Rozdział XII (cz.2)

6K 361 66
                                    

Gdy Snape wyszedł od raz zabrałam się za pracę. Chciałam to skończyć jak najszybciej, ponieważ nie miałam ochoty spędzić tutaj reszty dnia.
Spojrzałam na Malfoy'a, który dalej siedział w ławce.

- A ty dlaczego nie sprzątasz?- zapytałam zdziwiona.

-Nie chce mi się. Wolę popatrzeć jak ty to robisz.

-I ty sobie myślisz, że zrobię wszystko za ciebie?

-Yhymm...

-Jeśli mi nie pomożesz to pójdę do Snape'a, sama wszystkiego nie ogarnę.

Malfoy chwycił za mopa i zaczął wycierać podłogę.
I tak nie poszłabym do Nietoperza.
Patrzyłam na niego tak przez chwilę. Wyglądał tak nietypowo wycirając tą posadzkę.
Czy on kiedykolwiek nie bedzie seksowny!?

-Walker, skoro ja musze zapierdalać, to dlaczego ty stoisz i czekasz na zaproszenie?- odezwał się do mnie.

-Zamyśliłam się- odpowiedziałam.

-Pewnie myślisz o tych mięśniach- po czym napią je jak tylko mógł.

Nie odpowiedziałam. Chwyciłam za jakąś szmatkę i zaczęłam wycierać blaty ławek.
Piętnaście minut później wszystkie ławki jak i podłoga lśniły niczym tafla jeziora. Zostały jeszcze kociołki.
Wszytkie należały do Snape'a i było ich pięć, wnioskując z resztek wywarów na dnie- w każdym był inny eliksir.

W pierwszym zapewne znajdował się Eliksir Czyszczący Rany, który kiedyś widziałam w Pani Pomfrey. Miał podobną woń do tamtego i taką samą purpurową barwę.
W następnym był bladoróżowy roztwór. Dam głowę, że to Wywar Żywej Śmierci, ponieważ gdy tylko go powąchałam, moje powieki zrobiły się barzi ciężkie i strasznie chciało mi się spać.
Na dnie trzeciego znajdowała się jakaś błotnista maź. Rozpoznałam w nim Eliksir Wielosokowy, o którym czytałam kiedyś w Dziale Ksiąg Zakazanych. Tak to musiało być to.
W przedostatnim na sto procent znajdował sie Eliksir Wyostrzający Poczucie Humoru, który ważyliśmy na wczorajszych zajęciach.
Przez Pottera, Snape odjął Gryffindorowi dziesięć punktów, ponieważ śmiał się całą lekcję. Przy okazji Granger i Wesley też dostali, ponieważ siedzieli razem z Bliznowatym.

Ostatni kociołek zaciekawił mnie najbardziej. Był zdecydowanie najmniejszy i jeszcze ciepły, co wskazywało na to, że wywar był stosunkowo świerzy.
Było w nim coś, co przyciągało jak magnes. Ta przepiękna perłowa barwa i spiralnie wzbijająca się para ogromnie mnie ciekawiły. Długo wpatruwałam się w resztkę perłowej wody na dnie naczynia.
Nagle coś poczułam, jakby rękę, która łaskocze mnie w nos. Nachyliłam się, a do mojego nosa wdarła się przyjemna woń czekolady i kokosu. Identyczny zapach mają moje ulubione ciastka, które zawsze zjadał mi Malfoy.
Odchyliłam głowę do tyłu.
Ten zapach był taki piękny. Nachylilam się jeszcze raz, lecz tym razem poczułam coś innego. Zaciągnęłam się zapachem, to był cynamon. Przed oczami znowu miałam Malfoy'a. Tym razem siedział na kanapie i palił papierosa.
Tym razem zdziwiłam się, lubiła cynamon, ale przestraszyło mnie to, że kojarzy mi sie z Fretką. Zaciągnęłam się ostatni raz- czułam znajomy zapach, raz był lekki, raz ostry, ale dalej ten sam.
Znowu przed oczami miałam Malfoy'a, który stał w przede mną w ręczniku, chwilę później obraz się rozmazał i pojawił następny, ukazujący Fretkę leżącego obk mnie na moim łóżku.

Nagle przestałam czuć cokolwiek. Otworzyłam oczy, które ku mojemu zdziwieniu były zamknięte.
Popatrzyłam na kociołek- był przykryty jakąś pokrywką.
Byłam oszołomiona, kompletnie nie wiedziałam co się dzieje.
Obejrzałam sie dookoła, moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem Malfoy'a.

-To Amortencja- powiedział ciągle patrząc mi w oczy.

-Co to jest?- pierwszy raz słyszałam taką nazwę.

-Najsilniejszy eliksir miłosny jaki kiedykolwiek uważono. Jest bardzo niebezpieczny, bo każdy odczuwa inny zapach, według własnych preferencji. Z resztą nieźle cię pierdykło. Wyglądałaś, jakbyś się naćpała.

-Bardzo śmieszne...

- A tak serio to co czułaś?

-Nie ważne.

Zabrałam się za mycie innych kociołków. Zauważyłam, że Malfoy zabrał ten z Amortencją i odstawił na koniec. Wyczyściliśmy po dwa. Został ostatni, bałam się go otworzyć. Przymierzałam się do tego, ale Malfoy był pierwszy. Otworzył kociołek i zaczął wąchać eliksir. Faktycznie wyglądał jakby coś ćpał. Wyrwałam mu naczynie z rąk i szybkim ruchem włożyłam do miski z wodą.
Aromat cynamonu, ciastek i Malfoy'a nadal był wyczuwalny w powietrzu. Te trzy nie pasujące do siebie zapachy mieszały się w jedną słodką, harmonijną woń.

Gdy skończyliśmy zadanie spojrzałam na zegarek. Była 18.42, jak to możliwe że aż tyle czasu tu spędziliśmy.
Poprosiłam Fretkę żeby zamknął pracownię i odniósł klucz Snape'owi.
Ku mojemu zdziwieniu, zgodził się.

Pobiegłam do swojego pokoju. Gdy dotarłam na miejsce rzuciłam się na swoje łóżko. Poczułam ten sam zapach, który wdzierał mi się do nosa chwilę wcześniej.

CHOLERA CZY TO ZNACZY, ŻE JA KOCHAM MALFOY'A!?

Flavor~Draco MalfoyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz