Rozdział I

8 1 1
                                    

Wiedziałam, że ten dzień kiedyś nastąpi, jednak nie sądziłam, że stanie się to dzisiaj. Starałam się przygotować Angusa do jego roli najlepiej jak mogłam. Jako matka samotnie wychowująca czwórkę dzieci, myślę, że dałam radę.

***

- Mam na imię Angus, jestem piętnastolatkiem, najstarszym z rodzeństwa. Od dnia moich narodzin dźwigam wielkie brzemię, jestem Obrońcą. Jako jedyny mogę uratować świat i zapobiec apokalipsie. Ród Obrońców zapoczątkował mój pradziadek, który w roku 2223 pokonał armię demonów przy pomocy Ormardu - klejnotu, który sam wykonał. Posiadam jego fragment i noszę go zawsze przy sobie. Gdyby nie on, nie stałbym teraz tu cały i zdrowy. Ten oto szlachetny kamień unicestwia demony po umieszczeniu go w V-kształtnej skale o wschodzie słońca, 72 godziny po Nowiu. Mama opowiadała mi o tym jak pradziadek Riker pokonał złe duchy, a klejnot schował w starej, pozłacanej skrzyni z klamrami wykonanymi z kobaltu; ukrył ją w jaskini na szczycie Góry Nimf. Bramy do groty strzeże Nimfa, o platynowej cerze i zielonych włosach, posiada ona klucz do skrzyni, jednak by go dostać, należy zdobyć jej zaufanie. Postanowiłem wybrać się w podróż do Góry Nimf, aby uratować świat.

Dziewczyna przekrzywiła głowę, zadziornie się uśmiechając.

- Więc jesteś wybrańcem?– spytała powątpiewająco – Mam dać Ci rzeczy warte ponad 200 $ za darmo? Jeśli sądzisz, że nabiorę się na te twoje bajeczki, to się grubo mylisz.

Pomimo tego, że jestem Obrońcą, powinienem zabrać z domu pieniądze, jak mogłem liczyć, że ktoś mi uwierzy. Czas wziąć się w garść i zdobyć te przedmioty, bez nich nie przetrwam nawet godziny pod gołym niebem, wśród wszechobecnych demonów. Uniosłem ręce do góry, zamknąwszy oczy i naprężywszy mięśnie w skupieniu, zacząłem szeptać po francusku, czyli w języku uczonych. „ Relevervase"- Kiedy wymówiłem te słowa, wazon uniósł się w górę, a młodej kasjerce oczy omal nie wyskoczyły z orbit. Nastolatka zdziwiła się, gdyż tylko Obrońcy potrafili władać magią, zwykłym ludziom nawet się o tym nie śniło.

- Ale...przecież...- zaczęła dukać sprzedawczyni – No dobra wierzę, ale proszę weź mnie ze sobą! Nie chcę dłużej sterczeć za ladą tylko dlatego, że mój ojczym i matka, właściciele tego sklepu, leżą pijani w domu. Dam ci wszystko czego potrzebujesz, poza tym właśnie dzisiaj skończyłam 16 lat i mogę już prowadzić rachmody, dzięki czemu będziesz poruszał się o te 250 km/h szybciej. A tak w ogóle to mam na imię Agnes. – Dziewczyna uśmiechnęła się, wlepiła we mnie swe wielkie, błękitne oczy i zatrzepotała rzęsami. Nie byłem w stanie jej odmówić, więc tylko przybrałem groźną minę i powiedziałem: „przygotuj pojazd, ja wezmę rzeczy". Agnes podbiegła do mnie rozpromieniona i mocno mnie objęła. Zmieszałem się i oblałem rumieńcem, pierwszy raz przytuliła mnie osoba płci pięknej, poza moją mamą i Rydel, moją młodszą siostrą. Szybko się odsunąłem i chrząknąłem. Zdjąłem klejnot i wręczyłem Agnes, jej bardziej się przyda. Obroni ją przed złymi mocami demonów, mi zostanie jeszcze woda święcona i stalowy miecz. Dziewczyna podziękowała i udała się po rachmód. Zacząłem pakować rzeczy. Prowiant i zapałki już miałem. Brakowało apteczki i innych drobnych przedmiotów. Wziąłem też dwa noktowizory na wszelki wypadek. Gdy już wszystko spakowałem, otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz. Moim oczom ukazał się przerażający widok mordowanych ludzi i zwierząt. Niebo było czerwone, wszędzie dokoła latały, pełzały i czołgały się demony. Niektóre w formie zwierząt inne...sam nie wiem czego. Większości z nich brakowało części ciała. Z każdej strony docierały do mnie zrozpaczone szlochy ludzi i mrożące krew w żyłach demoniczne wrzaski. Wszystkie złe duchy starające się dobrać do mnie, przecinałem mieczem. Byłem w stanie się obronić, ale co z moją rodziną? Z małym Rossem i kochaną Rydel, o moim 2 letnim braciszku nawet nie chcę myśleć. Nie! Nic się im nie stanie, przecież mama zna wiele zaklęć, dużo więcej ode mnie. Uspokoiłem się i pobiegłem w stronę Agnes, czekającej w pojeździe. Muszę przyznać, że był cudowny. Rachmód mojej mamy był gruchotem w porównaniu z tym, który miałem przed sobą. Pomalowany lakierem imitującym złoto, opływowy kształt, okna kuloodporne, srebrne poduszki lotne. Na masce i bagażniku zdobienia wykonane ze srebra. Jednym słowem: cudo.

- Wsiadasz, czy czekasz aż ci wyrosną korzenie? – zapytała drwiąco Agnes

- Już idę, niezły wóz! – odparłem, nie mogąc ukryć zachwytu.

- Dzięki, zwinęłam ojczymowi. I tak się nie zorientuje. Dziewczyna uśmiechnęła się szelmowsko.Zająłem miejsce pasażera obok niej. Ag wcisnęła przycisk z napisem „start", nacisnęła nogą na pedał gazu i ruszyliśmy. Pojazd jechał szybko, rozgniatając po drodze zmory, próbujące zagrodzić nam drogę.

####   

Postanowiłam rozbić to opowiadanie na parę części. 

Od razu mówię, że wiem, że to słabe i wgl ale dzięki temu widzę, że chyba trochę się poprawiłam przez te 3 lata :p ale nie mnie to oceniać. właściwie zastanawiam się, czy trochę tg nie pozmieniać ale to się jeszcze zobaczy ;)

To baj baj miłego dnia/nocy :*

                                                                                                                                                     ~Adanavi

Ród Obrońców; Historia Angus'a.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz