Rozdział 1 cz.1

426 31 5
                                    

Panowała zupełna ciemność. Rusty czuł coś w pobliżu. Młody kot otworzył prezent stojący przed nim. Tym prezentem były... Gofry... Rusty nienawidził gofrów, więc z nienawiścią w oczach rozdeptał gofry i wyrzucił je do rzeki,które nagle z znikąd się pojawiła. Rusty wrócił do swojego zajęcia czyli gapienie się w gęste poszycie lasu. Miejsce było mu znane... To był las... Terytoria kotów z klanów... Wreszcie spełni się jego marzenie o zostaniu członkiem klanu... Nowe zapachy przyciągały go głębiej w mrok. W brzuchu mu burczało, przypominając o głodzie. Wyglądało to tak:
-Hej,Rasti! Jestem głodny.
-Witaj głodny!
-Idź coś zjedz, bo padniesz z głodu.
-Fucktycznie... Dzięki za przypomnienie!
Lekko otworzył pysk,by ciepłe zapachy lasu dotarły do kubków smakowych na podniebieniu. Zatęchłe zapachy gnijących liści zmieszane z kuszącym aromatem myszo-czekolady. Nagle obok przemknąła fioletowa kicałka. Rusty przystanął nadsłuchując. Zwierzę przyczaiło się około kilometr od niego, ale kit z tym,bo nasz kochany Rusty do niego przypłynie Titanic'iem i zabije i zje. Wiedział,że to myszo-czekokada, w głebi ucha słyszał szybkie bicie malutkiego serca. Przełknął,tłumiąc burczenie z żołądku:
-Na co ty ku*wa czekasz? Idź i ją ugotuj żywcem!
Niedługo zaspokoi głód. Powoli przyczaił się,chociaż,że ta myszo-czekolada było kilometr od niego i przygotował się do ataku. Stał pod wiatr od myszy,wiedział, że ta go nie poczuje (Graystripe: Koleś,ale jak ty jesteś kilometr od tej myszy to jak ona ma cie poczuć?). Ostatni raz sprawdził ile ma hp. Rusty hp 50/50. Wybił się na zadnich łapach i skoczył,kopnięciem karate wyrzucając w góre opadłe liście.

WYSTĄPIŁ...

Rusty jako Rasti

Wojownicy: Ucieczka W Dzicz (Czyt. Zarąbistość) [PARODIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz