GrayxLucy dla Kornelisee

756 35 7
                                    


<Gray>

Szedłem zaśnieżoną ulicą do pracy. Na szczęście dzisiaj piątek, więc jeszcze tylko sobota i wolne!

Doszedłem do wysokiego budynku po kilku minutach. Nie mieszkam daleko. Ledwie dwie ulice stąd. Wszedłem do wysokiego wieżowca. Zaraz po wejściu zdjąłem czapkę, kurtkę i szalik, po czym powiesiłem je na wieszak. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę zaplecza. Tam przebrałem się w swój służbowy strój, który składał się z białej koszuli, czarnych spodni od garnituru, czarnych eleganckich butów oraz brązowej kamizelki.

Wyszedłem z małego pomieszczenia i ruszyłem w stronę mojego miejsca pracy. To znaczy recepcji. Od dwóch lat pracuję w cztero gwiazdkowym hotelu jako recepcjonista. Podoba mi się ta praca. Jest tu miło i przyjemnie.

A co do mojego życia miłosnego... to... Odkąd skończyłem liceum ani razu się nie zakochałem. Czemu? Bo w moim sercu zawsze zostanie ta jedna jedyna... Lucy Heartfilia. Zawsze miła, skromna, pomocna, mądra, piękna, szczodra... mógłbym wymieniać w nieskończoność, ale nie chcę. Staram się o niej zapomnieć. Od zakończenia szkoły kontakt się nam urwał, więc nie próbuję jej szukać. Ponoć pracuję za granicą jako menadżerka jakiegoś muzyka.

Po paru męczących godzina wyszedłem i ruszyłem w stronę kawiarni, którą zwykle odwiedzam. Nosi ona nazwę Blue Pegasus. To moje ulubione miejsce, z powodu miłej atmosfery.

Wszedłem tam i usiadłem tradycyjnie przy oknie. Po chwili podszedł do mnie Hibiki.

-Witaj Gray! Jak miło cię znowu widzieć! Co chcesz? To co zawsze? -spytał się szybko.

-Cześć, ciebie też miło widzieć. I tak to co zawsze. -odpowiedziałem z lekkim uśmiechem.

-Zaraz nasza nowa kelnerka ci poda. -powiedział i odszedł, a ja zacząłem się zastanawiać o kim on mówił. Nowa kelnerka? To było dziwne. Rzadko kiedy zatrudniają kogoś nowego. Głównie dlatego, że jest to bardzo popularna kawiarnia, bo pracują tam same ładne dziewczyny no i jak to mówią dziewczyny "przystojniacy".

Czekałem dziesięć minut. Zamyśliłem się, więc zauważyłem, że ktoś mnie woła. "Obudziło" mnie dopiero szturchnięcie w ramię. Spojrzałem w górę i zobaczyłem zmartwioną twarz, pięknej blondynki z brązowymi oczami. Od razu rozpoznałem ją. To musiała być ona.

-Coś się stało? -spytała zmartwiona. Zarumieniłem się lekko.

-L-lucy...? -spytałem z niedowierzaniem.

-Eh? Tak. Skąd mnie znasz? -spytała. Nie rozpoznała mnie, to trochę bolało.

-T-to ja... Gray. Gray Fullubaster. Chodziliśmy razem do liceum. -wyjaśniłem jej.

-E? Ach tak! Gray! Jak miło cię widzieć! -powiedziała radośnie. Uśmiechnąłem się lekko.

-Co tam u ciebie? -spytałem ciekawy.

-Dobrze. A u ciebie?

-Też. Myślałem, że pracujesz za granicą. -podniosłem brew.

-Hahaha... -zaśmiała się nerwowo i podrapała po głowie. -Ta... Zwolniłam się. To nie było moje powołanie. -powiedziała.

-Aha...

-A ty gdzie pracujesz?

-W hotelu niedaleko.

-Serio? Jaką nosi nazwę? -spytała ciekawa.

-Avatar.

-Serio?! -wręcz krzyknęła, a oczy stały się ogromne. Przytaknąłem zdziwiony. -Ja tam mieszkam od kilku dni. -powiedziała rozbawiona. Teraz to moje oczy były ogromne.

One-ShotyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz