Nagły zwrot akcji

26 3 2
                                    

               Odnosiłem wrażenie, że jest ze mną z litości. Nie rozumiałem jego motywów. Równie dobrze mógł powiedzieć, iż potrzebuje czasu, mieć jakiekolwiek alibi i przedstawić mi je w kilku słowach, a mimo to wolał się ze mną kłócić i wytykać błędy z przeszłości, nad którymi w dodatku nie panowałem. Ledwo zdążył się ubrać mamrocząc coś do mnie pod nosem, nie zjadł właściwie śniadania, a już chciał wyjść i pierdolnąć drzwiami. Magiczny poranek, cholera.

Zatrzymałem drzwi, zanim nimi trzasnął, łapiąc za klamkę i szarpiąc w swoją stronę. Shen stracił na moment równowagę i odrzuciło go do tyłu. Złapałem go i zabrałem z powrotem do środka. Popchnąłem go na zamknięte już drzwi i spojrzałem mu prosto w oczy. Oddychał ciężko i patrzył z wściekłością. W tym wzroku było coś martwego.

— Shen — szepnąłem, próbując go uspokoić. Zmierzwiłem lekko jego włosy, ale zerknął na mnie jak rozwścieczony pies tuż przed zaatakowaniem. — Shen, ty...

Odepchnął mnie z całej siły, a sam osunął się na ziemię i schował po chwili twarz w dłoniach. Nie miałem pojęcia, co działo się w jego głowie. Nie wiedziałem, czy powinienem do niego podchodzić.

— Shen, o co się wkurzasz? — zapytałem ze stoickim spokojem.

— Wszystko jest zajebiście — odparł niezwłocznie, co mnie zdziwiło. — Tylko, kurwa, zaufać ci nie potrafię. Nie zbudujesz domu bez fundamentu, bo szybko się rozpierdoli.

— Dlaczego mi nie ufasz? — zadałem pytanie, wchodząc coraz głębiej w to bagno.

— Bo zbyt dobrze cię znam — syknął. Poczułem kłucie w sercu. — Za każdym razem twój związek spieprza się po krótkim czasie i zawsze z tego samego powodu. Zawsze najzwyczajniej w świecie siadasz naprzeciwko mnie, zapalasz papierosa i oznajmiasz, że kogoś rzuciłeś, bo twoje uczucia się wypaliły. I co, serio sądzisz, że w takim stanie rzeczy będę spać spokojnie?

— Skoro taki dobry z ciebie psycholog powiedz mi, co z tym zrobić — wycedziłem przez zęby. Zaczynałem żałować, iż nie dałem mu uciec. — Bo gdybym znał na to receptę, już dawno bym ją wykorzystał. Wyobraź sobie, że mi też nie jest to na rękę.

— Więc jak myślisz, Ryan, ile czasu minie, dopóki twoje uczucie do mnie się nie wypali? — zapytał skurwysyńskim tonem głosu.

— Zdaje się, że nigdy się nie wypali — odparłem. — Prawdopodobnie w końcu trafiłem na coś, co nie jest głupim zauroczeniem, tylko prawdziwą miłością.

Podniósł głowę i spojrzał nieco zszokowany. Zdawało się, że nie do końca wie, co powiedzieć. Odchrząknął i zakrztusił się własną śliną, po czym powoli podniósł się do pozycji stojącej.

— Ryan, jestem chujem — powiedział nagle. — Ja wiem, że to źle zabrzmi, ale jeśli będziesz w stanie mnie zostawić, to zrób to jak najszybciej.

Mój puls przyspieszył. Oddychałem ciężko i trzęsła mi się szczęka. Zastanawiałem się, co Shen chce mi w ten sposób przekazać.

— Shen, czemu się ze mną przespałeś? — zapytałem lekko drżącym głosem. Nie mogłem czegoś zrozumieć. Shen znowu kaszlnął.

— Mówiłem... Jestem chujem... — powiedział cicho.

— Zrobiłeś to z litości? — zapytałem podniesionym tonem głosu. Rzadko kiedy ktoś wytrącał mnie z równowagi, ale teraz...

— N-nie, ja... — jąkał się. — Pozwól mi odejść, Ryan.

Nigdy w życiu do głowy by mi nie przyszło, że tak szybko się to skończy. Miałem ochotę go uderzyć. Przemówić mu do rozsądku. Pokazać, że czyni źle. Jednak stałem jak wryty, a moje kończyny zdawały się być sparaliżowane.

— Nie pokazuj mi się na oczy, Shen — powiedziałem cicho.

— Nie rozmawiajmy już nigdy więcej, Ryan — odparł. — Zerwijmy kontakt.

Z jego oczu potoczyła się struga łez, którą otarł szybkim ruchem dłoni. Zapewne sądził, że nie zauważyłem. Nie potrafiłem zrozumieć, dlatego uznałem, iż ma poważny problem z samym sobą i nie powinienem się w to mieszać. Odpuściłem. W końcu tego chciał.

Tego wieczora dużo paliłem, jeszcze więcej piłem, by na koniec zwieńczyć to kąpielą w lodowatej wodzie. Byłem dziwnie spokojny i wiedziałem, że nie jest to cisza przed burzą. Chyba zwyczajnie pogodziłem się z jego wolą. Kochałem go, ale pozwoliłem odejść, bo o to mnie prosił. Nie byłem wściekły ani nie miałem ochoty płakać. Jednak atmosfera panująca wokół zdawała się zwiastować nadchodzącą katastrofę.

UnexpectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz