Rozdział 4

473 17 0
                                    

"Kawa" okazała się być drogą restauracją w samym centrum miasta.  
- Mieliśmy pojechać na kawę - wszystkie kobiety tutaj były w sukienkach, a ja... aż żal powiedzieć.

- Kawę? - udawał idiotę - Ach ta autokorekta. Oczywiście, że chodziło mi o kolację. Przecież za późno na kawę - jego usta ułożyły się w cwaniacki uśmiech.

- Harry...

- Chyba nie odmówisz mi teraz - spojrzał na mnie tymi swoimi zniewalająci zielonymi tęczówkami - proszę - Co miałam zrobić? Ostatecznie i tak miałam ten czas spędzić z nim, a pewności czy mnie by odwiózł nie miałam. Wolałam nie ryzykować aż tak długiej wędrówki.

- No dobra - powiedziałam z rezygnacją w głosie - ale to odtatni raz, gdy robisz takie coś. Nigdy więcej się na to nie zgodzę.

- Dobrze madam, jeśli nie zapomnę to może się do tego następnym razem - powiedział i chwycił moją dłoń. Przez całe moje ciało przeszły elektryczne mrowienia.

Oj głupia ty. Głupia ty. Łatwa ty.

- Nie wiesz czy będzie następny raz.

- Zrobię wszystko by był - uniósł moją dłoń i złożył na niej pocałuenk cały czas patrząc mi prosto w oczy. Poczułam,  że cała moja twarz oblewa się czerwienią.

- Choćmy już - powiedziałam i wyrwałam dłoń. Ruszyłam prosto do restauracji, zaraz pojawił się obok mnie, nie kryjąc uśmiechu satysfakcji na twarzy. Szliśmy w kompletnej ciszy, aż do samego wejścia, gdzie powitał nas manager sali.

- Panie Styles - uśmiechnął się do Harry'ego, rzuciłam spojrzenie na niego, musiał być częstym gościem. Odpowiedział mi wzruszeniem ramion.

- Dzień dobry. Zamówiłem stolik dla dwojga.

- Sprawdzę - spojrzał na monitor i przez chwilę coś przeglądał - tak jest. Zapraszam za mną - powiedział i poprowadził nas do środka. Sala była ogromna, ściany były kawowe z przebłyskami kremowego w niektórych miejscach w postaci jakiś symboli, coś w stylu winorośli. To sprawiało niesamowite wrażenie. Z sufitu zwisały bogate żyrandole, dające wlaściwie niewiele światła jak na tak dużą powierzchnię. Tak jakby specjalnie były zrobione by było ciemno. Robiło to zwego rodzaju atmosferę. Stoliki najprawdopodobniej były kremowe, ale przez to, że było tutaj przyciemnione i na większości stołów były zapalone świece wydawały się być żółte,  albo brązowe. Zapomniałam już jak to jest być w takim miejscu.

Ostatnio było zanim dowiedziałam się o ciąży - rodzice zabrali mnie do pięknej restauracji po skończonym roku szkolnym za dobre stopnie i dlatego że ojciec....

Nie zapominaj już nie możesz go tak nazywać. Wydziedziczył cię. Wyparł się ciebie.

No tak.

- Oto wasz stolik - powiedział manager i zapalił świeczkę - kelner zaraz przyjdzie - po tych słowach sobie poszedł. Harry odsunął krzesło i uśmiechnął się do mnie.

- Usiądź - powiedział. Wymusiłam uśmiech i usiadłam, a Harry przesunął mi krzesło. Następnie usiadł na przeciwko mnie, otworzył usta by coś powiedzieć, ale zamilkł i zmarszczył brwi - co się stało? Posmutniałaś.

- Wszystko w porządku, wydaje ci się.

- Nieprawda. Widzę przecież. Co się stało, jeszcze przed chwilą byłaś naprawdę uśmiechnięta.

- Harry naprawdę nic się nie stało.

- Wiem, że znamy się krótko i nie mogę wymagać byś mi ufała bez graniczne, ale chciałbym byś była szczęśliwa na randce ze mną.

Randka. A jednak.

- To naprawdę nic po prostu coś sobie przypomniałam.... - brunet patrzył mi prosto w oczy i mrużył powieki.

- Oto państwa karty. Podejdę za moment - kelner pojawił sie z nikąd i położył przed nami karty.

- Dziękujemy - mruknął Harry i otworzyliśmy swoje karty. Pierwsze co to spojrzałam na ceny.

O choroba.

70 $ za przeciętne danie.

Spojrzałam na Harry'ego. Kim on właściwie był,  że stać go na takie restauracje i mustanga?

- Zdam się na ciebie - powiedziałam i zamknęłam kartę. Mężczyzna uśmiechnął się tylko i skinął na kelnera.

- Dwa razy specjalność szefa kuchni i dobre czerwone wino - zamówił.

- Mam nadzieję, że się tym nie potrójemy.

- Ja nie, ale jeśli ty tak to będę miły i po trzymam ci włosy.

- Jaki gentelmen.

- Dla ciebie zawsze - przewróciłam oczami słysząc to, ale nie powiem poczułam się dużo lepiej - Mam prośbę.

- Jaką? - spytałam.

- Gdy już mi zaufasz...

- O ile ci zaufam - przerwałam mu. Był trochę zbyt pewny siebie.

- Dobrze o ile mi zaufasz to jak już to zrobisz to będziesz mi zawsze mówić dlaczego jesteś smutna. Bym zawsze mógł cię pocieszyć - mówił poważnym głosem nie pasującym do jego zwykłych zachowań. Otworzyłam usta, żeby coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co. Na szczęście uratował mnie kelner, który przyszedł z winem. Nalał trochę do kieliszka Harry'ego.

- Niech pan spróbuję - powiedział. Harry od razu zmienił wyraz twarzy i uśmiechał się jak zwykle. Wziął kieliszek i upili trochę.

- Wyśmienite - stwierdził. Kelner nalał, więc do onu naszych kieliszków wina i odstawił butelkę. Potem sobie poszedł, a Harry kompletnie zmienił temat na luźniejszy.

***

- Czyli jesteś kelnerką - powiedział Harry, gdy jedliśmy już nasze niesamowite dania.

- Tylko w weekendy.

- A w tygodniu, że nie miałaś dla mnie czasu? - dopytywał.

- Pracuje w fabryce - powiedziałam, nie wstydziłam się tego, ale w tym momencie poczułam się trochę beznadziejna.

- Fabryce?

- A czego spodziewałeś się po młodocianej matce? Nie mogłam pójść na studnia. Skończyłam tylko liceum.

- Ja... nie wiem. Jesteś inteligentną osobą.

- A ty? - chciałam jak najszybciej zmienić temat.

- Jestem prawnikiem. Prowadzę kancelarię z przyjacielem - powiedział. To wiele tłumaczyło.

- Całkiem ciekawie.

- Można tak powiedzieć.

Nagle mój telefon zaczął dzwonić. Mruknęłam przeprosiny i wyciągnęłam telefon. Dzwoniła kobietq u której był Sam.

- Muszę odebrać - powiedziałam i odebrałam telefon. Harry zajął się dalej jedzeniem, gdy ja słuchałam rowmówczyni. W końcu się rozłączyła. Schowałam telefon i wstałam - przepraszam Harry. Muszę już iść.

- Dlaczego? Co się stało?

- Sam pobił się z urodzinowym - powiedziałam spokojnie choć w głębi tak wcale nie było.

- Zawiozę cię.

----------------------------------------------

Sam rozrabia i psuje randkę?

Jeśli ci się podobało zostaw po sobie ślad. To bardzo motywuje ♥

I'm Alone Mother | ♣ z.m ♣ h.sOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz