6. Liście (Kuroo x Iwaizumi)

299 29 15
                                    

Wyszedłem na balkon. Jak zwykle moje oczy zabolał blask promieni słonecznych śmiało przebijających się przez wielkie chmury, które zakrywały całe niebo.

Przed chwilą lało i pewnie za chwilę się to powtórzy. Dlatego nie lubię tutaj mieszkać. Mam dosyć tego miejsca także przez pewnego czarnowłosego amanta.

Sięgnąłem do kieszeni po papierosy, ale ich tam nie znalazłem. No tak. Trashikawa mi zabronił.

Znudzony oparłem łokcie o balustradę i zapatrzyłem się w krajobraz roztaczający się na dole.

Chodnik nosił jeszcze ślady po ataku deszczu, a drzewa jak oszalałe pochylały swoje korony, zmuszane do tego przez silny wiatr.

Moją uwagę jednak przykuła samotna postać krocząca dzielnie poprzez jeziora z kałuż. Wygladała bardzo podobnie do kogoś, z kim zmarnowałem za wiele lat. Kogoś, o kim nie chciałem pamietać.

Osoba ta zbliżyła się do mojego balkonu i zdjęła kaptur. Nie ucieszył mnie widok Kuroo, chociaż zaledwie wczoraj jeszcze się kochaliśmy.

-Iwa...

-Czego chcesz, patafianie? Nie dość ci wczoraj powiedziałem? Nie wystarczy ci, że mnie zraniłeś?

-Daj mi coś powiedzieć!

Jego twarz przybrała zawzięty wyraz. Była lekko zaczerwieniona, pewnie z zimna.

-No to mów, a nie stoisz tu bez sensu.

Wszedł wyżej, złapał się barierki i oznajmił:

-Ja naprawdę nie chciałem! Oikawa chciał, żebyś był zazdrosny, nie wiedziałem, że tam jesteś! Nawet nie chciałem tego zrobić. Kocham tylko ciebie, Iwaizumi.

-Miło było, ale się skończyło.

Wczoraj poszedłem po kawę i zauważyłem Kuroo. Gdy podszedłem w jego stronę... Ten dupek, Tooru, się z nim lizał. Moje serce wtedy zostało złamane, a nie da się go tak łatwo wyleczyć.

-Chciałbym ci dać kolejną szansę, ale nie wiem, czy potrafię. Żeby moje serce zabiło potrzebne jest wiele czasu.

-Postaram się najlepiej jak potrafię, nekuś.

-Nie mów do mnie nekuś!

-Nekuś nekuś neku...

Nie dokończył, gdyż pod wpływem niezrozumiałego impulsu przekazanego z serca do mózgu moje usta zaczęły całować jego. Tetsurō oddał pocałunek, jednak za bardzo się wczuł i spadł na kupę mokrych liści.

Skoczyłem za nim , ale nie chciało nam się wstawać, więc trwaliśmy tam dopóki nie przemoczyliśmy się do suchej nitki. Jak za starych, dobrych lat.

UnoShoty Haikyuu!! /Y.T.Where stories live. Discover now