Prolog.

976 91 13
                                    

Do Kyungsoo był zdesperowany.

Chłopak kochał swoje rodzinne miasto.

Kochał swoich rodziców najbardziej na świecie.

Kochał swojego upartego, starszego brata Seungsoo.

Kochał swoją przyjaciółkę Sohyun i innych nielicznych znajomych.

Dlatego przeprowadzka do stolicy, żeby zacząć studia, która wiązała się z widywaniem ich raz na parę tygodni, zdawała się być dla niego ciężką i trudną decyzją.

Jednak za sprawą tego jednego wyboru Kyungsoo miał wiele zyskać.

Uczelnia, jakiej poziomem jego miasto miało się być może nigdy nie poszczycić, wielkie biblioteki, w których niewątpliwie miał dostać oczopląsu, a przede wszystkim możliwość wykazania się.

Pakując resztę swoich rzeczy do sporej wielkości kartonu, 20-latek myślał o jego ostatniej rozmowie z bratem.

Praktycznie to ona najmocniej pchnęła go do wyjazdu. To w tamtej chwili przysiągł sobie, że zmieni swoje łagodne usposobienie i oderwie od siebie wreszcie metkę nieśmiałego, małomównego chłopca.

Kim Jongin nie miał wyboru.

Nie chciał sprawić zawodu jedynej osobie, której na nim zależało, jednak chłopak już dawno stracił nadzieję, że ma wpływ na wydarzenia, jakie dzieją się wokół niego.

Przez to jedno spotkanie z osobą, która gardziła nim jak nikt inny, Jongin stoczył się na samo dno, tym samym rozczarowując swojego ojca.

Wyrzuty sumienia przyszły do 22-letniego chłopaka przed początkiem roku akademickiego. W momencie, kiedy Junmyeon - jego przyjaciel od dziecka, wybierał się na drugi rok architektury, on starał się dostać ponownie na pierwszy.

Jongin doskonale zdawał sobie sprawę, że sam zawinił poprzez olewanie wykładów i nie stawianie się na zaliczeniach.

Wiele razy próbował coś ze sobą zrobić. Zmienić się. Wzniecić ponownie poczucie dumy w swoim ojcu... Jednak to zawsze okazywało się być za trudne. Zawsze pojawiała się ta sama przeszkoda.

Jedyna, której Jongin nie potrafił pokonać.

-----

Część!
Od dawna planowała tutaj cisza, którą przerywały jedynie powiadomienia, że ktoś z was ocenił, dodał do listy lektur, czy też skomentował (zazwyczaj z prośbą o nowy rozdział :v) "Przykład".
No i teraz... Wreszcie czas na wyjaśnienie:
Zaczęłam pisać tego ff bez większego planu, właściwie to pod wpływem... No nie wiem, jakiegoś impulsu (i przyjaciółki, która jęczała mi ciągle, że w jej życiu jest za mało Kaisoo), tak więc... Po pewnym czasie zwyczajnie nie miałam pomysłu.
A na dodatek jak sama czytałam te rozdziały to dochodziłam do wniosku, że to wszystko jest beznadziejne.
Odstawiłam to bez słowa, również pod wpływem impulsu.

Ale ponieważ zawsze jest jakieś ALE... Tamtaratam... Mam zaszczyt (chociaż to się jeszcze okaże) przedstawić Wam tę lepszą, dopracowaną wersję Kaisoo.
Także... No wiecie, zapraszam, miłego czytania i liczę, że dobrze mnie przyjmiecie...?

Pozdrawiam, Xskvqr.

Przykład | KaiSooOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz