Część 3 - Sieć była jednooka...

480 40 38
                                    



* * *

Sieć była jednooka...

Minęły trzy dni. Każdego ranka Amanda budziła się pierwsza, witając staruszkę ciepłym uśmiechem. Dużo myślała o tym, kiedy w końcu opuści szpital i wróci do normalnego życia, ale też przejmowała się losem współlokatorki szpitalnej sali. Naprawdę ją polubiła i miała nadzieję, że obie wyjdą z choroby cało.

Niestety, trzeci dzień okazał się pechowy. W okolicach godziny czternastej doktor Grey przyszedł zabrać Amandę na obiad i gdy wrócili do sali, znajdowało się w niej wiele osób. Okazało się, że staruszka odeszła w trakcie snu. Już było po wszystkim. Uprzyjemniali jej ostatnie dni życia i kobieta umarła z nadzieją. Jakkolwiek źle mogło to teraz wyglądać, dla Mandy liczyło się tylko, że odeszła w dobrym humorze.

Michael przyszedł dopiero wieczorem tego dnia. Amanda usłyszała, jak przechodził przez próg i przewróciła się na drugi bok, zwracając się w jego stronę. Zauważyła, że przyniósł jakieś pudełko.

- Przykro mi – zaczęła, nie wiedząc, co innego mogła powiedzieć w tej sytuacji.

- Wiem. Lubiłyście się. To normalne. – Dostrzegła grymas na jego twarzy. – Ale teraz chciałbym świętować, że jutro wychodzisz ze szpitala. Przyniosłem ci kawałek ciasta – powiedział, podając jej pudełko. – Mam tylko prośbę, byś zjadła je dopiero, jak wyjdę, okej? Inaczej sam zrobię się głodny. – Puścił do niej oko.

Odpowiedziała mu śmiechem.

- Mogę się przecież podzielić – stwierdziła. Zauważyła, że zmarszczył na te słowa brwi. – Coś źle powiedziałam?

- W-wiesz, wolałbym, żebyś z-z-zjadła całe sama – wyjąkał na jednym wdechu. – Jesteś niewiarygodnie chuda i przyda ci się trochę kalorii.

- Dobra, jasne, zjem potem, tylko się tak nie stresuj. Nie ma problemu.

Michael spuścił wzrok i przez dłuższą chwilę wlepiał go w swoje buty. Cisza między nimi zaczynała przeszkadzać Amandzie.

- Długo zostaniesz? – spytała, próbując ukryć, jak bardzo jej na tym zależy.

Podniósł na nią oczy.

- W sumie zamierzałem już iść, bo zauważyłem, jak patrzysz na to ciastko. Pewnie jesteś głodna, a ja tu stoję i gadam. Jest późno. Powinienem pojechać do domu i pobyć z rodziną. Bardzo przeżyli babcię. Więc... tak. Będę się już zbierać. – Skierował swoje kroki do wyjścia. Zatrzymał się w progu i pomachał dziewczynie.

- Naprawdę mi przykro – dodała za nim szeptem.

Sięgnęła po pudełko, które jej zostawił. W środku, tuż obok ciastka, znalazła małą karteczkę. Wyjęła ją i uważnie przeczytała.

Czasami po ludziach zostaje w naszej codzienności tylko puste miejsce. Trudno tę pustkę wypełnić. Mam nadzieję, że mi przyjdzie to łatwiej, niż mogłoby Tobie.

Przeczytała tekst jeszcze raz i ponownie. Nie rozumiała, co jej chciał przez to powiedzieć. Pomyślę o tym jutro.

Sięgnęła po ciastko i w tej chwili zadzwonił jej telefon.

- Mamo! – krzyknęła, odbierając. – Tak tęsknię!

- Amando – usłyszała w słuchawce. Po tonie jej głosu poznała, że była zła. – Dlaczego nic nam nie powiedziałaś? Już do ciebie jedziemy. Tom do nas zadzwonił i powiedział, że już do siebie dochodzisz. Jak mogłaś to trzymać w tajemnicy?

- Mamo, nie chciałam wam psuć wakacji – odparła dziewczyna. – Dobrze, że wujek wam powiedział. Nie wiedziałam, jak to zrobić.

- Będziemy tam za pół godziny. Pozwolili nam ciebie zabrać już teraz, więc przyszykuj się.

- Jasne, mamo! – krzyknęła uradowana dziewczyna, posłała rodzinie całusy i rozłączyła się. Spojrzała na zegarek. Wychodziło na to, że do godziny 18:30 musiała się wyrobić ze spakowaniem swoich rzeczy i przebraniem. Przed tym jednak postanowiła zjeść swój prezent.

Wzięła pudełko z cukierni i wyciągnęła z niego ciastko. Uwielbiała te z cukrem pudrem, chociaż denerwowało ją, gdy się obsypywał. Ugryzła pierwszy kawałek. Zauważyła, że cukier miał trochę dziwny posmak. Była ta słodka nuta, ale czuła też coś cierpkiego. Spojrzała na opakowanie, ale widniało na nim logo najlepszej cukierni w mieście. Była więc pewna, że to nie wina minięcia terminu ważności posypki. W końcu stwierdziła, że pewnie trochę zmienił jej się smak przez chorobę i bez dalszego grymaszenia dokończyła ciastko.

Już w trakcie jedzenia poczuła, że zaczyna ją boleć głowa, a język dziwnie ją piecze. Po skończeniu posiłku pojawiło się też drapanie w gardle. Minęło kilka chwil, a jej stan się pogorszył. Zaczęła mieć duszności, ciężko oddychała. Zawołała pielęgniarkę. Usłyszała, że to zapewne ze zdenerwowania śmiercią starszej pani i wyjściem ze szpitala. Przytaknęła, kobieta na pewno miała rację.

Trzy minuty później zauważyła, że skóra jej poszarzała. To na pewno wina światła, pomyślała. Zaraz po tym oddech robił się coraz cięższy, nie była w stanie nic powiedzieć, miała wrażenie, że zaraz się udusi.

- Aaaaaaach! – Głośne westchnienie opuściło jej usta w tym samym momencie, gdy szeroko otworzyła oczy i opadła na poduszkę. Straciła przytomność.

* * *

... a ty przez to oko?

- Jestem prawie pewny, że to była pomyłka – stwierdził Ryder, oddając pustą fiolkę starszemu o dwadzieścia parę lat mężczyźnie.

- Znalazłeś ślepnącą kobietę o nazwisku Mollick?

- Tak.

- Przedstawiłeś się jako jej wnuk?

- Tak.

- Nazwała cię Michael?

- Tak.

- To chodziło o jej współlokatorkę. Chora na raka piersi. Mandy... jakaś tam.

- Amanda.

- Słucham?

- Miała na imię Amanda.

- Nazywaj ją jak chcesz. A teraz weź tę fiolkę z powrotem – stwierdził mężczyzna, oddając chłopakowi przedmiot – i zanieś ją do laboratorium. Powiedz Sheltonowi, że ma ją napełnić kolejną porcją cyjanku.

- Ale mogę wiedzieć, dlaczego ona?

Mężczyzna wskazał mu ręką drzwi. Ryder opuścił jego gabinet i zaniósł fiolkę do laboratorium w piwnicy. Po krótkiej rozmowie z Sheltonem wyszedł na parking i skierował się do samochodu.

Padał deszcz. Ulice były śliskie i nie nadawały się do szybkiej jazdy. Mimo to chłopak przyspieszył, wyjechał na drogę międzymiastową i rozpędził się do dwustu kilometrów na godzinę.

Posłuchaj, jak mi prędko bije twoje serce.

* * *

I to by było na tyle, jeśli chodzi o "Więc jesteś?". Pisałam tę nowelkę kilka lat temu, jednak do dziś jestem z niej zadowolona. Mam nadzieję, że Wy polubicie ją równie mocno co ja.

Koniecznie dajcie znać, co sądzicie o zakończeniu i co Waszym zdaniem mógł zrobić Michael. Sądzicie, że przeżył rajd po śliskiej nawierzchni?

Chętnie poznam Wasze przypuszczenia :)

Więc jesteś? [nowela]Where stories live. Discover now