II

6.1K 361 27
                                    

To był bardzo chłodny dzień w połowie października. Na dziedzińcu starego zamku zbierały się grupki uczniów w celu wyjścia do Hogsmeade. Wszyscy byli ubrani w ciepłe szaty, owinięci szalikami w kolorach swoich domów. Wsród nich stał Harry, czekając na swojego przyjaciela z Ravenclawu, Setha Silverstone'a. Nie chciał iść do Hogsmeade z Ronem i Hermioną, bo nie zniósłby tego psychicznie, a bliźniacy Weasley stanowili w obecnej sytuacji zbyt wesołe towarzystwo. Czekał więc na Krukona, ponownie sprawdzając czy zaklęcie Celaverimus działa poprawnie. Gdyby nie on, nawet nie miałby pojęcia o takiej inkantacji. Seth był kimś, kto znał wszystkie sekrety Harry'ego i szybko zdobył jego zaufanie, ze względu na to, że sam skrywał wiele tajemnic.
Po kilku minutach na dziedzińcu pojawił się wysoki blondyn otulony granatowym szalikiem Ravenclawu. Uśmiechnął się na widok Harry'ego, chociaż jego szare oczy pozostawały obojętne. Przywitał się ze swoim przyjacielem i wraz z resztą uczniów ruszyli w stronę Hogsmeade. Nim jednak doszli do miasteczka, zaczął padać deszcz. Większość osób schowała się w najbliższych sklepach, zaś Seth i Harry zdążyli dobiec do herbaciarni pani Puddifoot, zanim rozpadało się na dobre. Usiedli w ustronnym kącie i zdjęli płaszcze. Krukon zamówił sobie herbatę o smaku owoców leśnych i kawałek szarlotki, a Harry zadowolił się czekoladową babeczką. Zanim ugryzł kawałek, wpatrywał się w kolorową posypkę.
— Wszystko w porządku? Może wolałbyś być ze swoimi przyjaciółmi, a ja zawracam ci głowę? — spytał Seth wsypując do swojej filiżanki czwartą łyżeczkę cukru.
Harry nie wiedział, czy powinien teraz myśleć o Ronie jako swoim przyjacielu. Coś innego trapiło go bardziej.
— Snape wie. Widział moje... — zdumiony Seth zamarł, niemal upuszczając filiżankę z różanym ornamentem. Do wczoraj był jedyną osobą, która wiedziała o Harrym "coś więcej".
— Jak to? Nie użyłeś zaklęcia? — spytał ze zdziwieniem. To on polecił gryfonowi użycie zaklęcia Celaverimus, ponieważ sam je stosował. Właśnie ten sekret połączył go z Harrym.
— Rzucił Revelio po tym jak zobaczył kilka moich wspomnień — powiedział Harry, skubiąc kęs babeczki.
— Ach... I jak myślisz, co teraz zrobi? — Seth w zamyśleniu przesuwał palcami po fioletowym obrusie.
— Nie wiem... Nie mam pojęcia. Wiedziałeś tylko ty, Seth. Teraz wie jeszcze on — Harry zaśmiał się gorzko na myśl o Mistrzu Eliksirów. Wyobrażał sobie, jak Snape prowadzi go do gabinetu dyrektora, gdzie czeka na niego McGonagall z zatroskanym wyrazem twarzy i
Dumbledore z garścią cytrynowych dropsów.
— Może nic nie zrobi, spróbuj o tym teraz nie myśleć, Harry — Seth uśmiechnął się delikatnie.
***
Dumbledore z zaskoczenia szeroko otworzył oczy, kiedy w drzwiach jego gabinetu stanął wściekły Snape.
— Co się stało?
Mistrz Eliksirów z impetem usiadł w fotelu przy biurku i spojrzał na dropsy w dużej, ozdobnej misie, a potem na dyrektora, jakby powątpiewał w jego zdrowie umysłowe.
— Albusie, wiesz komu powierzyłeś opiekę nad Potterem? — spytał Snape cicho, tonem pełnym napięcia.
Dumbledore zrobił zdumioną minę.
— O co chodzi, Seve...
— Dursleyowie to jacyś psychopaci! Żebyś wiedział, jak traktowali twojego złotego chłopaka. Przemoc, poniżanie, wspaniałe warunki na wychowanie dziecka, panie dyrektorze — Snape mówił gorzkim tonem, z odrazą wypluwając ostatnie słowa.
— Petunia, była ostatnią rodziną Harry'ego. Jej dom był bezpiecznym miejscem, dobrze wiesz jak działa zaklęcie, Severusie — odparł Dumbledore. Mistrz Eliksirów zacisnął dłonie na podłokietnikach, aż zbielały mu knykcie.
— Bezpieczny?! Na Merlina! Albusie, wiesz co Harry chciał zrobić? Chciał się zabić, rozumiesz? Samobójstwo. On ma tylko piętnaście lat! — krzyknął Snape. Kiedy zdołał ponownie nabrać powierza i uspokoić się, spojrzał na Dumbledore'a. Jego twarz w życiu nie wyrażała większego zdziwienia.
Do Albusa właśnie dotarł sens wypowiedzianych przed sekundą słów. Snape nazwał Harry'ego po imieniu i do tego stwierdził, że chłopak chciał skończyć ze sobą. Dumbledore oparł łokcie na biurku i schował twarz w dłoniach. To chyba było zbyt wiele dla jego starego umysłu.
***
Snape poprzedniego dnia jeszcze długo kontynuował swoją rozmowę z Dumbledorem, próbując się nie zdenerwować. To że nie lubił Pottera to mało powiedziane, ale przysiągł zadbać o to, aby chłopak pożył nieco więcej niż piętnaście lat. I może nadal był zwykłym bachorem, jednak w mniemaniu Mistrza Eliksirów żadne dziecko nie zasługiwało na takie życie, jakie zafundowali mu Dursleyowie. Jego własne dzieciństwo nie wyglądało lepiej i nie byłoby dobrze, gdyby Potter wyrósł na kolejnego czarnego pana wyłącznie z powodu braku opieki. We wszystkim denerwowała go jeszcze jedna rzecz. Jak człowiek taki jak Dumbledore, mógł przeoczyć problemy gryfona. Snape'owi wydawało się to niemożliwe, przecież stary Albus dowiadywał się wszystkiego, jeśli tylko chciał. Westchnął ciężko na myśl o lekcji eliksirów. Już nie będzie potrafił spojrzeć na Pottera tak jak przedtem.
Spojrzał w stronę swojego biurka na stos klasówek uczniów piątego roku. Do sprawdzenia zostało mu jeszcze sporo prac. Na samym wierzchu leżało wypracowanie Setha Silverstone'a, którego Snape zobaczył we wspomnieniach Pottera. Silverstone'owie byli rodem czystokrwistych czarodziejów, jednak nie przypominali w niczym Malfoyów czy Blacków. Większość tej rodziny nie przykładała ręki do wyrzynania mugoli i trzymała się z dala od polityki. Może z wyjątkiem Istmusa Silverstone'a, dziadka Setha, którego Severus poznał w czasie uzyskiwania tytułu Mistrza Eliksirów. Jego wnuczek był do niego bardzo podobny. Miał identyczne stalowe oczy i uśmiechał się w niemal taki sam sposób. Snape uznał, że nie obdarzyłby Setha zaufaniem tak jak Potter, którego widział raczej w towarzystwie Weasleya i Granger, aniżeli wybitnego krukona. Kiedy skończył sprawdzać jego test postanowił, że lepiej będzie mieć go na oku.  I każdego nowego przyjaciela Pottera rownież.

Chłopiec, Który Pozostanie ŻywyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz