10.

300 30 4
                                    

Virginia's POV

On wrócił. Boże, ja wciąż w to nie wierzę. Jest tutaj przy mnie, znów. Chociaż chłopak mnie łaskotał, to na moich policzkach wciąż były łzy.

- Ej, nie płacz. Nie po to tu przyleciałem - oznajmił z uśmiechem i scałował słone kropelki z mojej twarzy. Po chwili ściągnął z ramienia gitarę i położył się obok mnie.

- Ejej! Nie w butach, panie Soler! - wykrzyknęłam z udawaną złością. Szybko zsunął trampki i znów położył się na łóżku, zaczynając mnie łaskotać - nie, nie! Alvaro, prze-przestań! S-sol-er! - wykrzykiwałam jeszcze kilka niezrozumiałych słów i właśnie miałam go odepchnąć, gdy drzwi do pokoju się otworzyły. W progu stała mama z talerzem z kanapkami i z dwoma kubkami herbaty (też nie wiem jak ona się zabrała).

- A-ach... ja przepraszam... ma-macie tutaj śniadanie i już wychodzę... - wyglądaliśmy naprawdę dwuznacznie. Moje ręce zaplątały się wokół karku Alvaro, tak jakbym miała go zaraz przyciągnąć, za to jego ręce wsunęły się delikatnie pod moją koszulkę, trzymając mnie na wysokości talii. Domyślam się, o czym pomyślała moja rodzicielka. Gdy wyszła, spojrzeliśmy się sobie w oczy i wybuchnęliśmy śmiechem.

- Przyznam, że moja przyszła teściowa ma wyczucie - powiedział z wielkim uśmiechem chłopak, wstając z łóżka. 

- Ach, racja... ale czekaj?! Co?! Twoja przyszła teściowa?!

- No a co? Ten pomysł ci się nie podoba - podszedł do mnie od tyłu, gdy zaczynałam układać rozwaloną pościel. Złapał mnie wokół talii i zaczął muskać moją szyję - kochanie?

- Przeszkadzasz mi - znów udałam, że jestem zła, na co piosenkarz odpowiedział miną potulnego psa.

- Muszę się przebrać - odpowiedziałam, gdy skończyłam ścielić łóżko.

- Nie wiem w czym problem... - Alvaro poruszył brwiami, przez co ja walnęłam się w czoło (coś w stylu facepalma).

- Boże, ty też? Wszyscy faceci tylko o jednym... Idę do łazienki - zabrałam szybko bieliznę i weszłam do toalety. Szybko umyłam zęby i przebrałam się w to, co wzięłam ze sobą. "Fuck... Nie zabrałam reszty ubrań... dobra, idę tak" - pomyślałam. Jak najciszej otworzyłam drzwi łazienki. Alvaro jadł kanapki, może dziwnym trafem mnie nie zauważy.

- O, cze.... Oh wow... - jednak odwrócił głowę i spojrzał na mnie z otwartymi szeroko oczami. Ja (głupia) zamiast iść do szafy, stanęłam jak słup. Po chwili chłopak do mnie podszedł i złapał za biodra - czemu nie poznałem cię wcześniej? - na jego słowa przewróciłam oczami. Gdy zaczął mnie całować, wsunęłam dłonie w jego rozczochrane włosy i jeszcze bardziej je zmierzwiłam. Lubił to. Lubił, gdy ktoś bawił się jego włosami.  Gdy stracił oddech, lekko się odsunął, wciąż trzymając ręce na moim ciele, i przebiegł wzrokiem po mojej sylwetce.

- Bogini w ludzkim ciele - westchnął chłopak i przyciągnął do siebie, żeby mnie przytulić.

- Muszę się ubrać - szepnęłam, więc mnie puścił. Gdy podeszłam do szafy, wciąż czułam jego wzrok na sobie (głównie na tyłku). W myślach znów strzeliłam facepalma. Serio Alvaro, ty? Wybrałam biały podkoszulek i czarne spodenki. Usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść śniadanie, a on wciąż się gapił (teraz już na moją twarz).

- Chłopie, czemu ty się ciągle tak we mnie wpatrujesz? - spytałam zniecierpliwiona.

- Nie wiem. Bo mi się podobasz? Bo cię kocham? - odparł po chwili. Wzdychając, położyłam głowę na jego ramieniu, przez co on objął mnie ramieniem. Gdy skończyliśmy jeść, zeszliśmy do kuchni, gdzie siedziała moja mama.

- Ja, ja przepraszam, nie chciałam wam przeszkadzać - powiedziała speszona.

- Oj, mamo... nie przeszkodziłaś. W sumie nie wiem, czemu jesteś taka zawstydzona, nie robiliśmy nic, co mogłoby być dla ciebie krępujące.

- Ugh, no dobrze... Idę do pracy. Ugotuj coś chłopakowi na obiad, tylko nie spal domu. Będę około 18, jadę jeszcze na zakupy - odparła i wyszła. 11 godzin sam na sam z Alvaro. Chwilę porozmawialiśmy, dowiedziałam się, że zostaje na tydzień, ma kilka koncertów.

- Gdzie nocujesz?

- W pobliskim hotelu.

- Hmm... możesz zostać tu.

- A twoja mama?

- Jestem dorosła.

- Ale to jej dom.

- Spokojnie, zgodzi się. Z tego co pamiętam, w poniedziałek wyjeżdża na tydzień na delegację. Wraca w następną niedzielę, wtedy, kiedy wyjeżdżasz - odparłam z uśmiechem. Postanowiliśmy wyjść na spacer, do pobliskiego parku. Gdy usiedliśmy na ławce, znów wyjął gitarę i zaczął brzdąkać. Po chwili wokół nas zebrała się gromadka ludzi.

- Śpiewaj - usłyszałam szept chłopaka, więc go posłuchałam. Nasz występ zakończył aplauz ze strony widowni. Kilka osób poprosiło o zdjęcie z chłopakiem. Gdy skończył, wróciliśmy do domu i postanowiliśmy obejrzeć jakiś film.

Hejeej!!!! Mammy następny rozdzialik kochani!!! XDDDDDD (też nie wiem co robię) XD

teraz normalnie: ogółem te nawiasy w opowiadaniu, to dopowiedzenia Vir, nie moje XD pytanie: chcecie następny rozdział z perspektywy Alvaro? i czy sceny tak prawie +18 (ja tego nie napisałam XD) mogą być? bo mam pomysł XD rozdział następny pewnie jutro, bo muszę go dziś napisać, bo wyjeżdżam i będzie słabo XD

DZIĘKUJĘ ZA 600 WYŚWIETLEŃ I 120 GWIAZDEK :) KOCHANI JESTEŚCIE :)

DOBRA, A TERAZ PODWYŻSZĘ STAWKĘ ZA ROZDZIAŁ:

4 GWIAZDKI I 2 KOMENTARZE = NASTĘPNY ROZDZIAŁ :))))) TAKI ZE MNIE HANDLOWIEC XD

XX @XSOLXER :)

check dm darling | asOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz