Rozdział I

38 2 1
                                    

Dzień zapowiadał się bardzo Słoneczny. Moje drogie rodzeństwo nie posiadało się z radości, że dzisiejszego dnia będą mogli popływać w jeziorku niedaleko miasta. Nie miałam im tego za złe. W końcu normalni ludzie tak by zrobili.

- Lilth chodź pójdziesz z Adrienem i Emmą nad jeziorko. - usłyszałam głos z kuchni

- Dobrze Maman (Mamo).

Wyszłam z maleńkiej biblioteczki do kuchni. Na stole stał niewielki koszyk dla nas. Moje dwa diabełki już podskakiwał aby wyjść.

- Przyjdziecie tam z Père (ojcem)? Wiesz , że nie lubię przebywać wśród dzieci.

- Wiem wiem. Dlatego jestem ciekawa jak ty swoje wychowasz. Masz 17 lat. Wiesz ilu młodzieńców już prosi o twoja rękę? Oby Emma również wyrosła na taką śliczną kobietkę jak ty.

Ubrałam białą chustę na głowę. Kiedy tylko wyszłam z domu i szłam z małymi gadami przez miasto ludzie się za nami obracali. Małe miasto i każdy każdego zna. Poza mną. Po mieście chodzę tak często jak często zmuszają mnie by chodzić do kościoła . Chociaż w tedy i tak chodzę niezauważalnie. W tym roku współwładcą Francji stał się Ludwik VI (1101) więc wiele osób liczy, że po śmierci jego ojca nasz los się poprawi. Nie bardzo w to wierze ale nie chce niszczyć nadziei innym. Kiedy tylko doszliśmy nad jeziorko bliźniaki poleciały do wody. Lubię to miejsce. Usiadłam pod drzewem i wzrokiem cały czas pilnowałam urwisów. W ręce miałam szczotkę i czesałam moje długie do kolan czarne włosy. Koło mnie chłopcy w moim wieku i nieco starsi siadali obok i próbowali do mnie zagadać. Nigdy nie zrozumieją, że mnie to nie interesuje. Ja na prawdę nie przepadam z ludźmi, ale z grzeczności zawsze staram się rozmawiać z ludźmi którzy mnie zagadują. Maluchy przyszły by coś zjeść po południu. Wyjęłam z koszyka małe co nieco byśmy mogli razem coś zjeść . Kiści winogron, bagietka i ser. Kiedy tylko zjedli wrócili do swoich przyjaciół. Oparłam się o pień drzewa. Siedziałam tam teraz sama. Koło mnie przysiadł mały szary zajączek. Kiedy podniosłam go zaczął wierzgać. Dałam go sobie na kolana i delikatnie głaskałam. Kiedy zbliżał się wieczór puściłam Szaraczka i z Adrienem i Emmą wróciłam do domu. Kiedy tylko wszyscy poszli spać wykradłam się z domu. Poszłam do miejsca w które nawet mężczyźni z wioski nie lubili się zapuszczać. W zwykłej sukience i skórzanych butach poszłam w stronę "przeklętego" lasu. Uwielbiałam nocne spacery po lesie. Nie bałam się, że coś mnie zaatakuje. Matka natura od zawsze mnie lubiła. Dała mi w darze ciało, którego nie jedna księżniczka mogła by mi pozazdrościć. Duże piersi, wąska talia i ten wzrost sprawiał, że na większość osób patrzę z góry. Nie licząc wyglądu zwierzęta mnie całkiem lubią, znaczy boją się jak każdego człowieka ale w stosunku do mnie są nieco mniej... płochliwe? To chyba dobre słowo. Ilekroć hoduje jakieś rośliny rosną szybko i bardzo obficie. Szłam między drzewami i podziwiałam małe świetliki . Kiedy byłam w wieku bliźniaków zawsze uważałam, że świetliki to tak naprawdę wróżki. Po chwili wróciłam do domu  Miałam przeczucie, że niedługo coś się zmieni.

Hej! Pierwszy rozdział na tej stronce. Może komuś się spodobają moje wypociny. Już teraz mówię, że rozdziały będą pojawiać się bardzo nieregularnie. Planowane było by ten rozdział był krótki i nieco bardziej opisowy. Od następnego ruszy cała planowana fabuła. TO ma być coś w rodzaju wstępu :*

Niezwykła podróż Llith AronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz