moim wsparciem, kiedy miałam zły dzień. Moim najlepszym przyjacielem. Doradcą. Miłością mojego życia.. Może i nie znaliśmy się szmat czasu, ale to wystarczyło by całkowicie mu się oddać. Oddać mu moje serce..

Byłam zakochana, ślepo zakochana.

Gdy byłam "dla siebie", nie byłam "dla niego", a jednak nie mogłam być "dla siebie" nie będąc "dla innego".

Odwykłam od ciepła rozchodzącego się w moim wnętrzu, które odeszło wraz z chłopakiem. Było ono całe jego, więc zabrał je ze sobą, pozostawiając pustkę i niewyobrażalny ból.

Nie wiem ile już tak trwałam siedząc otulona w koc, z stertą zużytych chusteczek do nosa obok. Moja głowa wybuchała od nadmiaru płaczu, a łzy na mych policzkach wyschły pozostawiając na nich tylko suchy ślad niegdyś słonej cieczy.

Z ledwo otwartymi oczami położyłam głowę na ramieniu przyjaciela siedzącego obok. Byłam zmęczona. Zmęczona życiem. To tylko ta czwórka podtrzymywała mnie ku nadziei, że jednak jest ono czegoś warte. Nie miałam nikogo oprócz nich. Zostałam sama w wieku 15 lat. Gdy byłam mała widok rodziców w moim życiu był rzadkością. Ciągle musieli wyjeżdżać z kraju w sprawach biznesowych. Nigdy ich nie obchodziłam. Mieszkałam z ich gosposią która była dla mnie niczym druga mama. Pewnego dnia po szkole przekraczając próg domu do moich uszu doszedł głos Trudy.

-Ale co to ma znaczyć że nie wracacie?!- przeraźliwy krzyk skrzywdził moje bębenki, a moim oczom ukazała się kobieta stojąca do mnie tyłem z ręką podpartą na biodrze oraz telefonem przy uchu.-Nie chce kurwa waszych pieniędzy, wsadźcie je sobie w dupę!- wywrzeszczała złowrogo co nie było do niej podobne. Trudy nie była tym typem kobiety. Była spokojna, uczynna oraz przede wszystkim dobra. Nigdy nie wyrażała się z brakiem szacunku oraz tym bardziej nie używała jakichkolwiek wulgaryzmów.

-Nie myślcie sobie że ujdzie wam to płazem! Będę się starała o opiekę nad Vi, a wy macie tutaj gówno do gadania. -usłyszałam syknięcie a mój świat się zawalił. Ból będąc niechcianą przez własnych rodziców był nie do zniesienia. To tak jakby ktoś przed wbiciem noża w brzuch powiedział ci iż będzie to przyjemne. Bolało, bolało jak cholera. -Myślałam że macie chociaż krztę godności. -powiedziała ciszej kobieta załamującym się głosem. -Widzimy się w sądzie. -warknęła ostro odkładając słuchawkę i wplatając swoje dłonie z zadbanym manicurem w gęste, średnio długie czarne włosy. Westchnęła ciężko, a ja nie wiem kiedy upadłam na kolana z mocnym hukiem zalewając się łzami. Trudy słysząc trzask odwróciła się z szokiem, a zobaczywszy mnie szybko podbiegła oplatając ciasno ramiona wokół mojego ciała. Przyciągnęła mnie bliżej, trwając w mocnym objęciu. Obiecali mi. Obiecali mi że wrócą, dadzą mi życie jakie zawsze chciałam. Mówili mi że mnie kochają, iż przepraszają mnie za wszystko. Przeprosiny jednak okazały się być tylko pustymi, nic nie znaczącymi słowami wyrzuconymi na wiatr.

nie pozwól mi utonąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz