Wampir z gitarą

25 2 1
                                    

               Byłem przekonany, że Hyde po tej nocy mnie zostawi. Byliśmy bowiem w takim wieku, iż przelotna głębsza relacja na jedną noc była prawie na porządku dziennym. Tego wieczora Hyde był w moich oczach prześcieradłem. Prześcieradła zwykłem porównywać do tanich kurew z ruskiego burdelu - w końcu śpią pod tobą całą noc, a rano nagle ich nie ma. W dokładnie taki sam sposób myślałem o tym chłopaku. I pozytywnie się rozczarowałem.

Tego dnia został u mnie do wieczora. Ugotował mi chińskie danie na obiad, jako że był zwolennikiem tego typu kuchni, potem wyszedł na jakiś czas i wieczorem wrócił z drogim whiskey i dobrą komedią w ręce. Zapytałem wtedy, czemu aż tak bardzo się stara, gdyż byłem wyjątkowo zszokowany takim zachowaniem, jednak podobało mi się to.

— Staram? — zdziwił się. — Kiedy się o kogoś staram, odkładam przez rok, zabieram go na drogie wakacje na wyspy, organizuję randki w niespodziewanych miejscach... Po prostu wydajesz mi się być spoko kumplem.

Po kilku dniach zorientowałem się, że dorobił sobie klucze do mojego mieszkania. "Stalking" - pomyślałem. Bałem się, iż będzie mnie nawiedzał i powinienem zmienić zamek. Ale to było całkiem miłe, kiedy wracałem po całym dniu roboty, a chata cudem była posprzątana, w łazience przygotowana kąpiel, piwo się chłodziło, a na lodówce wisiała kartka z napisem "obiad masz w piekarniku, smacznego". Zacząłem sobie zdawać sprawę z tego, że Hyde podoba mi się coraz bardziej. Zapominałem o Shenie. Czułem, iż nie jest mnie wart.

— Jak ci idzie w robocie? — zapytał raz, częstując mnie fajką. — Co to za zdziwiona mina? Wylali cię?

— Nie, po prostu pytanie mnie zszokowało — odparłem, szybko się uspokajając.

— A co w tym dziwnego? Po prostu zapytałem jak ci idzie.

Brnąłem w to bagno dalej, uzmysławiając sobie, jak źle było mi z Shenem. W zasadzie byłem dokładnie taki jak on. Nigdy nie pytałem.

— Brakuje mi motywacji — odparłem. — Robota papierkowa jest nudna jak flaki z olejem. Trzyma mnie w tej firmie jedynie dobra płaca i możliwość szybkiego awansu. Chociaż wiem, że przede mną długa droga. Shena nie widziałem, odkąd mnie zostawił, nie widuję go nawet w biurze. I nie mam ochoty odwiedzać jego działu.

— Bałem się pytać o niego — powiedział, mrużąc oczy. — Tabu?

— Bez przesady — odpowiedziałem arogancko. — Poza tym... nie przypominam sobie, żebym coś ci na ten temat mówił.

— Mam z nim kontakt — szepnął, uśmiechając się zawadiacko i puszczając mi oczko.

— Wygląda mi to na sugestię — syknąłem. — Czemu wydaje mi się, że wszystko zaplanowaliście?

— Nie doszukuj się spisków narodowych — wycedził przez zęby. — Tamtej nocy byłem zbyt pijany, żeby ogarnąć, że to Ryan, przyjaciel Shena. Po prostu wydałeś mi się przystojny, więc z tobą poszedłem. Shen podjął decyzję sam. Jest idiotą. Nigdy nie słucha rad innych, podąża za rozumem, którego w rzeczywistości nie ma. Dobrze wiesz.

— Ano — rzekłem, zaciągając się dymem. — Mam nadzieję, że jesteś ze mną szczery.

— Nie lubię kłamać — powiedział. — Ale nie mam zamiaru mówić ci całej prawdy, to nie moja sprawa. Tak czy siak masz do tego zupełnie inne podejście niż ja, nie cierpię porzucać problemu w trakcie rozwiązywania go. Zerwanie bez słowa, co to w ogóle ma znaczyć...

— Mam dość jego chimer — odparłem. — Nie mam zamiaru z nim rozmawiać.

Miałem przed sobą wyjątkowo dojrzałego mężczyznę, przy tym inteligentnego i pewnego siebie. Byłem przyzwyczajony do piercingu twarzy, dlatego ani trochę mnie to nie raziło. Jego włosy były z mojej perspektywy zajebistsze niż cycki kobiety, kupa czarnych kłaków, miałem ochotę go złapać i wytarmosić. Wiecznie wkurwiony wyraz twarzy sprawiał, że mój członek momentalnie sztywniał, kiedy tylko nasze spojrzenia się spotkały. Ponadto ta delikatna, alabastrowa skóra. Nigdy w życiu nie sądziłem, iż kiedykolwiek będę tak analizował czyjś wygląd. Hyde, dwudziestoczterolatek palący czerwone viceroy'e, grający na gitarze elektrycznej, pracujący z najbardziej znanymi muzykami w Anglii, dorabiający w sklepie z płytami. Szukałem wad. Nie mogłem znaleźć.

— Hyde, jak sobie uświadomiłeś swoją orientację? — zapytałem nagle.

— Od początku wiedziałem, że jestem homo — odparł bezwstydnie. Zdziwiłem się, dotychczas byłem pewien, że jest biseksualny. — Kiedy byłem młodszy, nie mogłem tego zaakceptować. Na siłę spotykałem się z kobietami łudząc się, że coś w sobie zmienię. Nie udało się, wkurwiały mnie. Czasem trafiałem na ideały pod względem charakteru, ale zawsze było coś nie tak. I waginy mnie nie podniecają. Mogę być aktywem, mogę być pasywem, lecz druga osoba musi mieć chuja.

— Chcesz się ze mną przespać jeszcze raz? — zapytałem, sam zszokowany, że powiedziałem to z taką łatwością.

— Pytasz mnie o coś takiego na trzeźwo — zastanowił się. — Jak mam to rozumieć?

— Jeśli nie masz ochoty to wiesz... po prostu uznaj to za gwałt.

Zarzuciłem go sobie przez ramię i udałem się w kierunku sypialni. Śmiał się głośno i majaczył, że nie ma nic przeciwko. Czułem się naprawdę dobrze. Nadal miałem rany na ciele od jego zębów, ale za bardzo miałem ochotę się z nim przespać. Chyba się zakochiwałem. Jego obecność uświadamiała mi, iż pozwoliłem Shenowi zrobić z siebie śmiecia. Zrozumiałem to grubo po fakcie. Nie miał do mnie szacunku. Był pieprzonym egoistą i nie potrafił tego pohamować nawet w związku.

— Gryź — powiedział cicho, odsłaniając włosy z szyi. 

UnexpectedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz