Gdy dotarłyśmy na miejsce, przed domem kręciło się już sporo osob, a samą muzykę dało się usłyszeć juz przed naszym akademikiem.
- Chyba zapowiada się bezsenna noc - zaśmiałam się, a Olivia mi zafturowała.
- Pamiętaj, żadnych głupot nie robić. - Zachichotała gdy weszłyśmy na trawnik. Widziałam, że dziewczynie jest już niewygodnie w jej butach, ale nic się nie odzywałam i sama byłam zadowolona, że zdecydowałam się na balerinki.
Wchodząc do przepełnionego ludźmi domu, zaczęłyśmy się rozglądać za kimś znajomym. Ale kogo mogłyśmy znać po jednym dniu? Chyba tylko Dylana. Był jeszcze Thomas i Kevin, ale ich się tam akurat nie spodziewałam.
- Cześć dziewczyny! Jednak przyszłyście! - Blondyn objął nas obie w pasie tak, że stałyśmy po obu jego stronach. - Życzę wam miłej zabawy! - Wprowadził nas kawałek do przodu i po chwili zniknął w tłumie i przez moment widziałam tylko te jego kręcone włosy.
- To co, pijemy?! - Krzyknęła w moją stronę blondynka i chwyciwszy mnie za nadgarstek pociągnęła w stronę kuchni, która od samego progu widać było, że pełni rolę baru samoobsługowego.
Olivia skomponowała nam drinki i po chwili udałyśmy się do salonu, który był wręcz przepełniony ludźmi. Było potwornie gorąco, choć był przecież październik. Rozejrzałam się po pomieszczeniu i przy wyjściu na balkon dostrzegłam Thomasa, który żywo dyskutował z jakimś chłopakiem. Z racji, że moja towarzyszka zaginęła w tłumie, postanowiłam podejść do szatyna. Nie ukrywam, że odrobinę zdziwiła mnie jego obecność tutaj. A z drugiej strony pojawiła się obawa. Jeśli Thomas tu jest to Kevin też.
- Cześć, piękna. - Obok mnie pojawił się nieznajomy brunet o intensywnych niebieskich oczach i oparł swoją rękę na moim ramieniu. Niezbyt mi się to podobało, ale nie miałam ochoty szarpać się z lekko upitym chłopakiem. Ten nic nie mówił, a widząc mój brak zainteresowania, zmył się. Skrzywiłam się i wypiłam całą zawartość mojego plastikowego kubeczka. Trzeba przyznać, że Olivia ma talent barmański.Siedziałam akurat na dużym tarasie i miałam idealny widok na basen, w którym kąpali się niektórzy imprezowicze. Nie zważali na to, że są w ubraniach, po prostu dobrze się bawili. Zdążyłam wypić trzy drinki i trochę czystej przez co moja głowa pulsowała. Miałam ochotę już wracać do domu, jednak nigdzie nie mogłam znaleźć mojej współlokatorki. Usiadłam na plastikowym leżaku tarasowym i wyciągnęłam nogi przed siebie. Zamknęłam oczy i starałam się zrelaksować.
- Nie za wygodnie ci tak? - Usłyszałam nad uchem już znajomy mi głos. Kevin. Miałam nadzieję, że uda mi się tu go nie spotkać, ale przecież życie mnie nie lubi. Uchyliłam jedno oko i zeskanowałam spojrzeniem blondyna. Wyglądał po prostu zajebiście. Idealnie ułożone włosy, ciemna wypuszczona koszula i czarne dżinsy. Pasował do niego taki ubiór.
- Jest akurat idealnie. - Powiedziałam dość pijackim tonem i wyprostowałam się. - Tylko trochę zepsułeś mi klimat.
- Wybacz, księżniczko. - Zaśmiał się i usiadł na krześle na wysokości moich kolan. Dokładnie mi się przyjrzał po czym stwierdził. - Pięknie wyglądasz.
Na jego słowa nieco się zarumieniłam i zachichotałam. Zachowywałam się jak na chaju.
- Przesadzasz. - Machnęłam dłonią i znowu zachichotałam. Co ja do jasnej kurwy robię?!
- Mam dla ciebie świetną atrakcję. - Kevin uśmiechnął się i poruszył znacząco brwiami. Resztki zdrowego rozsądku kazały mi uciekać, ale buzujące we mnie procenty przytrzymywały mnie na leżaku.
- Twoja propozycja jest naprawdę kusząca, ale wybacz, ale nie mam siły nawet wstać. - Wskazałam no moje wyciągnięte nogi i oparłam głowę na zagłówku.
- Spokojnie. - Chłopak nachylił się nade mną z tym swoim atrakcyjnym uśmieszkiem. Czułam od niego alkohol więc tymbardziej nie byłam co do niego przekonana. Ba! To przecież Kevin. Czyli nic dobrego o blond włosach. - Sam cię zaniosę.
Po tych słowach chłopak wstał i jak obiecał, tak wziął mnie na ręce. Zaśmiałam się jak wariatka i zaczęłam wymachiwać nogami. Chłopak dokładnie przeskanował mnie wzrokiem i znowu się uśmiechnął. Podeszliśmy do basenu, w którym nadal wariowało kilka osób.
- Idioci. - Stwierdziłam z niesmakiem.
- Nie idioci, tylko pozytywnie szurnięci. - Zaśmiał się. - A za chwilę ty do nich dołączysz.
- Zaraz, co?! - Nim zdążyłam się połapać w sytuacji, moje ciało już dawało nura do basenu. Byłam cała pod wodą. Czułam, że już tracę oddech. Nie umiałam pływać, a wtedy wpadłam w jakiś szok. Chlor szczypał mnie w oczy, a że miałam otwarte usta, zachłysnęłam się wodą. Wszystko wyglądało jakby czas się zatrzymał. Nie mogłam oddychać.
W końcu jednak poczułam, że ktoś mnie łapie i ciągnie w górę. Po chwili w nosie poczułam tlen i zaczęłam się ksztusić zalegającą w organizmie wodą. Ktoś podniósł mnie tak, że siedziałam na krawędzi basenu z nogami zanurzonymi w wodzie. Nadal nic nie widziałam. Cały czas kasłałam. Jednak mogłam powoli łapać oddech. Czułam, że cała się trzęsę. Dźwięk był rozmyty i docierał do mnie tylko szum jakbym cały czas była pod wodą. Nigdy nie lubiłam wody. Nigdy nie umiałam pływać.
Wreszcie, kiedy kaszel ustał, powoli otworzyłam oczy. Wokół mnie zgromadziła się spora liczba osób. Każdy przyglądał mi się z przerażeniem. Po chwili dostrzegłam nachylającą sie nade mną Olivię.
- Alex, żyjesz! - Była cała blada. - Tak się bałam...
- Wyglądam aż tak strasznie? - Spojrzałam na wszystkich zgromadzonych i zakasłałam.
Ci chyba zrozumieli, że nie chcę ich obecności bo po chwili wszyscy się rozeszli.
- Wszystko w porządku? - Odwróciłam się z powrotem w stronę wody i ujrzałam stojącego przede mną chłopaka o brązowych włosach i oczach o tym samym kolorze. W rozkojarzeniu pokiwałam jedynie głową.
Olivia chwyciła mnie pod ramię i pociągnęła w górę. Kiedy stałam już na własnych nogach zaczęłam się trząść. Było mi potwornie zimno.
Szatyn z basenu po chwili pojawił się obok mnie i zarzucił mi na ramiona suchy ręcznik. Blondynka zaś mocno mnie przytuliła i zaczęła głaskać dłońmi po plecach. Po jakimś czasie zaczęło mi się robić ciepłej, lecz myśl o tym co się przed chwilą wydarzyło wywoływała u mnie wstrząs.
- Co tu się stało? - Spytała w końcu Olivia. - Kto cię tak urządził? - Uniosła mój podbródek ku górze, bym mogła spojrzeć jej w oczy.
- Ke... Kevin... - Wyjąkałam powstrzymując gromadzące się w moich oczach łzy. Blondynka otworzyła szerzej oczy i rozejrzała się dookoła. Sprawcy zdarzenia nigdzie nie było.
- Co za sukinsyn.Hejka naklejka!
Jak się wam spodobał ten rozdział? Mam nadzieję, że nie był aż tak zły. Ale lepiej poproszę o waszą opinię w komach.
Buziaczki ;33