Yamaguchi jak zwykle po szkole poszedł odprowadzić do domu Tsukishimę - swojego najlepszego przyjaciela. Uwielbiał spędzać z nim czas. Mimo, iż chłopak nie wydawał się zbyt rozrywkowy, mogli przeżyć wiele pamiętnych przygód.
Ale, na przekór uczuciom Tadashiego, tylko jako przyjaciele. Nikt więcej. Często go to załamywało, niegdyś nawet płakał po nocach z tego powodu, lecz zdążył się już przyzwyczaić.
Tego dnia okropnie padało. Deszcz lał się strumieniami, niwecząc plany Tsukkiego i Guchiego na wieczór. Cóż, trochę ich to smuciło, jednak nie dali tego po sobie poznać.
Aczkolwiek brzydka pogoda wprawiła ich w zamyślenie. Ich myśli nie wybiegały daleko w przyszłość, miały nawet wspólny temat - miłość. Szli ramię w ramię nie odzywając się ani słowem. Czuli jednak swoją bliskość. Czuli ją również gdy Tsukki zdziwiony spojrzał na piegowatego, kiedy ten wsadził swoją dłoń do kieszeni kurtki kolegi i splótł ich palce ze sobą.
-Y-Yamaguchi? Co ty... Chciałbyś może do mnie przyjść?
Kei już chciał nakrzyczeć na chłopaka, ale coś go powstrzymało. To uczucie, takie łaskotanie w podbrzuszu... Pierwszy raz czuł coś takiego w towarzystwie niższego.
-Oczywiście, że tak, Tsukki-chan!
Natomiast ten czuł się całkiem pewny siebie. Nagły skok adrenaliny spowodowany trzymaniem blondyna za rękę sprawił, że Tadashi mógłby w tym momencie nawet skoczyć w ogień za swoim kolegą.
Po jakimś czasie już byli pod domem Tsukishimy, który był widocznie zakłopotany. Puścił dłoń bruneta, otrzepał parasol i pchnął drzwi, jak zawsze niezamknięte.
We wnętrzu było niespokojnie cicho, co zaskoczyło obydwóch chłopców. Zdenerwowany Kei przebiegł po całym domu, ale dopiero w ostatnim pomieszczeniu, czyli w kuchni, zastał coś szokujacego. Akiteru, leżał na podłodze. Kto jak kto, ale Tsukki nie był fanem głupich żartów. Zaczal oglądać ciało. Po chwili dołączył do niego Yamaguchi.
-Cholera...
Zdążył powiedzieć blondyn i jego brat szybko wstał, krzycząc:
-Ale się dałeś nabrać!
-Zabij siebie - powiedział i pobiegł do pokoju, zostawiając Akiteru i Guchiego samych.
Pozostali spojrzeli po sobie. Wiedzieli, co należy zrobić. Dlatego piegowaty podszedł wolnym krokiem do drzwi, za którymi znajdował sie teraz jego przyjaciel. Przystanął i wziął kilka głębokich wdechów, po czym wszedł do jaskini lwa.
-Tsukki?
-J-ja?
-Czy ty płaczesz?
-Jeszcze się pytasz!
-O.
Ciemnowłosy podszedł do chłopaka i objął go od tyłu. Przez dłuższą chwilę pozostawali w tej pozycji, dopóki Kei nie odwrócił się i nie złączył ich ust w pocałunku.
/Yo, tutaj wasz Yuji Terushima! Łapcie to coś, mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu i nie obrzucicie mnie pomidorami. Nienawidzę pomidorów ;-;
Pozdrawiam, Teru
YOU ARE READING
UnoShoty Haikyuu!! /Y.T.
FanfictionMiałem to opublikować gdzieś indziej, ale niech będzie tu ^^ Oddaję wam moje piękne shociki. Napisanie ich sprawiło mi sporo radości, poczułem się spełniony *o*