Rozdział II

32 5 0
                                    


Nasze oczy, spotkały się. Jej piękne, czekoladowe oczy przenikały głęboko w moją duszę. Odchrząknąłem, odwracając wzrok. Jeżeli w końcu nie zrobie tego pierwszego kroku, to kim będę? Tchórzem, ponieważ nic samo się nie wydarzy - powtarzałem sobie w myślach, ignorując prowokujące komantarze kolegi. Odprowadziłem Tomka wzrokiem, który z uśmiechem wyrażającym pełną satysfakcję ze swojego czynu, oddalił się w stronę gałęzi. Czekał na odpowiedni moment a kiedy tylko się taki nadarzył, wykorzystał go. W takich chwilach jak ta, obiecywałem sobie, że więcej nie wypije do takiego stopnia, by niczego nie pamiętać, gdyby nie to, nic takiego by się nie wydarzyło. A jak dowiedział się o mojej skrytej miłości do Róży? Na przyjęciu urodzinowym Michała - a właściwie po, kiedy wspólnie wracaliśmy nocą do domu. Nigdy nie miałem mocnej głowy do alkoholu, więc kiedy temat zszedł na dziewczyny, niemalże wyśpiewałem miłość do Róży - tak wynika z jego opowiadań, ponieważ sam tego zdarzenia nie kojarzę.

- Dołączysz do nas? - zawołał któryś z chłopaków. Pokręciłem jedynie głową, następnie ruszyłem powolnym krokiem brzegiem jeziora. Dlaczego właściwie Róża tak bardzo mi się podobała? Równie dobrze mogłaby to być Marysia, jednakże.. w osobie Róży byłó coś tajemniczego, coś, co przyciągało jak magnes. Tajemnicze spojrzenie a również jej tajemnicza aura niedstępności która niektórych przerażała, była jednym z tych magnesów. Za wiele o niej nie wiedziałem, tylko tyle jak się nazywa i gdzie mieszka. W sumie mógłbym porozmawiać z Marysią, ale jakby to wtedy wyglądało?

- Dlaczego tak młody i przystojny mężczyzna, spaceruje sam o tak pięknej porze? - jej głos sprawił, że serce zabiło mocniej. Zatrzymałem się i odwróciłem w stronę Róży, która kręcąc końcówkami swoich mokrych włosów, szła w moim kierunku powolnym krokiem.

- Może z tego samego powodu, dla jakiego piękna, młoda kobieta spaceruje sama? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie, wywołując tym samym jej śmiech. Był niczym melodia dla moich uszu.

- Osobiście uważam, że mamy inne powody do samotnych schadzek. Ja wybrałam się po prostu na spacer, a Ty.. a Ty próbujesz się ukryć, po kompromitującym wystąpieniu Twojego kolegi- powiedziała, podchodząc bliżej. Zatrzymała się przede mną, przekręcając głowę. Zignorowałem jej słowa.

- Czy to była prawda? - spytała powoli, kręcąc się nieco na boki. Uniosłem brew, zdziwiony jej pytaniem.

- Zależy o co pytasz. - powiedziałem, ruszając powolnym krokiem. Nie musiałem się odwracać by wiedzieć, że ta ruszyła za mną.

- Adorujesz mnie, prawda?

- Nie mogę zaprzeczyć prawdzie. - odpowiedziałem siadając na kładcę nieopodal. Wpatrywałem się w taflę wody, która nieskażona żadnym dotykiem złudzeniem przypominała lustro, które odbijało w sobie drzewa i niebo, tworząc tym samym jedną wielką całość. Jej chichot przyprawiał mnie o dreszcze, podeszła i kucnęła, kładąc swoje dłonie na moich ramionach. Nachyliła się powoli nad moich uchem. Czułem jej oddech, który owiewał moje ucho.

- Imponujesz mi otwartością, Alanie.. - wyszeptała, przesuwając powoli dłonie po obojczyku do szyi, by po chwili objąć ją swoimi ramionami.

- Jeszcze żaden, nie był tak otwarty i śmiały.. a może i odważny? Może spełniłbyś każde moje życzenie, gdybym tylko o to poprosiła? - szeptała niskim głosem. Zmrużyłem oczy, gdy miłe ciepło rozchodziło się po moim ciele. Jej obecność i bliskość była czymś o czym marzyłem od dawna. Nie myśląc za wiele, odwróciłem się w jej kierunku i lustrując uważnym wzrokiem jej twarz, skupiłem się na jej wargach.

- Proś, o co chcesz.. - wyszeptałem, muskając tym samym jej usta. Muśnięcia przerodziły się w gorące pocałunki, gorące pocałunki w mocne i stanowcze objęcia, a każdy dotyk wołał o więcej, więcej i więcej. Jej westchnięcia i żar mieszały się wraz ze wschodzącą mgłą. Szybkie bicie serca przy sercu i ciała splecione w jednym, miłosnym objęciu, pozwoliło mi zapomnieć o całym świecie. Smak jej ust i zapach jej ciała przyprawiał mnie o zawroty głowy. To była jedna chwila i jeden moment. [...] Niebo przyozdobiło się w gwiazdy, gdy obejmując kobietę która uspokajała swój oddech, wsłuchiwałem się w nocną opere. Żadne z nas, nie chciało przerywać tej intymnej ciszy której towarzyszyły świerszcze.

- Imponujesz mi coraz bardziej, Alanie.. - wyszeptała podnosząc się bezwstydnie do siadu. Jej brązowe, długie włosy zasłaniały piersi. Wyglądała jak bogini.

- Czy chcesz zaimponować mi bardziej? - szeptała składając ciepłe pocałunki na moim torsie.

- Co mam zrobić, by Ci zaimponować? - spytałem, przeczesując jej włosy. Usiadła prosto w stronę jeziora, obejmując się swoimi drobnymi ramionami. Usiadłem i rozejrzałem się, zatrzymując wzrok na niej. Byłem gotów zrobić wszystko, byleby ją zdobyć. A byłem już tak blisko..

- Od dawna marzę o tym pięknym i dość rzadkim kwiecie.. nie można dostać go nigdzie indziej, rośnie wyłącznie na tej wyspie- wyszeptała, wpatrując się w wysepkę na środku jeziora. Nikt  nigdy się tam nie zapuszczał, a jeżeli postanowił to zrobić, to tylko i wyłącznie z pomocą łódki. Rozejrzałem się, nie widziałem by ta była w pobliżu.

- Różo, ale..

- Zaimponuj mi swoją siłą, Alanie. Jestem pewna, że dasz sobie radę.. - zaśmiała się kąsając płatek mojego ucha. - ..będę najszczęśliwszą kobietą, jeżeli to uczynisz.. będę Twoja, a Ty będziesz mój - dodała cicho. To wystarczyło by rozwiać moje wątpliwości.

- Dostaniesz tych kwiatów tyle, ile będę w stanie przenieść. - stwierdziłem wstając i nie czekając ani chwili dłużej, wskoczyłem do wody na główkę. Była chłodniejsza niż myślałem, a mgła która nagle uniosła się nad wodą, ograniczała mi widoczność. Z każdym metrem traciłem grunt pod nogami. Zdobędę te piękne kwiaty, a wraz z nimi zdobędę ją.. - powtarzałem w myślach, płynąc szybciej. Ramiona odmawiały mi posłuszeństwa, ale to nic. Nagrodą była ona.. była warta tego wysiłku. Nagle poczułem mocny skurcz w łydce. Rozpaczliwie machałem rękoma próbując utrzymać się na powierzchni, jednak skurcz w błyskawicznym tempie roznosił się po całej nodze.

- Ró.. - wynurzyłem się kaszląc.

- Różo! - zawołałem walcząc ostatkami sił o oddech. Patrzyłem w stronę brzegu, machając rękoma.

- Pomo.. Pomo..! - opadałem z sił. Woda szumiała w moich uszach, lecz nic nie mogło zagłuszyć bicia serca które wiedziało, że umiera. Zimno.Uczucie strachu i mój niemy krzyk.Poddałem się. Krztusząc się wodą, wpatrywałem się w stojącą Różę na brzegu, która spokojnie zakładała swoją suknie. Róża..



                                                                                 ****



Więc pojawił się nowy rozdział! Jeszcze nigdy nie wytrwałam do dwóch! :) Mam nadzieję, że wam się spodoba.

Chciałabym również podziękować pewnej istotce, która stworzyła mi tą cudowną okładkę. - @Limonkovaaa - gorąco polecam! I raz jeszcze dziękuje! :) A was zachęcam do komentowania i głosowania. :) 

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 08, 2016 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Mgliste JezioroOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz