Rozdział 2

25 4 1
                                    

Tego dnia długo nie mogłam zasnąć. Nadal ogarniała mnie ekscytacja związana ze studiami.
Olivia pochrapywała cicho przewracając się co chwila na łóżku. Było to wkurwiające, ale nie chciałam jej budzić.
Z korytarza cały czas słyszałam czyjeś kroki i rozmowy, niekiedy musiały być to wesołe pogawędki bo rozmówcy co chwila śmiali się na cały głos. Czy tu nie obowiązuje takie coś jak cisza nocna?!
Odwróciłam się twarzą do ściany i próbowałam usnąć. Jednak nawet liczenie durnych baranów nie pomagało. Na początku wyobrażałam sobie radosne baranki skakające przez drewniany płotek, lecz moja wyobraźnia jest dość specyficzna i przy czternastym baranie zaczęłam widzieć skaczące lodówki. What the fuck?!
Otworzyłam oczy i wypuściłam głośno powietrze. Byłam cholernie głodna i może stąd te skaczące lodówki.
W pewnym momencie znowu usłyszałam czyjeś szepty, tym razem słychać je było pod naszymi drzwiami. Zacisnęłam powieki bo przypomniałam sobie, że żadna z nas nie przekręciła klucza w zamku. Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się i do środka weszły dwie osoby. Starałam się oddychać spokojnie, żeby wyglądało to tak jakbym spała. Usłyszałam jak jedna z tych osób włącza latarkę i poczułam, że świeci nią po mnie. Starałam się zachować spokój choć pd środka, aż dygotałam. W końcu jednak światło latarki zniknęło ze mnie i prawdopodobnie padło na Olivię. Ta najwyraźniej się obudziła bo po chwili usłyszałam jej zaspany głos.
- Chłopaki? - Usłyszałam ziewnięcie. - Co wy tu do cholery robicie?!
- Cicho! Obudzisz Alex. - Thomas. Skoro nie był sam, musiał towarzyszyć mu Kevin. Tylko kurwa nie on!
- Ma mocny sen - usłyszałam głos blondyna i momentalnie zrobiło mi się gorąco.
- Otrzymam wreszcie odpowiedź na moje pytanie? - Blondynka najwyraźniej usiadła, bo usłyszałam, jak łóżko dziewczyny skrzypi.
- Nudzi nam się. - Wyjaśnił szatyn. Bez patrzenia na niego mogłam stwierdzić, że jego głos ma naprawdę ładne brzmienie. W końcu inaczej postrzega się człowieka bez patrzenia na niego tylko wsłuchując się w głos, nie? - A jakoś nie mieliśmy co robić więc wpadliśmy do was. - Zaśmiał się.
- Jak ktoś was tu przyłapie to będziemy mieć wszyscy kłopoty. - Jęknęła Olivia. Zachciało mi się śmiać. Sama nie wiem z czego, a że mój cichy chichot zdążył roznieść się po pokoju, spojrzenia wszystkich najprawdopodobniej skierowały się na mnie. Aby wybrnąć z tej sytuacji zaczęłam bełkotać coś pod nosem. Lepiej żeby myśleli, że gadam przez sen, niż żeby się połapali, że nie śpię i zawracali mi głowę.
- Urocza. - Zaśmiał się cicho Kevin. Zaraz, co?! Jak on mnie nazwał?!
- A jaka wygadana. - Zachichotała dziewczyna. - Mówię wam, dobrze trafiłam. Może nie wygląda na jakąś imprezowiczkę, ale zostawcie to mnie.
- Jeszcze ją na złą drogę sprowadzisz. - Usłyszałam śmiech Thomasa. Fajnie, obmawiajcie mnie dalej. To super miłe.
- Obczaiłam jej ciuchy i widać, że jest dziana. - Mruknęła blondynka, a ja poczułam, że się we mnie gotuje. Jak mogła grzebać w moich rzeczach?!
- A mnie to nie obchodzi. - Znów usłyszałam głos Kevina i po chwili poczułam jak materac za mną się ugina. O nie! Chłopak położył się obok mnie i bezczelnie położył swoją łapę na moim biodrze. - Ładnie pachnie. - Szepnął do pozostałych, a ci zaczęli się po cichu śmiać.
Robiło mi się gorąco, a do tego intensywne perfumy (świetne perfumy) zatykały mi nos i czułam, że powoli tracę oddech.
W końcu jednak w pokoju zrobiło się zupełnie cicho. Słyszałam za sobą chrapanie blondyna. I to prosto do mojego ucha! Nie mogłam jednak nawet się ruszyć bo jego ręka skutecznie blokowała moje ruchy. Jednak po kilkunastu minutach udało mi się zasnąć.

Nad ranem obudził mnie dźwięk nastawionego w telefonie budzika. Przetarłam oczy i podniosłam się do pozycji siedzącej. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że chłopaków już nie ma.
Spojrzałam na puste łóżko Olivii i przypomniały mi się jej słowa z minionej nocy. Ciągle dręczył mnie fakt, że grzebała w moich rzeczach.
Kiedy dziewczyna pojawiła się w drzwiach obdarzyłam ją krótkim spojrzeniem i wstałam z łóżka.
- Jak się spało? - Zagadnęła. Nie miałam ochoty jej odpowiadać, ale nie mogłam przecież okazać, że wiem coś o jej nocnej rozmowie z chłopakami. Wyjęłam czystą bieliznę, czarne dżinsy z wysokim stanem i jasną wzorzystą koszulę.
- Nawet w porządku. - Wyszłam do łazienki gdzie ubrałam się w czyste ubrania.
Po powrocie zobaczyłam, że dziewczyna siedzi przy biurku i się maluje. Gdy wstała poszłam w jej ślady i po chwili wyglądałam jak nowo narodzona. Włosy rozczesałam szczotką Olivii bo nie chciało mi się szukać swojej i wreszcie wyglądałam jak człowiek. Odczekałam jeszcze aż blondynka wyprostuje włosy, wymieniając z nią kilka zdań, a potem założyłam na nogi białe superstary i byłam gotowa do wyjścia.
Wyszłyśmy przed akademik i zostawiając Olivię na dziedzińcu, ruszyłam samotnie w stronę uczelni. Miałam niedaleko więc nie było potrzeby, aby jechać samochodem.
Kiedy byłam już na terenie bractw, jakieś auto zatrzymało się obok mnie i zza szyby wyłoniła się uśmiechnięta twarz Thomasa.
- Wsiadaj, mała. - Na jego słowa prychnęłam jedynie i zajęłam miejsce z tyłu, obok Olivii. Za kierownicą siedział Kevin, który gdy tylko wsiadłam odwrócił się do mnie szczerząc głupkowato te swoje bielutkie ząbki. Pokazałam mu fucka, a blondyn zaśmiał się i ruszył. Palant.

♥ ♥ ♥

Podoba wam się taki Kevin czy tak niezbyt? XD
Dla mnie jest w sumie okay ;D
Napiszcie w kom co myślicie o tym rozdziale i w ogóle o tym opowiadaniu ;P
Buziaczki ;33

Be MineOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz