2.Ruchasz się czy trzeba z tobą chodzić?

184 15 27
                                    


Jak to się stało, że byłam słodką cichą dziewczynką wśród wulgarnych przyjaciół? Podczas gdy oni chodzili na imprezy oraz wymykali się z domów, ja wolałam zostać. Sama zadaje sobie teraz to pytanie. Nigdy nie lubiłam ich sposobu życia, i dziękowałam im za to, że nie zmuszali mnie do niego. Nawet jeśli potwornie się nudziłam nie mając co robić, wolałam iść wcześniej spać niż gdziekolwiek z nimi wyjść. Jednak teraz żałowałam, iż nie spróbowałam tego wcześniej.

-Nie wierze, że to zrobiłaś. -powiedział z niedowierzaniem Blake, stojąc obok mnie. Było późno a na niebie widniała przepiękna pełnia oraz pełno gwiazd.

-Szczerze, ja też. -parsknęłam łapiąc się za piersi z lekkim syknięciem.

-Widząc twój ból nigdy bym tego nie zrobiła. -odchrząknęła z przejęciem Noemi. Spojrzałam na jej twarz która teraz oświetlona była jedynie blaskiem księżyca.

-Zawsze mi się podobały. -uśmiechnęłam się do przyjaciół a za nami było słychać dzwonek w drzwiach od salonu piercingu.

-Są gorące. -mruknął Zack. Przewróciłam oczami po czym uderzyłam czarnowłosego w głowę na co w odpowiedzi dostałam ciche syknięcie, połączone z basowym śmiechem chłopaka.

Siedzieliśmy na murku paląc papierosy, rozmawiając oraz śmiejąc się z głupkowatych rzeczy.

-Zack, skąd ty bierzesz to zioło -powiedziała cicho z uśmiechem na ustach brunetka wpatrując się na palącego skręta w jej dłoni. -jest zajebiste. -odrzekła biorąc bucha.

-Ma się znajomości kurwa. -odpowiedział zaciągając się by już po chwili wydmuchać dym w moją twarz uśmiechając się cwanie. Sama nigdy nie paliłam, ale rzeczywiście było to dobre. Wzięłam skręta z rąk przyjaciółki wsadzając go pomiędzy wargi. Rozkoszowałam się smakiem, wypuszczając dym by już po chwili poczuć nieziemski zapach marihuany.

Paląc usłyszeliśmy warknięcie jakiegoś sportowego auta, na co głowy chłopaków automatycznie odwróciły się w stronę dźwięku.

-Jedziemy. -odezwał się Blake wyrzucając niedopałek, podnosząc się.

-Gdzie? -zapytała Davina która została pociągnięta z Noemi do góry przez szatyna, a ja chwyciłam za dłoń Zacka. Odpowiedzią był jedynie łobuzerski uśmiech chłopaków.

-Gdzieś na coś. -mruknął po chwili śmiejąc się.

-O której to coś się zaczyna? -zapytałam patrząc na przyjaciela.

-Dwudziestej trzeciej. -odpowiedział wyciągając z kieszeni dresów telefon ukazujący godzinę dwudziestą drugą dwadzieścia trzy.

-Dobra, to podwozicie nas do mojego domu byśmy mogły się przebrać. Sami pojedziecie zmienić ciuchy a potem wrócicie po nas. -odpowiedziałam z uśmiechem kierując się w stronę zaparkowanego bmw Blake'a. Otworzyłam drzwi z tyłu po czym wpakowałam się do środka czekając na osłupionych moimi słowami przyjaciół.

-Sory ale musisz dać nam chwilę na przyzwyczajenie się do nowej Vi. -zaśmiał się wchodząc do pojazdu szatyn, wraz z resztą przyjaciół.

W mojej szafie było wszystko. Od różowych sweterków w kotki po dziwkarskie bluzki pokazujące więcej niż powinny. Garderoba była naprawdę duża, także było w czym wybierać. Wskoczyłam pod szybki prysznic po czym wyszczotkowałam zęby, iż przez bite dwa dni siedziałam w domu nie mając jakiegokolwiek kontaktu z mydłem. Wychodząc opatulona w ręcznik weszłam do garderoby.

nie pozwól mi utonąćOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz