Chapter 14

22K 718 204
                                    

-Dzień dobry- odezwał sie zachrypnięty głos tuż przy moim prawym uchu, na co podskoczyłam prawie parząc sie naleśnikiem i odwracając w strone przybysza.
Przede mną stał Styles w całej okazałości, z rana wyglądał jeszcze lepiej niż zazwyczaj, o ile to w ogóle możliwe. Uważnie mierzył mnie wzrokiem a ja pożałowałam, że zapomniałam założyć mojego ulubionego, białego szlafroku. Stoję teraz przed nim w samej bieliźnie z jednym wielkim kołtunem na głowie. Gdy zorientowałam sie jak długo na niego patrzę momentalnie odwróciłam wzrok i kazałam mu usiąść przy stole, gdzie znajdował sie juz stos świeżo usmażonych naleśników. Dosłownie chwile pózniej zbiegł na dół Clark mierząc nas dziwnym spojrzeniem.
-Styles! Ty żyjesz jednak!- krzyknął i podbiegł do niego witając sie uściskiem dłoni.
- Ta - przeciągnął ochryple a mi kolejny raz zabrakło tchu. Jego głos jest niemożliwie piękny, a zarazem męski. W sumie, to szczęściara z tej Tracy.
Dałam chłopakom szklanki i butelkę z sokiem nawet nie racząc ich spojrzeniem.
-Harry, jak skończysz proszę przyjdź do mojego pokoju, musimy porozmawiać- powiedziałam hardo zmierzając w strone schodów. Tak naprawdę wcale nie miałam ochoty z nim rozmawiać, ale przeciez trzeba wyjaśnić wczorajszą sytuacje. Nie mam zamiaru wypytywać go o powód jego upicia, wystarczy ze na niego nakrzycze i dam do zrozumienia, ze przez swoja głupotę otarł sie o smierć.

~*~
-Jestem- wyjrzał zza drzwi i dosiadł sie do mnie uprzednio je zamykając.
Wygładziłam kilka poduszek leżących na moim starannie pościelonym łożku i wzięłam głęboki wdech.
- Wiesz co wczoraj sie działo?- spytałam, zagryzając dolna wargę
- Pamiętam tylko ze byłem w klubie, przyłączyła sie do mnie grupka jakiś typów i dali mi coś, co według nich pozwalało zapomnieć o wszystkim. A ja właśnie chciałem zapomnieć, więc to od nich wziąłem. Poczułem sie strasznie zle i próbowałem dojść do domu, ale w połowie drogi urwał mi sie film. Pózniej nie pamiętam  nic- powiedział zażenowany, a moja szczęka opadła aż do podłogi.
-Jak mogłeś być tak głupi! Mogłeś umrzeć na tym mrozie, rozumiesz? A gdyby dali ci coś mocniejszego? Ile ty masz lat?- krzyczałam wniebogłosy, a pojedyncze krople łez zaczęły zsuwać sie po moich zgrzanych policzkach tworząc mokre ścieżki.
On tylko siedział bezradnie patrząc na mnie z wielkim wytrzeszczem oczu. Był niemało zdziwiony moim nagłym wybuchem, ale jednak bardziej tym, ze płakałam. Płakałam, bo wyobraziłam sobie, ze mogło przytrafić sie mu coś znacznie gorszego.
-Słuchaj, Harry. Mam tylko nadzieje ze ta sytuacja czegoś cie nauczyła i następnym razem będziesz bardziej uważny. Druga sprawa- wymierzyłam w niego palcem-myśle, ze masz juz spakowane walizki, prawda? Wylatujemy dziś o 19 - powiedziałam jakby było to oczywiste a on w przeciągu kilku sekund zerwał sie z miejsca i zamknął mnie w szczelnym uścisku.
- Na śmierć  zapomniałem! Dziękuje za wszystko Rose, ale musze iść sie spakować- powiedział i w momencie gdy chciał dać mi buziaka w policzek ja odwróciłam głowę w jego strone aby zrobić to samo, przez co nasze usta zetknęły sie.
-Leć już-powiedziałam speszona odwracając wzrok. On tylko popatrzył na mnie przez chwile i lekko sie uśmiechnął.
-Do zobaczenia, różyczko.

~*~
Tupałam niecierpliwie nogą, czekając aż mój przyjaciel wyjdzie z tej cholernej lotniskowej toalety. Zbiórkę mamy za równe pięć minut, a jemu dopiero teraz przypomniało się ze musi załatwić swoje sprawy fizjologiczne.
-Jestem!- krzyknął, co zwróciło uwagę przechodniów.
-Nareszcie. Myślałam juz, ze utopiłeś się we własnych odchodach- parsknęłam sarkastycznie ruszając w stronę grupki osób z naszej klasy.
-Nope, ja tylko oczyszczałem się z toksyn jaką jest Twoja wczorajsza kolacja- powiedział zadzierając nos do góry i myśląc pewnie, ze ten tekst był udany. Nic bardziej mylnego.
- Cokolwiek - westchnęłam i udaliśmy sie za nauczycielka w stronę odpraw.
Najbliższe dwa tygodnie nie zapowiadały sie ciekawie - miałam u boku najbardziej wkurzająca osobę we wszechświecie a jakby tego mało, dosłownie kilka metrów przede mną stał Harry miziający sie z Tracy.

***
Aleee zawaliłam ten rozdział, matko święta
W ogóle ludki, co sie z Wami dzieje? Zazwyczaj było ogromnie dużo wyświetleń i kilkaset gwiazdek, teraz jest zaledwie kilkadziesiąt. W czym robię błąd? A może po prostu to opowiadanie stało sie nudne i bezsensowne?

Sex Teacher [h.s]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz