Rozdział I

50 6 4
                                    


 Rok 1966 - Sędańsk, Warmińsko-Mazurskie. 

***


              Przez przysłonięte okno wpadały pierwsze błyski słońca. Wraz z nim, wstawał nowy, letni dzień. Już za kilka godzin pola zapełnią się od rodzin, które wspólnie rozpoczną letnie zbiory. Z tej okazji, często we wsi organizuje się pikniki, na których można spokojnie zregenerować swoje siły przed dalszą pracą. Jedynym minusem zbiorów, było wczesne wstawanie.

- Pobudka! - uchyliłem powoli oczy, słysząc głos mamy która już od pierwszego piania koguta stała na nogach i szykowała śniadanie dla całej rodziny. Nawet największego śpiocha obudziłby zapach swieżych bułek, grzanego mleka i powideł ręcznej roboty babci Stasi. Lubiłem leżeć o poranku w łóżku i słuchać odgłosów budzących się ludzi. Pierwsza wstała moja siostra - Emila, która ma ledwo 5 lat a i tak dzielnie wstaje razem z nami.

- Pobudeecka, pobudeecka! - biegała po całym domu uradowana, zrywając starsze rodzeństwo z łóżek. Kamil i Florian zawsze blokowali drzwi krzesłem, jednak to nic nigdy nie pomagało. Postanowiłem wstać, zanim Emila wbiegnie do pokoju i zacznie skakać po łóżku, wykrzykując jak bardzo pragnie zjeść grzanki z ogniska. Odsłoniłem firanki, wpuszczając pełne słońca do pokoju. Poranna rosa opadała, a mgła unosiła się nad pobliskim jeziorem. Słysząc śmiechy, powiodłem wzrokiem za ich źródłem. Grupa dziewczyn, spacerkiem szła przez drogę z koszykami pełnymi zakupów, śpiewając letnie piosenki. Róża i Zosia były najlepszymi przyjaciół kami, odkąd tylko pamiętam. Felicja i Marysia, zawsze były duszą towarzystwa, w przeciwieństwie do Róży i Zosi, które wolały swoje towarzystwo.

- Bo się zakochasz! - zawołała któraś z nich, ciężko było mi jednak rozpoznać która. Zaśmiałem się, mierzwiąc zakłopotany swoje włosy. Bez słowa zamknąłem okno, obserwując Róże która machała w moim kierunku. Wciągnąłem cicho powietrze, opierając czoło o chłodną szybę. Bo się zakocham? A można zakochać się już drugi raz? - pomyślałem, zarzucając na siebie koszulę. Róża, była jedną z ładniejszych dziewczyn ze wsi, jednak - jak już wspomniałem, dosyć niedostępną. Głupi jedynie by nie zauważył tego, z jaką klasą poruszała się po szkolnym korytarzu.

- Ali! Ali oć! - odwróciłem się w stronę swojej młodszej siostry z usmiechem. Wziąłem ją na ręcę i potargałem jej blond loczki. Roześmiała się, patrząc na mnie swoimi błękitnymi oczkami. Całe moje rodzeństwo było podobnego wyglądu, oprócz mnie. W przeciwieństwie do reszty miałem kruczoczarne włosy i dość perłową cerę. Ludzie we wsi, często żartowali, że jestem synem listonosza.

- Ali, oć bo śniadanko czeka!

- Dobrze, dobrze, już idziemy. - powiedziałem uspokajając pięciolatkę. Wyszedłem z pokoju i skierowałem się po schodach na dół, do kuchni w której wszyscy już siedzieli, oprócz naszej dwójki.

- No nareszcie, mleko stygnie! - posłałem mamie przepraszający uśmiech i usiadłem, sadzając Emile na swoich kolanach.

- Młoda, mogłabyś do niego częściej wbiegać? - mruknął zaspany Florian, smarując leniwymi ruchami kawałek bułki masłem.

- On przynajmniej sam wstaje, nie potrzebuje niczyjej pomocy, prawda Emilko? - spytała mama z uśmiechem, stawiając przed nią miskę z owsianką.

- Owsinka! - zawołała radośnie, zabierając się od razu za jedzenie. Mama zawsze się uśmiechała, mimo że w oczach było widać czasami zmęczenie. Nigdy jednak nie wyznała, że jest zmęczona, by nie martwić Emilii.

- Ja ją nakarmie. - powiedziałem, zabierając jej łyżkę.

- Ty zjedz w spokoju - dodałem z uśmiechem. Poranek minął dosyć przyjemnie, mama z tatą ustalali którą stroną pola należałoby zająć się najpierw, rozdzielali również obowiązki dla nas. Razem z Florianem i Kamilem mieliśmy pomóc od wschodniej strony, mama ze swoją siostrą i kilkoma znajomymi, które zgodziły się pomóc, będą układać stosy siana w jednym miejscu, natomiast tata wraz z wujkami zajmie się południową stroną pola. Taka systematyczna praca pozwoli na szybsze efekty. [...] Pierwszy dzień zbiorów, minął dosyć szybko. Tradycyjnie na koniec dnia, urządzalismy ognisko wraz z innymi rodzinami podczas którego puszczaliśmy często lampiony - to symbol do nieba, który ma przynieść szczęście w przyszłorocznych zbiorach. Podczas, gdy dorośli bawili się w swoim towarzystwie, młodsi zawsze wybierali się nad pobliskie jezioro. W zeszłym roku przywiązaliśmy linę na gałęzi, która zwisała nad wodą i urządzaliśmy konkurs najlepszego skoku do wody. Popijając dębowe piwo, obserwowałem wszystko z boku.

- A Ty znów rozmyślasz? - spojrzałem na Marysię, która przysiadła się obok mnie. Wzruszyłem lekko ramionami z uśmiechem.

- Odpoczywam w swoim towarzystwie. - powiedziałem, odstawiając piwo.

- A Ty dlaczego nie siedzisz z dziewczynami? - spytałem, zerkając w stronę dziewczyn wygłupiających się przy brzegu.

- Powiem Ci coś w tajemnicy.. ale nie mów nikomu.. - zaczęła zmieszana, skubiąc trawę pod swoimi nogami.

- Nie umiem pływać i.. boję się wody.. - spojrzałem na nią kiwając lekko głową.

- To nie powód do wstydu, nikt nie bę..

- Alan, chodź do nas! - przeniosłem wzrok w kierunku chłopaków i uśmiechnąłem się. Machnąłem ręka, dając im znać, że zaraz dołącze.

- Idź do nich, to nie problem. - zaśmiała się, wstajac z miejsca. Spojrzałem na nią, wstajac i otrzepując spodenki.

- W porządku, ale w razie gdyby ktos próbował zrobić Ci głupi kawał, od razu mnie zawołaj. - mrugnąłem do niej i oddaliłem się w stronę chłopaków. Co chwilę któryś wskakiwał do wody i wynurzał się wołając, że to najlepszy pomysł na jaki mogliśmy wpaść.

- Masz okazję popisać się przed Różą - uderzyłem Tomka w tył głowy, a ten roześmiany zeskoczył z gałęzi i stanął na kamieniu.

- Drogie Panie! A zwłaszcza panienko Różo.. - zaczął ze śmiechem, kłaniając się w stronę dziewczyny, która przerywajac zabawę z koleżankami spojrzała w jego kierunku.

- Nasz przyjaciel, albo raczej Twój zamiłowany..

- Tomek! - podirytowany podbiegłem do niej i zmusiłem go do zejścia ze skały.

- Przestań.. - odciągnąłem go w stronę gałęzi, zerkając nerwowo w stronę dziewczyn, które ze śmiechem powróciły do zabawy. Oprócz niej.




                                                                                     
No więc mamy pierwszy rozdział! :) Ciężko mi było zdecydować, czy pozostawić takie zakończenie, czy może kontynuować. Nie chciałam jednak przedobrzyć. Proszę was również o szczerą ocenę, ponieważ dopiero zaczynam swoją przygodę z wattpadem i jest to moje pierwsze opowiadanie. W niedługim czasie, postaram się dodać kolejny rozdział. - dołożę wszelkich starań, by te pojawiały się raz na tydzień. Pozdrawiam! :) 


domveder.

Mgliste JezioroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz