Rozdział 1

611 31 0
                                    

- Sam wstawaj - powiedziałam stojąc przy łóżko syna. Widocznie sie obudził, ale dalej udawał,  że śpi.  Zmienił mu się oddech i niby "naturalnie" się obrócił - wiem, że udajesz. Spóźnimy się - znowu - jeśli teraz nie wstaniesz.

- Ale mi się nie chce - powiedział smutnym głosem - nie możemy dzisiaj zostać w domu? - uniósł na mnie swoje oczy i uśmiechnął się błagalnie.

- Skarbie wiesz, że pracuje. Nie mogę tak po prostu zrobić sobie wolnego.

- Dlacego? - spytał specjalnie sepleniąc. Doskonale wiedział, że się wtedy rozczulam.

- Bo tak zbudowany jest ten świat - westchnęłam. Naprawdę wolałabym z nim zostać. Przedemną było 8 godzin pracy w fabryce, a później jeszcze wieczorem miałam dodatkową pracę jako kelnerka w końcu dzisiaj piątek, zawsze w weekendy potrzeba więcej kelnerek, może nie płacą jakoś strasznie dużo, ale to bardzo przydatny dodatek do mojej wypłaty z którego na razie nie mogę zrezygnować.

Usiadłam na skraju łóżka i rozłożyłam ramiona. Sam od razu się do mnie przytulił. Pachniał swoim szamponem dziecięcym.

- Bo potrzebujemy pieniędzy skarbie, gdy dostanę awans i będę mogła zrezygnować z weekendowej pracy będziemy wyjeżdżać w tym czasie do jakiś fajnych miejsc.

- Do wilków? - spytał podekscytowany. Większość dzieci w jego wieku wolało jakiś super bohaterów czy księżniczki, jednak on zawsze był trochę inny. Lubił nawet wilka z "Czerwonego Kapturka". Raz wygłosił mi pół godzinną przemowa by uświadomić mnie, że nie był on wcale taki zły.

- Tak do wilków też.

- W takim razie musisz się starać.

- W takim razie musisz wstawać.

- W takim razie musisz mnie puścić - powiedział z uśmiechem.

- Osz ty mały. Matkę odtrącasz? - spytałam również ze śmiechem i zaczęłam go łaskotać.

- Przepraszam, przepraszam! - piszczał i się śmiał jednocześnie.

- Dobrze wybaczam - na koniec pocałowałam go w czoło i wstałam z jego łóżka - A teraz leć się ubrać i umyć ząbki.

Pokiwał ochoczo głową i wyszedł z łóżka. W przeciwieństwie do wielu dzieci nie miał go jakiegoś wymyślatego, nie stać mnie było na przykład w kształcie samochodu. Jednak Sam nigdy jakoś specjalnie nie narzekał. Chciałabym dać mu więcej oczywiście, ale narazie nie było takiej możliwości, może w przyszłości będę w stanie zagwarantować nam coś lepszego niż dwa pokoje, łazienkę i kuchnię. To nie są dobre warunki dla dziecka. Gdybym....

To nie czas na takie rozmyślania. Powinnam raczej zrobić mu śniadanie i zebrać się do pracy.

***

- Mamo autobus będzie za 6 minut- powiedział Sam i założył swój plecak z wilkiem na plecy.

- Cholera - mruknęłam pod nosem i rozwaliłam całego warkocza i związałam włosy w zwykłą kitkę. 

- Pseklinasz mamo - powiedział z śmiechem Sam - 5 centów do skarbonki. 

- Wiem wiem. - szybko wyciągnęłam monetę i wrzuciłam do słoika z napisem "złe zachowanie". Musiałam jakoś go nauczyć, że nie wolno przeklinać i że się to nie opłaca, a nie miałam lepszego pomysłu - A teraz biegiem na przystanek - zarządziłam. Złapałam kluczyki od mieszkania i chwilę później już biegliśmy na przystanek na następnej ulicy. Na szczęście przystanek był blisko bo inaczej nigdy nie zdążyłabym do pracy. 

Cali zdyszani dopadliśmy do drzwi autobusu. Stary kierowca powitał nas uśmiechem. Bardzo często to właśnie z nim jeździliśmy.

- Pani to powinna sobie ten zegarek przestawić o 10 minut, żeby przestać się spóźniać - zaśmiał się - Powinienem odjechać 30 sekund temu. 

I'm Alone Mother | ♣ z.m ♣ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz