Kawiarnia Re
Ichi trzęsącymi rękoma uniósł filiżankę kawy. Ręka już się zagoiła, ale przebicie na wylot było gorszą raną. Uniósł ją do ust i wziął łyk. Odłożył filiżankę i wstał od stołu trzymając się za brzuch.
-Może ci pomogę?-zapytał troskliwie Kaneki.
-Dam sobie radę.-odpowiedział chłopiec powoli idąc w stronę swojego pokoju.
Nagle padł na kolana i zwymiotował krwią.
-Ichi!-podbiegł do niego Kaneki.
-Ja nie daje rady, to tak boli.-skulił się chłopiec.
-Jednak odniosę cię do pokoju.-powiedział Kaneki.
Wziął syna na ręce i położył go w jego łóżku.
Po tym wyszedł, a Ichi został sam. Trzymając się za brzuch leżał wpatrzony w biurko na którym leżała jego książka.
Na chwilę przymknął oczy, ale gdy poczuł czyjąś ręke na swoich ustach szybko je otworzył. Olbrzymi mężczyzna złapał go podnosząc z łóżka. Ichi zaczął się szarpać, ale bez skutku. Nagle chłopiec ugryzł oprawce w ręke.
Gdy ten syczał z bólu Ichi zaczął krzyczeć:
-Tato! Pomocy!-Zamknij się smarkaczu.-mężczyzna znów zakrył mu usta ręką i zaczął iść w stronę okna, którym prawdopodonie wszedł.
W tej samej chwili do pokoju wpadł Kaneki.
-Yamori?-zdziwił się widząc kto trzyma jego syna.
-Tak to ja.-z pleców uśmiechniętego mężczyzny wyrosło kagune, które pofrunęło w stronę Kanekiego.
Ken zrobił unik i uaktywnił swoje kagune, jednak jakkolwiek chciał trafić w swojego wroga ten zasłaniał się jego synem. W pewnej chwili gdy Kaneki nie zauważył Yamori walnął go z całej siły swoim kagune. Ken uderzył w ścianę. Korzystając z okazji Yamori zaczął miotać nim i uderzać to o podłogę, to o ściany, to o sufit. Odrzucił przerażonego Ichi na bok, a sam podszedł do padniętego Kanekiego. Złapał go za szyję i przygwoździł do ściany.
-Teraz będziesz musiał patrzeć jak twój synalek umiera.-powiedziedział do niego.
Yamori puścił go i zaczął iść w stronę przerażonego Ichi. Chłopiec zaczął się cofać pod ścianę, ale gdy już dotknął jej plecami nie wiedział co zrobić.
-Życz mi smacznego Ka-ne-ki.-powiedział Yamori po czym w jego ramie trafił jakiś pocisk.
Spojrzał za siebie i zobaczył Touke z akrywnym kagune w towarzystwie Yomo i Hinami.
-Nie waż się zbliżyć do mojego syna.-powiedziała kobieta.
Yamori wiedział, że z taką ilością ghouli nie wygra. Jednym ruchem wyskoczył przez okno.
-Ichi... nic ci nie jest?-Kaneki podczołgał się do syna.
-Ja... ja...-chłopiec nadal był w szoku.
-Kaneki chodź opatrzę cię.-powiedziała Hinami.
-Ale...-Ken spojrzał na syna.
-Ja się tym zajmę.-powiedziała touka podchodząc do Ichiego i kucając przy nim.
Hinami pomogła wyjść Kanekiemu, a Touka i Ichi zostali sami.
-Mamo.-pisnął trzęsący się chłopiec.
-Ciii, jestem tu. Już nie masz się czego bać.-objęła go przytulając.
-Ja nie rozumiem. Ja nic nie rozumiem.-zapłakał wtulając się w matke.
CZYTASZ
Tokyo Ghoul:Ichi (Zakończone)
FanfictionKaneki i Touka prowadzą kawiarnie, są małżeństwem i mają trzynastoletniego syna. Ichi prowadzi życie zwyczajnego chłopca ze zwyczajnymi marzeniami. Jednak czy szczęście może trwać wiecznie? Czy przeszłość Kanekiego nie powróci i odbije się na jego...