Tej nocy śniła mi się moja mama przyrządzająca kolację. Był wieczór. Za oknem deszcz nie dawał o sobie zapomnieć. Jak co dzień, oglądaliśmy wieczorne wiadomości.
Z ostatniej chwili
W Japonii zaobserwowano niezwykle ciekawe zjawisko, jednakże bardzo niebezpieczne. Potężna fala tsunami, wywołana podwodnym trzęsieniem ziemi zalała całe wschodnie wybrzeże kraju. Na lądzie także odczuto drgania Ziemi, lecz nie były one tak silne i odczuwalne, jak te pod wodą. Pogoda nie poprawiała nastroju Japończykom. Burze z piorunami są obecne od południa. Zginęło osiemnaście osób, w tym trzy z Long Island. Na miejscu jest nasza...
W tym momencie wyłączyłem telewizor. Mama była blada jak ściana.
- Mamo, czy wu-wujek Rogers nie pracuje w firmie z ja-japońskim jedzeniem? - zapytałem mamę, bojąc się wypowiadać każde słowo.
- Pracował.
- Pojechał w delegację w zeszłym tygodniu? Kie-kiedy wraca?
- Nie wróci.
Wtedy się obudziłem. Była czwarta nad ranem, ale ja nie mogłem zasnąć. Cały czas miałem w głowie to, jak wujek Rogers od miesiąca powtarzał, że szykuje się na wyprawę na drugi koniec świata i nie może się doczekać. Miałem nadzieję, że nie był to sen proroczy. Gdyby to była prawda, mama na pewno by się załamała. To jej jedyny brat.Przyszła pora śniadania. Usiadłem wraz ze wszystkimi domownikami przy stoliku domku 11. Byłem bardzo głodny, nie jadłem prawie nic przez dwa dni.
Kiedy zobaczyłem nasze jedzenie, mój humor nie poprawił się zbytnio. Racja, nie ma co wybrzydzać, tym bardziej, że uwielbiam tosty z dżemem, jednakże wydawało mi się to zbyt ubogie, jak na dwa dni nic niejedzenia. Dosyć szybko pochłonąłem trzy grzanki i przesiadłem się do Nathana. Prawie wszyscy obozowicze spojrzeli na mnie ze zdziwieniem. Zupełnie zapomniałem o tym, że każdy może siedzieć tylko przy stoliku swojego domku, i że obowiązuje zupełny zakaz przesiadania się w trakcie śniadania do innego domku. Niestety, zlekceważyłem to.
Nathan siedział przy stoliku z rudowłosą dziewczyną. Nie było nikogo więcej. Z boku stolika była przyczepiona karteczka z napisem:1 - ZEUS
W ten sposób dowiedziałem się, czyim dzieckiem jest Nathan. Bardzo mnie to zaskoczyło. Zeus miał bardzo dużo dzieci, w tym także herosów. Nie ma lepszego dowodu na to, że Zeus niejednokrotnie zdradził Herę.
- Witaj Alan! Jak się spało, czujesz się już lepiej? - Nathan zaczął rozmowę bardzo optymistycznie. Miałem wrażenie, że obecność tej dziewczyny działa na niego jakoś specyficznie.
- Jestem Alex - powiedziała dziewczyna. - Miło mi.
Miała delikatny głos, choć czułem, że stać ją na coś więcej. Wydawała się być bardzo cicha, skromna i spokojna, co oczywiście kolidowało się z tym, że była córką Zeusa. Powinna mieć bardziej dyktatorskie cechy.
Spokojnie, Alan - myślałem w głowie. - Dopiero ją poznałeś.
- Alan, miło cię poznać - odpowiedziałem.
- Cóż cię skusiło przesiąść się do nas w trakcie śniadania? Wiesz, że to wbrew regulaminowi? - wtrącił Nathan, jakby był bardzo zazdrosny o to, że próbuję poznać jego rudowłosą siostrę.
- Chciałem pogadać, po prostu. I przeprosić cię za jedną rzecz - wytłumaczyłem ciągle patrząc na jasnoniebieskie oczy dziewczyny. Rude włosy idealnie się z nimi komponowały. Dodatkowym urokiem były piegi. Wyglądała bardzo podobnie do Lily Potter. - Zapomniałem poprosić ojca o uznanie, to chyba na razie nie jest takie ważne?
- Powaga sytuacji zależy od tego, kto jest twoim ojcem, Alanie. Postaraj się nie zapominać o tym przed snem. To może być bardzo istotne.
Nie wiedziałem, na jaki temat mógłbym zacząć kolejną rozmowę z Nathanem i Alex. Kompletnie zapomniałem o tym, że siedzę nie przy swoim stoliku, nie wiedząc, jaka spotka mnie za to kara.
- Czemu nie wrócisz do swojego stolika? Nie obawiasz się kary? - zaczęła mówić Alex. - Z drugiej strony, to bardzo dziwne, że Lupin nie zwrócił na to szczególnej uwagi.
- Może dlatego, że Lupina tu nie ma? - zauważył Nathan, lecz mówił to tak, jakby coś przed nami ukrywał i uważał na każde wypowiedziane słowo.
- A może jestem synem Zeusa i dlatego nie spotkała mnie jakaś kara.
Zapadła głucha cisza.
To niemożliwe. Zeus i dwoje dzieci na raz? - pomyślałem. Z Nathanem chodziłem do klasy, był z mojego roku.
- Witajcie wszyscy, przepraszam najmocniej za spóźnienie. Miałem do załatwienia... ważną sprawę - przywitał wszystkich profesor Lupin, lecz przez cały czas patrzył się na mnie. - Dziś przygotowaliśmy dla was z panem D. niespodziankę. Dobieracie się w pary, mają być one utworzone w domkach. Absolutny zakaz mieszania domów. Jeśli ktoś zostanie bez pary - gra w pojedynkę. Jasne? Konkretniejsze zasady i dokładny regulamin za pół godziny przed Wielkim Domem.
Oczywiście, jak to przystało na nowicjusza zostałem sam. Nathan i Alex byli razem czy tego chcieli, czy nie. Z tego, co zdążyłem policzyć, u nas w domku, razem ze mną, było 17 osób. Ogólnie, tylko ja nie miałem pary, co troszkę mnie dołowało, bo nie wiedziałem jakie będzie nasze zadanie.
- O, Alanie, zostałeś sam? Chyba nie spróbujesz ponownie złamać regulaminu? - spytał Remus.- Nie, przepraszam. Ja tylko...
- Ty tylko po prostu chciałeś dostać karę na przywitanie - odrzekł. Nigdy nie odzywał się do mnie w taki sposób. Zazwyczaj był bardziej uprzejmy i wydawało mi się, że byłem jego ulubieńcem. Coś poszło nie tak, albo za bardzo przeskrobałem. - Teraz ci się upiecze, musisz mieć siłę na zadanie. Następnym razem jednak wylądujesz na zmywaku.- Dziękuję, profesorze Lupinie.
- Remusie. W Obozie nikt nie mówi do mnie Lupin. Pamiętaj o tym.
- Dobrze, Remusie.
I odszedłem do Nathana i Alex zapytać, czy wiedzą coś na temat zadania-niespodzianki.
CZYTASZ
Alan Cadlive. Przepaść.
FanficJestem Alan. Nie znam ojca. Moja mama zawsze powtarzała, że odszedł do niej zaraz po tym, jak dowiedział się, że ona jest w ciąży. Nie pamiętam, jak dostałem się do Obozu Herosów. Kojarzę jedynie to, co wydarzyło się wcześniej. Wbrew wszystkiemu, ci...