Rozdział 1 cz.2

286 34 5
                                    

Mysz pomknęła w stronę swojej kryjówki w średniej wielkości cukierku. Rasti jednak już ją złapał. Chwycił bezbronne stworzenie i wrzucił je na patelnie. Mysz wylądowała oszołomiona. Znikąd na jego głowie pojawiła się czapka kucharska. Próbowała uciekać,ale szybko się usmażyła. Rasti podrzucił mysz na grzbiet,żeby się dobrze cała usmażyła. Rasti usłyszał piskliwy głos dochodzący z pobliskich krzewów:
-Tatusiu! Ty... Ty zła istoto! Usmażyłeś mojego tatusia! Jak mogłeś?-To była mała czeko-myszka, która po tych słowach rozpłakała się. Rasti miał na nią jednak wy*ebane i wyrzucił ją z taką siła,że odleciała kilometr stąd. Nagle w pobliżu rozległa się piosenka Bieber'a "Baby" (media). Rasti rozejrzał się zlęknięty, aż z głowy spadła mu czapka kucharska i wypadła z jego łapy patelnia z myszą. Kiedy się odwrócił muzyka zamilkła. Zrezygnował z smażenia myszy. Zawirował mu świat przed oczyma. Muzyka powróciła i to dwa razy głośniej. Rasti zamrugał i wydarł się na cały głos:
-NIECH KTOŚ WYŁĄCZY TĄ CHU*OWĄ PIOSENKE! PROSZĘ! ZROBIĘ WSZYSTKO!
Rasti zatkał uszy i mocno zamknął oczy. Po chwili je otworzył. Las zniknął, a muzyki nie było. Rasti leżał na swoim posłaniu i był w swoim domu z właścicielami, darmowym żarciem i tak dalej. Przez okno wpadł kurczak.
-Uszanowanko!
-O maj God! Czym lub kim ty jesteś?
-Jestem kurczakiem!
-Kurczak!? Czym jest kurczak? Kurczaka można zjeść? Kurczaka można dotknąć? Kurczaka można z a b i ć ?-Na ostatnie pytanie kurczak padł martwy. Rasti wstał, podszedł do kurczaka i trącił go nosem. Koteł zamrugał i w tej chwili zauważył,że jakoby kurczak to... tylko zabawka...
-To jest jakieś porąbane... Jak zostane wojownikiem to mam nadzieję, że takie rzeczy nie będą się zdarzać...-Powiedział sam do siebie Rasti. Po pomieszczeniu rozległ się brzdęk wsypywania suchej karmy do miski, a smażenie myszy w lesie to był tylko sen (Ravenpaw: *śpiewa* This is only just a dreeeeam!!). Obroża cisneła go w szyję. We śnie czuł się wolny,czuł świeże powietrze,czuł... że może robić co chcę! Rasti z swojej głupoty, bez powodu przetoczył się na plecy. Leżał tak na podłodze za przeproszeniem jak debil przez kilka chwil. Nadal czuł zapach (zapewnie) smacznej,smażonej myszy. To już trzeci raz od pełni księżyca (aka północ) przyśnił mu się ten sen i za każdym razem przeszkadzała mu jakaś piosenka,która leciała z nieokreślonego kierunku geograficznego.

Wojownicy: Ucieczka W Dzicz (Czyt. Zarąbistość) [PARODIA]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz