Piszę ten rozdział terenowo na kompie u przyjaciółki xD bye
- Okej, Josh, co tu się, kurde, dzieje?– zapytał Tyler, gdy po jakiejś godzinie zatrzymali się na stacji benzynowej. Dawno opuścili miasto, trafiając na otwarty szlak w środku jakiejś małej wioski z trzema domami na krzyż i barem dla motocyklistów. Urocza miejscówka, nie ma co.
Josh w milczeniu napełniał bak samochodu, a poirytowany Tyler stał nad nim z założonymi rękami,czekając na wyjaśnienia. Przez całą drogę Josh nawet nie pisnął,co samo w sobie było już zatrważające. Josh. Był cicho. Tylko radio grało stare hity, gdy łamiąc prawdopodobnie wszelkie możliwe przepisy jechali wciąż przed siebie. Sytuacja była co najmniej dziwna. I jeszcze ta policja? Czy Josh coś zrobił? Tyler nie wiedział, jakie wykroczenie mógłby popełnić Joshua, żeby ściągnąć na siebie cały szwadron policji. I co do tego wszystkiego miał on?
- Nie mów, że się tego nie spodziewałeś – powiedział w końcu Josh, zamykając klapkę baku i odkładając pistolet benzynowy na stojak.
- J-ja? – zająknął się Tyler. –Czego miałbym się spodziewać? Na pewno nie tego, że porwiesz mnie z własnego domu.
- No to pomyśl jeszcze przez chwilę –odparł różowowłosy, po czym skierował się do budynku stacji,żeby zapłacić. Mocno skonfundowany Tyler stał przy samochodzie,mimowolnie wdychając opary benzyny.
Gdy Josh wrócił, ciągle nie wyglądał na skorego do wyjaśnień, więc Tyler wsiadł do samochodu i odjechali. Dopiero, gdy byli już na drodze, Josh wypalił w końcu,uderzając przy tym dłonią w obręcz kierownicy.
- Nie wierzę, że mogłeś leaknąć Heathens.
Tylerowi opadła szczęka.
- Że co!? – zawołał.
Wtedy Josh gwałtownie zahamował,zjeżdżając i stając na poboczu drogi.
- Stary, co ty pleciesz? – Tyler nie wierzył w to, co słyszy.
- Sam też w to nie wierzyłem, dopóki nie dostałem sygnału, że jedzie po ciebie policja. W coś ty się wkopał, Tyler, najlepiej wiesz jak działają wytwórnie.
Siedzieli, patrząc się na siebie w pełnym niedowierzaniu. Za plecami Josha przejeżdżały samochody.
– Czekaj, czekaj, czekaj, od początku. – Tyler pokręcił głową. – Skąd w ogóle pomysł,że udostępniłem Heathens? Właśnie ja?
Josh wahał się z odpowiedzią,zagryzł dolną wargę, chyba właśnie dotarło do niego, że zwątpił w swojego najlepszego przyjaciela. Coś go musiało opętać. Ale przecież policja i te wiadomości na Twitterze. Wszytko trzymało się kupy.
- Poszła taka plotka w Internecie. I do tego ta policja. Mam znajomego, co robi koło policji i pisze do mnie Ej Josh co Ty zrobił że gliny po niego jadą. No to wiesz, połączyłem fakty i przyjechałem ratować ci tyłek - powiedział w końcu.
Tyler zmierzył go wzrokiem, po czym otworzył drzwi i wyszedł z samochodu. Chwycił się za włosy i zaczął kręcić głową. Za nim na zewnątrz wyszedł Josh. Tyler uderzył dłońmi w maskę.
- Co za głupota, Josh?! - krzyknął. - Co za kompletna bzdura. Dlaczego miałbym to zrobić?! To nie byłem ja! Przecież przejmuję się tą sprawą tak samo jak ty, bo zrobił się duży problem, to nie ja leaknąłem Heathens!
Josh stanął jak wryty. Dawno nie widział Tylera tak zirytowanego. Czyli to Josh dał się ponieść emocjom i jakiemuś dzikiemu impulsowi, żeby uciekać. Odetchnął z ulgą. Tylerowi złagodniała mina.
- Całe szczęście. - Uśmiechnął się Josh, kładąc sobie rękę na piersi.
- Ja nie wiem, jak ty mogłeś pomyśleć, że mogę zrobić coś takiego.
- Ja też nie, chyba poniósł mnie instynkt obronny - zaśmiał się.
Tyler westchnął, obszedł maskę i przysiadł na niej, bliżej Josha.
- To co teraz? - zapytał. - Możemy wrócić do domu?
Josh się skrzywił, namyślając się.
- Ale przecież tam jest policja - powiedział po chwili. - Więc coś musi być na rzeczy. Może oni też kupili ten internetowy spisek i jesteś podejrzany.
- Więc czekamy na rozwój sytuacji?
- Chyba tak - powiedział Josh i usiadł obok Tylera na masce samochodu.
Siedzieli tak przez chwilę, patrząc na przejeżdżające od czasu do czasu samochody. Był środek nocy, na niebie świeciły gwiazdy, od pustych przestrzeni wiał chłodny wiatr. I może były by to bardzo przyjemne okoliczności, gdyby nie świadomość tego, że może podążać za nimi policja.
- Ale Josh, no, jak mogłeś we mnie zwątpić - powiedział Tyler, nie tyle z pretensją, co z przekąsem.
- Oj, przepraszam. Ale spójrz na to z innej strony. Uciekałeś kiedyś przed policją? Mamy prawdziwe the run and go. - Wyszczerzył zęby w uśmiechu.
Sytuacja nie była najzabawniejsza. Jednak oni i tak zaczęli się śmiać. Dopóki nie usłyszeli syren z oddali i nie schowali się za samochodem, wstrzymując oddech. Na szczęście ten radiowóz ich minął. Ale kto wie, czy następny także to zrobi.
I am up against the wall, the wall, Oh, I can here them going down the road hehe I have (not) leaked the song and all I know is I am on the run and go
CZYTASZ
W biegu i poszukiwani // Twenty One Pilots Fanfiction
Fanfiction[Zawieszone] Gdy słowa I'm wanted and on the run przestają być tylko i wyłącznie tekstem piosenki, a pomarańczowy outfit z numerem może być już wkrótce bardzo modny. Afera leak'u Hathens, okraszona irracjonalnym zachowaniem, szlakami autostrad i ukr...